PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Bieganie to zrzucenie obciążeń emocjonalnych i rozładowanie napięcia kumulowanego w codzienności

2019-04-07 17:00:00(ost. akt: 2019-04-05 11:15:57)
Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Jestem psychologiem – terapeutą. Zawód, który wykonuję ma wpływ nie tylko na pacjentów. Zmienia także mnie. Uczy zrozumienia otoczenia i pokazuje prawdę o mnie.
Bieganie od zawsze kojarzyło mi się z męczarnią. Kiedy widziałam biegaczy myślałam, że są bliscy zgonu, sapiący, plujący, chwiejący się. Nigdy w życiu - wolę kijki.
Ale pewnego dnia coś we mnie zażądało odmiany wysiłku. Spróbowania czegoś nowego. Postanowiłam pobiegać z Pawłem – autorem bloga. To było przeżycie nie tylko fizyczne. Także duchowe spotkanie dwóch światów. Mojego, w którym filozofia rób tyle ile możesz i słuchaj przede wszystkim siebie w odczuwaniu wysiłku, ze światem dziesiątek tysięcy przebieganych kilometrów nie tylko w amatorskim doznaniu, ale również w zawodniczej rywalizacji. To randka obok sportu wyczynowego. Konfrontacja dwóch jakże odległych odczuć, przerażała. Podobnie jak zapisane w pamięci obrazy biegaczy. 

Wiem, że wielu spośród nas ma podobne odczucia. Bieganie kojarzone z udręką w wysiłku mamy zakodowane jeszcze ze wspomnień szkolnych lat. Ból, który skutecznie odstraszał  od niego fundowany przy okazji ocen ze szkolnych sprawdzianów zaliczanych na wynik ma wielu z nas. Kodujemy w sobie przeżycia, które nie jest łatwo zmienić w głowie.  

Świadomość upływu czasu, chęć zachowania kondycji, niezależności i sprawności jest we mnie. Zależy mi dziś na tym bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie mam ochoty przesiadywać w poczekalniach lekarskich z powodów zaniku sprawności w wyniku własnych zaniedbań. Mam czterdzieści siedem lat i ogromną motywację do zachowania zdrowia, także fizycznego. Życie niesie wokół tyle możliwości. Po co je tracić.

Odkrywam bieganie. Kilometry spędzone na wspólnym treningu, słowa odnoszące się bezpośrednio do sytuacji na nim kodowałam w przekonaniu, że sport jest jeden. Amatorski i zawodowy ma te same fundamenty. Zasady są podobne. Tylko cel i poziom wyznacza inny zakres zmęczenia. Prosty i przejrzysty przekaz biomedycznych tajemnic biegania utwierdził mnie w przekonaniu, że mimo luk w biegowej wiedzy podążałam właściwą ścieżką.

Spokojne, zgodne z odczuciami, które są bezproblemowe w akceptacji. To podsumowanie tego spotkania. Polecam każdemu takie indywidualne kilometry. Nie tylko zmieniają spojrzenie na amatorskie potrzeby wysiłku. Połączą to co niezrozumiałe na początku w motywacyjny instynkt pragnienia więcej w pewności działania.

Bieganie to dla mnie absolutne poczucie spójności i radości po nim. To możliwość zrzucenia obciążeń emocjonalnych i rozładowanie napięcia kumulowanego w codzienności. Bieganie w zgodzie ze sobą i adekwatnie do swoich możliwości daje poczucie wolności i zwalnia z przymusu.


Znajomi, na pytanie co ich motywuje do niego, zarzucili mnie dziesiątkami powodów. Od szablonowych:  zachowania zdrowia, kondycji, pozbycia się nadwagi lub utrzymania stałej masy ciała. Do osiągnięcia endorfinowego haju, maratońskich ambicji czy pragnienia przekroczenia własnych ograniczeń. Także zaimponowanie młodym dziewczynom (w przypadku kilku kolegów). To też pragnienie pobytu z samym sobą lub poszukiwanie grupy wzajemnego wsparcia.
Motywacji jest tak wiele. Zmieniają się z wiekiem i postępem w mierzalnym wyniku.

Małe dzieci mają naturalną potrzebę ruchu i eksploracji świata. Chętnie skaczą, biegają, wspinają się. Zachęcane przez rodziców, opiekunów, pozbywają się nadmiernego lęku. Podnosząc sprawność, odnoszą pierwsze sukcesy. Odkrywanie świata zewnętrznego w zrozumieniu sprawności powinno towarzyszyć im w rozwoju. 
Potrzeba rywalizacji jest doznaniem psychicznym. Trzepakowy facebook odszedł w odstawkę. Rywalizacje wokół śmietników czy walka na placach w różnorakich grach też gdzieś uleciała. Świat znalazł sposób, aby naturalne endorfiny zastąpić innymi doznaniami.

Wszystko mamy w ręku i na domowym stoliku. Komputerowy postęp nieźle namieszał w głowach nie tylko dzieci. Coraz częściej u pacjentów spotykam się depresją czy stanami lękowymi. Stres w pogoni za tym co jest marzeniem czy rywalizacją kumulujący negatywne reakcje można zrównoważyć codziennym wysiłkiem fizycznym.

Mój ośmioletni siostrzeniec jak tysiące innych dzieci uwielbia gry komputerowe i mógłby cały dzień przesiedzieć przed ekranem z konsolą w rękach, gdyby nie rodzice. To oni zaszczepili mu potrzebę ruchu, a trenerski autorytet na piłkarskim treningu stworzył motywację i wzory zachowań społecznych tworzących bezpieczeństwo taty i mamy.

Mamy wpływ na kierunek obrany przez dzieci. Warto z tego czasu korzystać, bo komputer powoli staje się bezkonkurencyjny.


Nastolatkom bez wcześniej stworzonych fundamentów, bardzo trudno będzie przekonać się do aktywności fizycznej. Utrata rodzicielskich autorytetów na rzecz grupy rówieśniczej, która wyznacza trendy staje się często normą. W moim przekonaniu mądry sport, to jeden z patentów na brak lub zmniejszenie trudów i problemów tego czasu. Codziennie dowiaduję się o rzeczach, które są ważniejsze od rodzicielskich ograniczeń. 

Świat kusi obrazami nie tylko młodych, stwarza także problemy w starszym pokoleniu. Strasznie przyśpieszył w ofercie. Czas liczony w dziesiątkach lat, teraz daje wrażenie sekund. To gubi wielu.

Młodość po dwudziestym roku życia to inny bodziec potrzeb. Wewnętrzne dążenie, aby odbudować kondycję i dobrze wyglądać wygania na taniec, pływanie, siłownię, czy na biegowe trasy. Prowokuje przeskakiwanie etapów wtajemniczenia w walce o doskonałe ciało. To też zagrożenie dla tego pokolenia.
I tak już do późnej dojrzałości. Oczywiście nie u wszystkich.

Z wiekiem wypracowane nawyki sprawności odkrywają w nas odczucia niedostępne wcześniej. Poczucie, że możemy więcej nie męcząc się i bez bólu, dają nam motywacje nieporównywalną z niczym. Gdzieś słyszałam, że poczucie olimpizmu w dojrzałości życia jest więcej warte niż medale za młodu w olimpijskim zmaganiu. 

Jako terapeuta wierzę w zmiany. Także w sprawności w każdym wieku i momencie życia. Nigdy nie jest za późno. Czasami trzeba spotkać przez przypadek kogoś, tak jak ja. A może to nie był przypadek, tylko pułapka Bartka.
Aneta Błaszczyk

Trening 8-14 kwietnia. Zaproś dziecko na trening na jego warunkach wysiłku.
poniedziałek - wolne
wtorek - rozbieganie + 5 x 30 sz. Skip A + siodełko 100m /\ p. 2 min- 6-12km
środa – rozbieganie z 5 x100m – 6- 10km
czwartek – stadion WT (wytrzymałość tempowa). Po rozgrzewce 3-6x500 m p. 5 min. w tempie testu Coopera
piątek - wolne
sobota – wolne (jak nie startujesz w weekend to 3-5 km w tempie rekordu na 10 km)
niedziela – Maraton Gdańsk lub inny start

Za tydzień. Każdy ma własny wzorzec ruchowy.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5