PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Małgorzata: Dlaczego lubię w-f. Ten sprzed pandemii

2020-09-28 09:37:56(ost. akt: 2020-09-28 09:55:23)

Autor zdjęcia: archiwum Oliwii Pawlak

Dwa kolejne odcinki "Przewodnika po bieganiu", to dwa światy wychowania fizycznego. Dzisiejszy odcinek jest zaskakująco innym spojrzeniem na w-f maturzystki sprzed pandemicznego szkolnego lockdawn-u. Następny, to teraźniejszość szkolna. Zdalna, hybrydowa, a może normalna lekcja z dystansem społecznym. Jednak papier, który wszystko przyjmie, to nie uczeń.
Mówi Małgorzata:
Liceum to wiek, w którym o opinii bardzo często decydują emocje. Wszystko wokół, to znak zapytania. Poszukiwanie drogi. W mediach natłok informacji opisujących trudy uczniów szkół podstawowych. O nas, uczniach i uczennicach liceów - ciszej. Czasami hałas, jak coś przeskrobiemy, lub gdy jest to potrzebne w politycznych przetargach. Medialnie pewna jest tylko matura.

Młodsze roczniki jeszcze nie wiedzą, jak to jest. Dla nich tornister ze swoim balastem stanowi dylemat. Co z niego wyjąć, czy jeszcze upchnąć? Czas zmienia ocenę. Lekcje w-fu to przedmiot, na który chodzi się z chęcią i uśmiechem na twarzy. I nie dotyczy to oczekiwania z radością na fizyczne doznania, czy wymarzone zwycięstwa w aktywnej konfrontacji. Myślę, że większość dziewcząt traktuje w-f w szkole jako dar losu. To radosny oczekiwaniem dodatkowy suwenir, aby zdążyć uzupełnić wszystkie pogubione po drodze szkolne wymagania.

Lubię ten czas w-fu. Ale czy lubię się na nim zmęczyć? Rzadko oceniamy organizację, czy sens ćwiczeń. Nie oczekujemy cudów od nauczyciela. My już wiemy, że aby osiągnąć cel nie musi być ciekawie. Trzeba po prostu zaprzęgnąć ciało do pracy. Radość jest wtedy, jak sylwetkę akceptuje otoczenie, czy moje lustro szepnie coś miłego. To zaprasza do wysiłku. Nie ustawy zalecające ilości przewidzianej na ucznia usprawniającej radości, czy sprawdziany prowadzące do oceny. Kwestia unikania w-fu to nie jest czarno – biała ocena. Ilość kolorów w niej czasami mnie zaskakuje.

I co z tego, że nie lubię ćwiczyć na w-fie?... A czy szkoła w swojej twórczej postawie lubi ucznia na nim? Przecież na pewno wie, że po dawce wysiłku mamy jeszcze lekcje; te do odsiedzenia, i te do nauczenia. Lekcje ze sprawdzianami, projektami, wymianami. Spotkania z różnymi ludźmi. Nie tylko z otoczenia klasowego. Ten wysiłek z całą gamą otaczających go scenariuszy uczniowskiego dnia trzeba nie tylko przeżyć. Trzeba się również dobrze zaprezentować bez uszczerbku w ocenie zmęczonego ciała.


Atrakcyjny przez chwilę widok spoconego ciała za chwilę może być dramatem dla otoczenia. Pomnóżmy to przez klasę i mamy strefę zagrożenia. Alarm smogowy przy tym to mały pikuś. Nie dla wszystkich tłok w szatni jest do akceptacji.

Proszę, spróbujcie w ciągu kilku minut przebrać się w pomieszczeniu w którym często są obecne dwie grupy (kończąca i zaczynająca lekcję w-fu). Chciałoby się mieć chwilę intymności, aby założyć strój, a później, poprawić to i owo. Trzeba też do niej dotrzeć ze szkolnych klas. Galop – to słowo, które dobrze tu pasuje, a przecież to nie Wielka Pardubicka. O prysznicu można pomarzyć. Dlatego większość z nas wybiera popołudniowe sportowe aktywności, aby komfort po nich był dla nas przyjazny w odbiorze. Tam szukam tego, co powoduje, że nie czuje się słabsza. Nie muszę rywalizować.

Lubię ten czas roweru, basenu, fizycznej samodzielności. Czas, który nie narzuca jednocześnie nauki i sprawności. Nie zmusza do wyboru. Wiem, co wybierzemy lecąc z radością na lekcję w-fu. Nie oczekujemy tam sprawności, ale dodatkowego czasu 45-90 minut, który tak bardzo przyda się w szybkich powtórkach, czy zapisaniu zaległych zadań domowych. Często to też czas na sen. Jesteśmy pokoleniem wiecznie niedospanym. Zmęczonym niepokojem o przyszłość.

Nauka, życie obok szkoły to powody, że idziemy spać po północy, a wstajemy wcześnie rano. Wolę mieć zapisaną nieobecność na pierwszej lekcji z w-fu, aby choć trochę poprawić bilans pracy i wypoczynku. Wypoczynku, który da mi większą sprawność umysłową tak potrzebną na maturze. Będziemy zawsze tak robić, aby wybrać mniejsze zło.

Dla mnie (chyba nie tylko) nieobecności, brak aktywności na niematuralnych przedmiotach, to już nie tylko wybór. To konieczność, aby samemu reformować w oświacie to, czego nie reformuje państwo. Ono widzi to inaczej. Staramy się to zrozumieć, niech ono nas też zrozumie.

Nie jest tak, że młodzież nie lubi w-fu. Tylko czy to jest sposób na podniesienie sprawności fizycznej ucznia? Chyba troszkę ustawodawca się pomylił w tym wymaganiu i nie zauważył zmian pokoleniowych, które wpływają na unikanie go przez młodych ludzi. Młodzież poradzi sobie ze szkolnym wymogiem oceny z tego przedmiotu. Szkoda tylko tych milionów złotych z podatków naszych rodziców straconych w dobrej wierze, z mizernym efektem.


Małgorzata - maturzystka LO

Trening 29-04 października - a w treningu zaczynamy aktywne roztrenowanie.
poniedziałek – wolne
wtorek – rozbieganie 30 min, a po nim sprawność ogólna. Na koniec 4-6x60-100m
środa – wolne. Zaplanujmy basenową środę jak nie - to zastępczy trening z gumami.
czwartek – lekki rozruch 3-4 km + gra sportowa30-45 min.- PK, PS, PN + duża gim.
piątek – wolne od wszystkiego co jest związane ze sportem
sobota – swobodne wybieganie w terenie z grupą - 8-10 km
niedziela – jak nam mało to rower z ...

Za tydzień. W-f online — science-fiction w realnym świecie

wysłuchał Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5