PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Mam brata bliźniaka

2021-05-10 10:10:31(ost. akt: 2021-05-10 10:40:02)

Autor zdjęcia: archiwum Pawła Hofmana

Mam brata bliźniaka. To po nim najbardziej widzę, że droga, która wybrałem, aby dbać o sprawność, była właściwa. Problemy, z którymi się zmaga w układzie ruchu, są mi obce. Jego zapotrzebowanie na wysiłek i sprawność jest daleko inne niż moje.
Czuję w sobie niedoskonałości brata. Kontuzje i urazy, które mi się trafiają, on ma w trybie ciągłym.


>>

Utrata władzy nad własnym ciałem nie musi być faktem. W każdym wieku można znaleźć sposób dbania o wnętrze. Nie przekonują mnie uwagi, że nie ma czasu.



Na to zawsze znajdzie się kawałek dnia. Motywacja, aby zatrzymać odczuwanie młodości ulatuje z wiekiem. Pęd życia odsuwa ją na dalszy plan. Zapominamy o przyczynie i skutku. Tracimy wyczucie przestrzeni w pełnym zakresie ruchu. Mięśnie rozleniwiają się, a zaniedbane stawy w przyśpieszonym trybie zjadają ochronną chrząstkę. Ścięgna i więzadła tracą moc i sprężystość. Wapniejemy. W przeskakiwaniu bólu - apteka, to pierwszy wybór. Drożej, taniej, natychmiast – funduje nam lepszy dzień.


Połączenia kostne lubią pełny zakres funkcji. On je odżywia, smaruje, warunkuje bezawaryjność. Statyczność lenistwa w nich koroduje wnętrze i rejestruje do ortopedy. Ci, którzy zdecydowali się na aktywne odmrażanie sprawności już po kilku dniach czują, że zamiast poprawy jest gorzej niż było. Usprawnianie mające zdziałać cuda obnażyło niedoskonałości namawiające do zaprzestania. Wcześniejsze problemy wzmocnił zespół mikro-urazów zniechęcający do wstania z łóżka. Trudniej przekonać siebie, że to właściwa droga.


Zaczynamy się niepokoić, czy to co robimy jest bezpieczne. Weszliśmy w nieznane. Lęk odpycha. Wolimy zostawić „moje boli” jak mówi mój turecki sąsiad. Moje boli jest bliższe, bo jest znane. Akceptujemy metrykę i dezercja kiwa do nas z fotela.



Ćwiczenia aneksują brutalnie ciało, stają się przeciwnikiem, którego trudno pokonać. Zmęczenie przeraża, a obawy przymykają drzwi do sprawności. Z wiekiem tracimy czynnościową pamięć białkową. Pamiętając o wyczynach młodości, wspominamy z żalem brak kodu dostępu do niej. Tracimy wiarę w odkopanie zapomnianych możliwości.


Ciągłość decyzji zostaje wystawiona na próbę. Potrzeba roku w systematyczności, aby organizm zaakceptował nasze starania. Przestał się bać nowego życia i zaczął poszukiwać więcej. Ciało potrzebuje czasu, aby wymienić wszystkie komórki na nowe, żądne sprawności, zmuszające do więcej. Potrzebuje też zrozumienia bólu „zakwasów” i zaniku słomianego zapału.


Fizyczne ograniczenia kumulują problemy brata. Na moje uwagi, że powinien zrobić to i to – pyta: czy tydzień wystarczy? Odpowiedź jest zawsze taka sama. Przez pół wieku nic nie robiłeś i chcesz po kilku dniach jechać na olimpiadę. Można mieć wykształcenie, mistrzostwo w swojej profesji i zawieruszyć czas cofający fizyczne ograniczenia.


Zawód, który wybrałem narzucił mi bycie na treningu, ale nie bieganie z zawodnikami. Chciałem jednak być obok, a nie czekać aż wrócą. Tak mnie nauczono. Obserwacja, czucie ich podczas biegu - w deszczu, wietrze, na mrozie; niejednokrotnie w lesie w nocy, zatrzymało mój upadek fizyczności. Używanie siebie wprowadziło mnie w przestrzeń zrozumienia biomechaniki. Przyzwyczajenie dbania o nią, weszło w zachowania dnia. Dostosowało sport do metryki.


Poszukajmy przewodnika. Nie wszystko możemy zmienić sami. Zaniedbania w niektórych miejscach są trudno odwracalne. Wymagają specjalistycznej i systematycznej opieki w tropieniu napięcia mięśniowego i poprawnych odruchów. Rehabilitacja, to sport wyczynowy, trudno w niej poruszać się po omacku. Jest łatwiej jak rozłożysz odpowiedzialność na dwoje. Chęci i wiedza wspólnie mogą dokonać przełomu.


Zróbmy połowę jak całość budzi upiory, tylko dokładnie - to tworzy doskonałość funkcji. Mniej nie przytłacza obowiązkiem. Pozwala bez strachu odkrywać potrzeby. Szybko, byle się skończyło. To błąd dopuszczający ułomności techniki, utrwalający złe nawyki. To początek końca naszych starań


Zanikający tonus mięśniowy, chroniący układ ruchu rozpulchnia otoczenie stawowe i przyśpiesza dolegliwości. Aktywność mięśni gładkich będących poza naszą kontrolą spowalnia swoje funkcje sumując złe wieści. Tu i tam słychać - ratunku. Naprawiając deficyty z dziesięcioleci, budzimy uśpione udziały głęboko w sobie. To wyzwanie może pootwierać inne niedoskonałości. Trzeba przewidywać, aby nie wpaść na minę. Samodzielna wiedza może być niewystarczająca.


Wolę odczuwać zgrzyty, które sobie sam funduję, niż niepokoić się tymi, które przychodzą same. Na genetyczne problemy nie mamy wpływu. Trwanie w fizycznym komforcie, to luksus dostępny dla każdego. Minuty ćwiczeń dziennie to cena, którą powinniśmy wkalkulować w energetyczny wydatek.


Ucieczka w pozycję neutralizując dyskomfort w odczuwaniu bólu zniekształca sylwetkę. Nawyki pracującego dnia dokładają swoje. Bez kompensacji wchodzimy w strefę upadku.


Zawsze najtrudniej jest zrobić pierwszy krok. Później biegowe, czy ćwiczebne ciuchy założy na nas nawyk. Nawet jak czasami się zatnie, to wartość odczuwana po treningu odsuwa niechęci. To napędza przez wiele godzin, zachęca do znowu. Ciężko jest pozbyć się zagrzebanej sprawności. Jeżeli nie chcemy tylko trwać, musimy wypowiedzieć jej prywatną wendetę.


Trening 10-16 maja – tydzień dla tych, którzy nie wiedzą jak zacząć. Wcześniej badania lek.

poniedziałek - godz. 18.00 – godzinny spacer z 5 x 50 m – szybsze podejście pod górkę p. do pełnego wypoczynku

wtorek – naucz się rozciągać + trening delikatnej siły z gumami

środa - wolne – ciepła solanka w domu

czwartek - wolne

piątek - marsz lub rower do terenowej siłowni – tam x 3 przejścia

sobota – spotkanie z kimś, kto potrafi w empatii poprowadzić 30 - min trening ogólnej sprawności

niedziela – basen nawet taki z elementami jacuzzi.


Za tydzień: Arek Kuciński - Nie jestem biegaczem, jestem piłkarzem


Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5