PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Ala Potasznik, czyli lekkoatletyczna ekstraklasa

2020-06-29 12:14:26(ost. akt: 2020-06-29 12:39:50)
Alicja Potasznik

Alicja Potasznik

Autor zdjęcia: Marta Gorczyńska

Nikt nie mówił, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Może na początku było tak w klubie GUKS Dywity, ale to taka jeszcze dziecięca radość z czwartków lekkoatletycznych. 2012 rok to początek mojego spotkania z lekką atletyką.
Trzy lata później brązowy medal mistrzostw Polski młodziczek na 100 m spowodował, że uwierzyłam w siebie. Poczułam swoją wartość. To stan, który należy się każdemu, aby przejść przez życie. Zabawa, urozmaicenie czasu wolnego — coś nowego w moim życiu wciągało coraz głębiej. Lekkoatletyka to sport w którym jest miejsce dla każdego. Jest bardzo pojemna. Powoli trening zaczął decydować o porządku dnia. Progresja wyników zdecydowała za mnie. Przestałam być anonimową lekkoatletką. Znalazłam się w AZS UWM Olsztyn.

>>> Po zakończeniu średniego etapu szkolnej edukacji przychodzi czas wyborów. Wielu obok mnie odpuściło bieganie. Ponosić koszty nauki i dokładać się do szkolenia — to było poza ich motywacją. Studia i praca, aby utrzymać się na powierzchni dorosłego życia, zastąpiły marzenia o olimpiadzie. Kto wie jak wyglądałyby tabele seniorskich wyników, gdyby było łatwiej w tym wyborze...

To był trudny czas. Myśli, różne rady znajomych, rodziny, zaprzyjaźnionych trenerów podpowiadały: postawić na edukację i sport, zostać w Olsztynie, w którym mieszkam od dłuższego czasu czy może jednak zaryzykować zmianą klubu i otoczenia? Słyszałam słowa, że nie warto zmieniać czegoś, co sprawdza się od tylu lat. Za chwilę, że zmiany są potrzebne dla powiewu świeżości i nowej energii. Huśtawka wyboru z mętlikiem w głowie. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Zostałam w Olsztynie. Zdecydował chyba sentyment do tego miasta, klubu, trenera Szymona Niestatka. Działam zawsze w zgodzie z sobą. Wszystko co mnie otacza mówi – nie pozwolimy ci zginąć.


Lekka atletyka to ból z którym musiałam się zaprzyjaźnić. To ona podarowała mi chwile, które dają siłę na następny nie tylko treningowy dzień. Cena za postęp – nie przechowuję w sobie paragonów. Pułapka uzależnienia od tego co robię i apetyt rosnący w miarę jedzenia sprawiają, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.

>>> Pierwszy medal Mistrzostw Polski w 2015 roku rozpoczął piękną przygodę, która trwa. Trenuję w obietnicy jeszcze piękniejszych chwil. W 2016 mój pierwszy duży sukces na arenie międzynarodowej: drugie miejsce na Mistrzostwach Europy U-18 w sztafecie szwedzkiej w Tbilisi. Złoty medal HMPJ na 200 m w 2017 r., MŚ w Tampere w 2018 r., ME w szwedzkim Boras 2019 r. Kolejne starty, medale i porażki. Mityngi krajowe i te z reprezentacją Polski zostają w pamięci. Budują odporność na te, które snuję w marzeniach i te z realnego życia.

Starty to stres stadionu, który dopada każdego. To też okazja do poznania świata i ludzi obok bieżni. Zwiedziłam wiele zakątków podczas lekkoatletycznych zmagań. W wielu mnie jeszcze nie było. Ta potrzeba poznania świata pobudza sportową motywację.


Wypatruję znacznika z którego ruszam. Automat podającej pałeczkę i odbierającej trzeba wypracować w dziesiątkach powtórzeń na pełnej szybkości.

>>> Dzisiaj. Dzień jak co dzień. Ekonomia na UWM w Olsztynie przeplata się z treningiem do 100/200 metrowej rywalizacji. Studia zabieram ze sobą na obozy klubowe i kadrowe. Lubię szybkość i technikę biegu. Jednak nic nie zastąpi satysfakcji z bolesnego tempa.

Wykłady na uczelni, egzaminy, trening, regeneracja. Okrojony czas dla siebie, znajomych, rodziny prowadzi do refleksji. Zastanawiam się co by było, gdybym żyła tak jak większość mojego pokolenia, czyli normalnie? Nie poświęcała swojego życia dla sportu, mając więcej czasu na totalny chill.

Nazwisko Alicja Potasznik na powołaniu do reprezentacji Polski, czy kadrowy obóz weryfikuje priorytety. Najlepszym paliwem do treningu są sukcesy, których jeszcze nie osiągnęłam. Te do których dążę. Wiem, że każdy dzień przybliża mnie do ich osiągnięcia. Wielu moich przyjaciół i znajomych pyta, czy nie mam czasami dość, czy nie chciałabym najzwyczajniej w świecie odpocząć. Są takie momenty w bilansie dnia. Regeneracja fizycznych doznań i psychiczny odpoczynek chronią mnie przed skrajnością. Nauczyłam się takiego podejścia także od trenera, który zawsze powtarza: gdy masz gorszy dzień lepiej zrób jeden odcinek za mało, niż za dużo. Zostaw żelastwo na siłowni i idź potruchtać. Sport jest dla ludzi? Nie zawsze. Czasami to my jesteśmy dla niego.

Tegoroczny sezon to jedna wielka niewiadoma. Czekam na zawody, aby sprawdzić startową dyspozycję i obawiam się, że nie będzie tak szybko jak bym chciała. Od początku rok 2020 i krótki sezon halowy wystawił na próbę moją odporność na sportowe oczekiwania. Planowaliśmy sprawdziany i 2-3 starty. Kontuzja ścięgna Achillesa skróciła go jeszcze bardziej. Przerwa miesięczna od treningów i — jakby tego było mało — pandemia zatrzymała nie tylko mój świat, krzyżując wszystkim plany. Przymusowy odpoczynek i czas na uzupełnienie ogólnej sprawności stworzyły dobre myśli. Zasypiam spokojnie. Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Rano czeka mnie katorga sprintu - trening wytrzymałościowy. Strach przed bólem. Nie uciekniesz przed nim, choćbyś biegał nie wiem jak szybko.

To przypomnienie; nikt nie mówił, że będzie łatwo. Dzięki tym chwilom jestem bliżej celu niż byłam wczoraj…
Ala Potasznik

Trening 29-05 lipca – regeneracyjny tydzień – z akcentami sprawności.
poniedziałek – wolne od biegania, ale na rower, sprawność ogólna lub rolowanie znajdźmy pół godziny.
wtorek - Może uda się połączyć 30 min rozbiegania z pływaniem lub odwrotnie.
środa – wolne od biegania + siła ogólna z pokonywaniem ciężaru ciała.
czwartek – stadion – rozgrzewka 30 min + 5x 150 m w tempie takim, które bez problemu możemy utrzymać jeszcze do 300m p. 3 min w marszu + boso w truchcie 2 km z 5 x60-100m -8 km
piątek – wolne od wszystkiego co jest związane ze sportem.
sobota – Wybieganie w terenie do 1,5 h - w nim 20 min po asfalcie z 5x100m
niedziela – rowerem nad jezioro.

Za tydzień. Trening w późnym wieku nie może być bez wyrazu.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5