Marzenie? By ludzie kochali teatr

2022-02-15 11:24:36(ost. akt: 2022-02-15 12:07:20)
Od lewej: Marcin Zając, Danka Rytel, Ewa Śmigielska, Magdalena Kowalkowska i Piotr Pancer

Od lewej: Marcin Zając, Danka Rytel, Ewa Śmigielska, Magdalena Kowalkowska i Piotr Pancer

Autor zdjęcia: Ilona Płachecka

Spektakl komediowy „Będzie cudownie” Iławskiej Grupy Aktorskiej opowiada o perypetiach dwóch małżeństw. Aktorzy sami napisali scenariusz. Na co dzień zajmują się czymś zupełnie innym, ale to teatr sprawia im najwięcej radości.
IGA, czyli Iławska Grupa Aktorska, to amatorzy. Sami piszą scenariusze, reżyserują, przygotowują kostiumy, rekwizyty. Regularnie spotykają się w salach Iławskiego Centrum Kultury, by ćwiczyć tekst i ruch sceniczny. Sztuka "Będzie cudownie" jest trzecią samodzielną w ich teatralnym życiu. Ostatni spektakl przedstawili w maju ub. roku. Od razu po spektaklu myśleli o kolejnym. Wymyślili, że będzie to komedia obyczajowa, bo najlepiej czują się w takiej lekkiej tematyce.

Wróżkę, która mąci w dwóch małżeńskich związkach, gra Ewa Śmigielska. To ona napisała scenariusz sztuki. Najlepiej zna treść, więc bywa i suflerem. – Sam moment napisania zarysu sztuki nie trwał długo, ale w trakcie prób każdy ma prawo coś dodać – mówi. Dlatego ich postacie żyją. Na scenie spotkają się dwie pary grane przez Dankę Rytel i Marcina Zająca oraz przez Magdalenę Kowalkowską i Piotra Pancera. To sytuacja wyjściowa, bo potem sprawy się skomplikują, między innymi z powodu wspomnianej wróżki.


Było nam mało


Dla Magdaleny i Piotra to debiut w tego typu działalności scenicznej. Piotr Pancer, który na co dzień jest dyrektorem Suskiego Ośrodka Kultury, opowiada: – Występuję wprawdzie tylko gościnnie, ale to wszystko wiąże się z radością współpracy z Iławską Grupą Aktorską. Poznaliśmy się jakiś czas temu. Dość szybko padła propozycja, bym dołączył. Nie oponowałem – trudno było odmówić i od kilku miesięcy regularnie spotyka się z całym zespołem. – Spotykamy się od dobrych kilku miesięcy – mówi Marcin Zając – by ćwiczyć tę sztukę. Ostatnio mieliśmy długą przerwę, bo choroby itp., ale po przerwie od razu „zażarło” i okazało się, że całkiem dobrze pamiętamy tekst.
Wszyscy uwielbiają teatr, jeżdżą na cudze spektakle i się nimi inspirują. Dlatego i tu wprawiony widz wyczuje elementy, które mogły się pojawić już gdzie indziej. Z pewnością nie jest to jednak zlepek "cudzesów". I do tego faktycznie działa. Kiedy uczestniczyliśmy w próbie, trudno było zachować powagę.
– Nam bardzo zależy, żeby się podobać publiczności – mówi Ewa Śmigielska. – Po to to robimy. I żeby iławianie docenili, że mają taką grupę. To nasza pasja, ale naszym głównym celem jest sprawienie, by ludzie pokochali teatr.

Starali się przygotować sztukę tak, by widz odniósł wrażenie autentyczności. Na tyle, na ile mogli, rekwizyty są autentyczne. Wiele elementów garderoby zorganizowała Magdalena. – Dzięki temu nie tylko wróżka grana przez Ewę wygląda wyjątkowo, ale i ja – śmieje się Marcin Zając. Danka Rytel podkreśla: – Wszyscy jesteśmy perfekcjonistami i dbamy o detale.
Właściwie to ona była pomysłodawczynią powstania Grupy. – I do tej pory to działa, więc to nas cieszy. A dlaczego trwamy? Bo każdy z nas jest za coś odpowiedzialny i każdy się stara – przypuszcza aktorka. Ktoś zbiera rekwizyty, ktoś pisze scenariusz, jeszcze kto inny dba o ruch sceniczny. Zatem oprócz grania każdy ma dodatkowe zadanie. Poznali się na warsztatach aktorskich, które do dziś prowadzi Piotr Weintz. To był rok 2019. – Zagraliśmy w spektaklu i stwierdziliśmy, że to dla nas za mało. Postanowiliśmy robić coś razem. Życie bez teatru to nie dla nas, założyliśmy więc Iławską Grupę Aktorską – opowiada Marcin. Później IGA weszła w skład stowarzyszenia Teatr i Film, łącznie z lubawską ekipą kręcącą amatorskie filmy. Skład Grupy Aktorskiej w ciągu ostatniego czasu się zmienił, grupa rozstała się z kilkoma aktorami, a kilku przybyło.

Marzenia się spełniają


Magdalena otworzyła niedawno swój gabinet kosmetologii i odnowy biologicznej. Dzieje się u niej dużo, ale nie lubi nudy, więc przyjmuje z radością każde działanie. Na próby przyjeżdża bardzo chętnie, choć czasu ma mało. – Jestem marzycielką. Jako mała dziewczynka, pewnie jak wiele innych, chciałam zostać aktorką. I może teraz choć w minimalnym stopniu nią zostałam. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jesteśmy amatorami. Wcale mi to nie przeszkadza, bo do wszystkiego podchodzimy tak, jakbyśmy nimi nie byli.

Obycie ze sceną już ma, bo jeszcze w szkole uczestniczyła w kółku teatralnym. Ukończyła także Szkołę Muzyczną w Iławie w klasie fortepianu, prowadzoną przez Marię Artiemiew. – Pozdrawiam panią profesor, na pewno mnie pamięta, bo nie byłam zbyt pilną uczennicą – śmieje się Magdalena.

Ewa Śmigielska mówi, że w takim razie nie ma nic do powiedzenia, bo w jej przypadku też marzenie o graniu jest typowe: od zawsze. – W szkole wyjeżdżałam nawet na konkursy, nie tylko recytatorskie, także z monodramem. Był w Iławie Powiatowy Dom Kultury (ul. Kościuszki – przypis redakcji), w tamtejszym amatorskim teatrze zrobiliśmy fajną sztukę. – Ja to kocham – wzdycha Ewa. – Kocham scenę…

– ...z wzajemnością – kończy za nią Danka. – U mnie też nuda – śmieje się – bo to też pasja z dzieciństwa. Także występowałam jako mała dziewczynka. Na przykład w kukiełkowych – opowiada ze swadą – ale i tańczyłam. Zagrałam nawet brzydkie kaczątko – wspomina ze śmiechem. Dziś jest mamą dwójki dziewczynek i wie, że ważne jest podążanie za ich marzeniami. – Myślę, że to ważne, pod warunkiem, że dzieci nie wstydzą się występować, by pozwolić im zaistnieć na scenie. Potem w dorosłym życiu jest im dużo łatwiej w opanowaniu wstydu, tremy, nieśmiałości. Sama dziś nie mam w ogóle tremy przed występowaniem, wypowiadaniem się itp. Bardziej martwię się, czy zapamiętam tekst. Ludzi się w ogóle nie boję. Wydaje mi się, że to efekt doświadczeń z dzieciństwa.

Piotr także po raz pierwszy występuje w sztuce teatralnej, nie licząc szkolnych przedstawień. – Scena nie jest mi jednak obca, bo występowałem w Dziecięcym Zespole Tańca Ludowego „Rutka” przy MDK w Olsztynie, później wspierałem zespoły muzyczne, grając na gitarze. Scenę więc poznałem dawno, dawno temu, a teraz na nią wracam z ogromną radością.


Premiera tuż - tuż


– Na pewno będzie adrenalina, kiedy już będę wiedziała, że ludzie wchodzą na widownię, że siadają. I że jest ich pełno, mam nadzieję – mówi Danka. Premiera odbędzie się 21 lutego o godzinie 19:00 na deskach iławskiego Kinoteatru "Pasja", w Suszu (w SOK) 25 lutego o godzinie 18:00.
Co ciekawe, wejście na spektakl jest płatne. – To 15 zł za jeden bilet. Zebrane pieniądze wykorzystamy na zrealizowanie kolejnej sztuki. Mamy wokół siebie wiele osób i instytucji, które nam bezpłatnie pomagają. Bardzo wspiera nas Iławskie Centrum Kultury, choćby tym, że możemy korzystać z miejsca na próby i ze sceny – podkreśla Danka. Ten pozytywny klimat wokół grupy na pewno pomaga uzyskać wolność twórczą. Efekty już niedługo na scenie.

Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5