Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły [felieton przyrodniczy S. Blonkowskiego, zdjęcia]

2022-04-16 11:33:11(ost. akt: 2022-04-16 11:58:22)
Odstrzelenie lochy skazałoby te maluchy na śmierć głodową

Odstrzelenie lochy skazałoby te maluchy na śmierć głodową

Autor zdjęcia: K. Stasiaczek

Każdy z nas z okresu dzieciństwa pamięta żartobliwy wiersz Jana Brzechwy, spopularyzowany niegdyś przez Piotra Fronczewskiego w telewizyjnej Akademii Pana Kleksa. Jak to naprawdę jest z tym dzikiem? Czy rzeczywiście jest dzikim, krwiożerczym potworem, na sam widok którego trzeba wspinać się na najbliższe drzewo?
„Dzik jest dziki, dzik jest zły,
dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
ten na drzewo szybko zmyka”

Jako leśnik i myśliwy związany z lasem już od półwiecza, z dzikami „oko w oko” spotykałem się setki razy i nigdy nie zdarzały się sytuacje, które zmuszałyby mnie do salwowania się ucieczką na drzewo. W ostatnich latach dziki coraz częściej spotkać można nie tylko w lesie. Nagminne wyrzucanie żywności do śmietników wabi te inteligentne zwierzęta nawet do dużych miast. Dzik wykombinował sobie, że łatwiej zdobyć pożywienie w koszu na śmieci, niż uganiać się za małym robaczkiem lub oczekiwać na spadnięcie żołędzia z dębu.

Dzik euroazjatycki (Sus scrofa), inaczej zwany krótko dzikiem, jest jedynym dziko żyjącym przedstawicielem rodziny świniowatych w Europie. Jest protoplastą naszej świni domowej. Udomowienie (domestykacja) dzika prawdopodobnie rozpoczęła się około 6500 lat przed naszą erą. Można żartobliwie powiedzieć, że świnia to dzik, który pod wpływem człowieka stał się świnią. W wielu kulturach świnia jest uważana za zwierzę nieczyste, a jedzenie wieprzowiny zakazane. W Europie, której mieszkańcy nie stronią od wieprzowiny, samo słowo „świnia” ma jednak wydźwięk wybitnie pejoratywny.

Wróćmy jednak do bohatera mojej dzisiejszej opowieści. Dzik ma tułów krępy, o silnie rozwiniętej części przedniej. Głowa (łeb) jest duża i wydłużona, osadzona na krótkiej, grubej i muskularnej szyi. Część twarzowa głowy jest silnie wydłużona, zakończona ryjem (gwizdem), na którego końcu znajduje się rozszerzona, naga i bardzo silnie unerwiona tarcza ryjowa (tabakiera). Oczy są stosunkowo małe, brunatne. Uszy (słuchy), wysoko osadzone i stojące. Nogi (biegi) są średniej długości i bardzo silne, zakończone racicami. Niewielkie palce boczne (szpile) również odciskają się na podłożu. Okrywa włosowa (suknia) składa się z twardych, elastycznych włosów okrywowych, zwanych szczeciną. Szczecina wyrastająca wzdłuż grzbietu (chyb) może u starych osobników dochodzić nawet do 15 cm długości.

Ubarwienie sukni dzika wykazuje dużą zmienność indywidualną. Warchlaki (dziki w 1 roku życia) do wieku 4–5 miesięcy mają suknię pasiastą (pasiaki). Dorosłe dziki posiadają 44 zęby. Kły dolne (szable) u starych samców (odyńców) są szczególnie długie i szablasto wygięte. Kły górne (fajki) są mniejsze, wywinięte do góry, spełniają rolę osełki, o którą ścierają się szable. Oprawione razem jako oręż stanowią trofeum myśliwskie.

Wymiary i masa ciała dzików zależą od obfitości bazy pokarmowej i położenia geograficznego. Dziki ze wschodu Europy są z zasady większe od dzików z zachodu. Reguła ta sprawdza się również w Polsce. Samce są, w zależności od wieku, cięższe od samic o 5–30% lub w przypadku starych osobników nawet więcej. Dziki w naturze mogą przeżyć kilkanaście lat, chociaż w warunkach europejskich, gdzie presja myśliwska na ten gatunek jest bardzo silna, rzadko giną ze starości.

Znany jest mi przypadek odyńca, który jako ranny warchlak trafił do leśniczówki Napromek, gdzie w postaci leśniczego znalazł troskliwego opiekuna. Zakończył swój żywot w wieku 27 lat i swój sędziwy wiek zawdzięczał stałej opiece weterynaryjnej i brakiem zmartwienia o zawsze pełne koryto. Pan leśniczy z Napromka, oprócz normalnych obowiązków zawodowych, prowadzi ośrodek rehabilitacji zwierząt, gdzie jego podopieczni po wyleczeniu z przypadłości wynikających z zetknięciem z ludzką cywilizacją, odzyskują wolność.

Okres godowy (huczka) przypada na miesiące późnojesienne i zimowe. Ciąża trwa 108–120 dni, młode warchlaki rodzą się od marca do maja. Rzadko zdarzają się porody w styczniu, lutym oraz latem. W rozrodzie może wziąć udział nawet 35% samic w pierwszym roku życia. Średnia wielkość miotu, w zależności od wieku loch i zasobności bazy żerowej, wynosi 3,4–6,5 lub niekiedy więcej młodych. Ze względu na brak badań przyrostu naturalnego w warunkach polskich, przytoczę badania Briedermanna (1971) z terenu byłego NRD. Autor ten wyliczył dla tamtejszych warunków przyrost naturalny pogłowia dzika w granicach 110 do 180% stanu wiosennego populacji. W latach przeciętnych wartość ta nie jest niższa niż 140%. W Polsce, do celów planowania gospodarki łowieckiej przyjęto zasadę, że przyrost zrealizowany wynosi 100% stanu wiosennego.

Łagodne zimy, dostatek pożywienia w latach urodzaju żołędzi i bukwi, brak wielkich drapieżników, a także niechęć myśliwych do odstrzeliwania loch, może lokalnie spowodować gwałtowny wzrost populacji dzików.


Dzik jest istotnym składnikiem biocenoz leśnych. Odgrywa znaczącą, pozytywną rolę w gospodarce leśnej. Dodatni wpływ na glebę leśną wywiera głębokie rycie (buchtowanie) górnych warstw gleb leśnych i mieszanie ściółki z glebą mineralną. Zjada, niekiedy znaczne ilości, zwłaszcza w okresach gradacyjnych, niektóre gatunki szkodliwych owadów leśnych, zalegające powierzchnie podokapowe drzewostanów, przez co w znaczący sposób przyczynia się do ograniczenia ich populacji. Zjada drobne gryzonie, utrzymuje higienę sanitarną w lesie poprzez zjadanie padliny, chorych ptaków i ssaków, przez co zmniejsza możliwość wybuchu niektórych chorób wśród zwierząt. W jego menu znajdują się niekiedy również jaja i pisklęta ptaków gnieżdżących się na ziemi. Niestety również z wielkim upodobaniem penetruje pola z roślinami uprawnymi, przyczyniając się lokalnie do znacznych szkód w gospodarce rolnej.

Nad dzikiem, w równej mierze lubianym przez leśników, co nielubianym przez rolników, zawisły ostatnia bardzo czarne chmury. Wszystkiemu winien jest ASF, czyli Afrykański Pomór Świń. Zgodnie z rekomendacją (czytaj poleceniem) Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego do 30 listopada 2017 roku populacja dzików miała być zredukowana do poziomu 0,1 osobnika na 1 kilometr kwadratowy na terenie kraju na wschód od Wisły. Zgodnie z tym na terenie ziemi iławskiej dla uproszczenia zamkniętej w granicach powiatu iławskiego, do życia miały mieć prawo tylko 138 dzików.

Z powodu braku danych o aktualnej liczbie dzików na terenie naszego powiatu, posłużę się przykładem mojego koło łowieckiego, gospodarującego na trzech obwodach o łącznej powierzchni 24 tysięcy hektarów. Tu matematyka jest brutalnie prosta – prawo do życia miały tylko 24 dziki. Z powodu braku wielkich drapieżników, niewielka populacja wilków nie ma znaczenia, a srogie, mroźne i śnieżne zimy należą raczej do przeszłości, redukcję dziczej populacji muszą wykonać myśliwi. Niewykonanie tych zaleceń jest zagrożone odebraniem obwodów łowieckich, na których moje koło łowieckie gospodaruje od 60 lat.

Biorąc pod uwagę stan dziczej populacji zainwentaryzowany na koniec marca 2017 roku, powiększając go o przewidywany przyrost i zmniejszając o liczbę odstrzelonych już w sezonie łowieckim dzików, aby dojść do stanu 24, należy (zgodnie z wytycznymi) w pierwszym sezonie łowieckim od wprowadzenia wytycznych odstrzelić 400 dzików!


W obecnym sezonie łowieckim odstrzelono około 600 dzików (w poprzednim około 900). To tylko w jednym kole łowieckim. W terminarzu określającym okresy polowań na poszczególne gatunki zwierzyny łownej na sezon 2021/2022 możemy wyczytać, że na dziki wszystkie, a więc i ciężarne lochy, można polować przez cały rok.

Jakiś czas temu z zażenowaniem i nieukrywanym niesmakiem (łagodnie rzecz ujmując) słuchałem odpowiedzi ówczesnego Ministra Środowiska, który na pytanie dziennikarki, że przecież ofiarami wzmożonych odstrzałów, w majestacie prawa, mogą paść ciężarne lochy, odpowiedział niefrasobliwie, że przecież myśliwi je rozpoznają. Poluję (co prawda niezbyt intensywnie) od ponad 50 lat i „konia z rzędem” dla pana ministra, jeśli rozpozna płeć dzika, a do tego czy jest prośny (ciężarny) w dużej trawie z odległości 100 metrów (200 z celownikiem optycznym), bo na taką odległość można strzelać z broni o lufach gwintowanych, lub na polowaniu zbiorowym, kiedy spłoszona wataha dzików przebiega przez linię myśliwych, ustawionych częstokroć na wąskiej leśnej drodze, w przeciągu kilku sekund.

W czasach gdy zaczynałem swoją przygodę z łowiectwem na lochy nie wolno było polować od lutego do końca lipca. W marcu, żeby uniknąć przypadkowych pomyłek, był całkowity zakaz polowań na dziki. Zanosi się na dziczy armagedon. To już nie są łowy, ale eksterminacja, do której zmuszeni zostali myśliwi.

Wierz mi Drogi Czytelniku, że nie znam ani jednego myśliwego, który pomimo „prawnego błogosławieństwa” odstrzelił świadomie lochę w okresie ciąży i opieki nad warchlakami.


Tym tragicznym akcentem mógłbym zakończyć moją dziczą opowieść, nie mogę jednak powstrzymać się od osobistych, smutnych refleksji. Nie ulega wątpliwości, że dziki wyrządzają pewne szkody (odszkodowania wypłacają koła łowieckie) w uprawach rolnych. Czy nie jest przypadkiem tak, że lobby rolnicze (czytaj wyborcy) przy okazji i pod pozorem działań pragmatycznych, wymogło na decydentach z najwyższych szczebli decyzyjnych, podjęcie działań na długi czas rozwiązujących dziczy problem? Skoro tak dobrze poszło z dzikami, to może przy okazji przyjdzie kolej na zrobienie porządku z łosiami (obecnie całoroczne moratorium), jeleniami i sarnami, przecież one też czasami wychodzą na pola.

Zawsze można im przypisać sprawstwo jakiejś brzydkiej choroby. Wtedy nasze Zielone Płuca Polski, z których jesteśmy tak dumni, stałyby się ekologiczną pustynią, a zwierzynę łowną oglądalibyśmy w ogrodach zoologicznych. Co na to aktywiści, tak gorliwie blokujący niegdyś racjonalne, ratownicze działania leśników w Puszczy Białowieskiej?


CIEKAWOSTKA
Właśnie ukazało się opracowanie podsumowujące przeprowadzoną inwentaryzację zwierzyny łownej za pomocą 110 fotopułapek przez Lasy Państwowe, od 3 listopada do 15 grudnia 2021 roku na terenie powiatu iławskiego Nie wnikając w szczegóły oceniono, że na poziomie ufności 95% na terenie powiatu iławskiego występuje obecnie 1075 dzików.

Darz bór
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego


O autorze

STANISŁAW BLONKOWSKI: (1947) emerytowany leśnik, od półwiecza związany z lasami Pojezierza Iławskiego. Swoje przyrodnicze fascynacje przedstawia w obrazach i fotografiach, którymi zilustrował albumy „Lasem zachwycenie – obiektywem i pędzlem Stanisława Blonkowskiego”, „Zielony skarbiec ziemi suskiej”, „Perły natury powiatu iławskiego”, „Zielony skarbiec Gminy Iława”, „Lasy ludziom, ludzie lasom”, „W krainie orlika krzykliwego – Nadleśnictwo Orneta”, „Z pól, łąk, jezior i lasów ziemi suskiej”, „Przyroda powiatu iławskiego”, „Susz Triathlon 25 lat. W jeziorze, przez miasto, pole i las”, „Aleje i zadrzewienia Gminy Susz”, „Nadleśnictwo Susz”. Ostatnio wydany album autora nosi tytuł „Nadleśnictwo Jamy. Lasy i ludzie”. Jego ilustrowane fotografiami artykuły o przyrodzie są stałą pozycją aperiodyku Skarbiec suski, tygodnika Kurier regionu iławskiego, miesięcznika Życie Powiatu Iławskiego oraz Gazety Iławskiej. Wiedzę o pięknie przyrody i jej zagrożeniach przekazuje w postaci licznych pogadanek, odczytów i wykładów w przedszkolach, szkołach i uniwersytetach trzeciego wieku. Jest współzałożycielem i honorowym Członkiem Stowarzyszenia Leśników Fotografików.

FOT. STANISŁAW BLONKOWSKI

Warchlaki

Jako schronienie często wykorzystują wysokie trzcinowiska

W tym spotkaniu miałem przy sobie broń i aparat fotograficzny. Każdy poszedł w swoją stronę

Uśmiechnięty dzik - akwarela

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5