Przed premierą "Jestem": Ważne, by być na scenie

2022-01-15 20:00:00(ost. akt: 2022-01-15 20:29:46)

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Spektakl, który przygotowują aktorzy - amatorzy z Iławy, oprócz występu gwarantuje im też... coś w rodzaju psychoanalizy. Scenariusz bowiem jest inspirowany ich emocjami.
Ludzie o różnych typach osobowości spotkali się w jednej sztuce, która zamiast gotowego scenariusza miała ramy. Przygotował je scenarzysta i reżyser Piotr Weintz, a swoimi emocjami wypełnili aktorzy.




Monika Nowak (na zdjęciu wyżej), której to pierwsza sztuka, przyznaje ze śmiechem, że może i ostatnia. – Kosztowało mnie to sporo, głównie pod względem emocjonalnym. Wyjście ze strefy własnego komfortu jest czasem trudne. Ale już wiem, bo sprawdziłam, jak to jest. Praca z młodszymi od siebie ludźmi, ale także w moim wieku, jest fantastyczna. Wymaga współdziałania i uważności na drugą osobę. Wszystkie sztuki Piotra Weintza są ponadprzeciętne, wychodzą ponad schematy i zapadają w pamięć – Monika mówi to z ogromną pewnością w głosie, gdyż zna także inne sztuki reżysera. Najnowsza – „Jestem” – opowiada o wartościach, więc wymaga głębszego zastanowienia się nad sobą, nad sensem swojego życia.
Kiedy wchodzimy do sali Osiedlowego Domu Kultury w Iławie, by podejrzeć jedną z ostatnich prób, to słowo "jestem" wybrzmiewa bardzo wyraźnie. Wszystko ma swoje miejsce. Najpierw powstała koncepcja, ogólny zarys, będący szkieletem scenariusza. – Następnie postanowiłem oddać głos aktorom – zdradza reżyser i scenarzysta – by mogli powiedzieć wszystko, co sobie życzą. Oczywiście zgodnie z konstrukcją, którą im przedstawiłem.


Piotr Weintz uważnie obserwuje aktorów
Piotr Weintz uważnie obserwuje aktorów

Zatem widzowie zobaczą podczas spektaklu to, co grający myślą, czują. A ich bliscy – poznają ich jeszcze bardziej. – Myślę, że to będzie ważne wydarzenie dla aktorów, ale i dla ich rodzin, przyjaciół – zdradza reżyser. Można więc założyć, że uczestnicy nie tyle będą grać, co – będą sobą. Z zadań aktorskich oczywiście do opanowania była kolejność wypowiedzi, przygotowany tekst, ruch sceniczny. Reżyser podkreśla jednak, że na skali trudności innych jego działań ten spektakl jest dość łatwy.

Urszula Białozor-Fiećko, która od czerwca 2021 r. jest iławianką, od dziecka marzyła, by występować w teatrze. Wcześniej mieszkała w Gdańsku, Warszawie, Krakowie, Mediolanie i Nowym Jorku. Na scenie pojawiała się już w szkole średniej. Potem pochłonął ją świat reklam telewizyjnych. Obecnie, jako mama na pełen etat, odkrywa świat teatru nieoczywistego, który w sztuce „Jestem” proponuje scenarzysta i reżyser. – Na pewno nie powiedziałam ostatniego słowa, oczywiście nawet u pana Piotra, jeśli tylko zaakceptuje mnie w kolejnych rolach.
Marcin Zając z Iławy mówi, że to kolejne już przedstawienie, w którym występuje. – Oczywiście to amatorskie występy, ale kocham bawić się w teatr. Pomógł mi pozbyć się nieśmiałości. Złapałem bakcyla i bawię się tak już „naście” lat.

Z perspektywy czasu ocenia, że nieważne, czy rola jest komediowa, czy dramatyczna. Ważne, by być na scenie. – Daje mi to wiele. A tego typu sztuka, w której mocno pracowaliśmy nad sobą, była szczególnie wymagająca. Takie otwarcie się przed innymi bywa trudne, ale rozwijające. Nie wchodziliśmy w role, a w głąb siebie. Kluczowe były dobre relacje między nami, odrobina zaufania. O sobie mówiliśmy osobom, z którymi w dużej mierze jeszcze chwilę temu się nie znaliśmy.

Julia Rutkowska z Lubawy, przywożona na próby zazwyczaj przez mamę, zawsze chciała zagrać w filmie. Zaczyna od teatru, bo... zobaczyła ogłoszenie o naborze na stronie Iławskiego Centrum Kultury i stwierdziła, że nie może tego odpuścić. – Wygląda to zupełnie inaczej, niż się spodziewałam. Jest trochę trudniej, niż myślałam. Jednak współpracuje się bardzo dobrze zarówno z reżyserem, jak i resztą aktorów. Uzewnętrznianie się przed innymi to coś, co sprawiało mi największą trudność.

"Jestem" to także pierwsze doświadczenia sceniczne Adrianny Bukowskiej z Kisielic. W czasie pandemii koronawirusa nie czuła się zbyt dobrze ze swoim życiem. Nie wiedziała, co chce dalej robić... Jej mama znalazła informację o castingu w Iławie. Adrianna nie była przekonana co do wzięcia udziału, ale dziś już wie, że to była dobra decyzja. Poczuła się lepiej. – Poczułam, że zaczęłam coś robić ze swoim życiem i wyszłam z pewnego martwego punktu – mówi. – Chodzę do liceum, jeżdżę konno, myślę o zapisaniu się na zajęcia taneczne, ale doba nie jest z gumy – śmieje się i dodaje, że warsztaty teatralne oraz przygotowanie do spektaklu dają jej i tak dużo wyzwań.


Przodem: Wioletta Żołądkiewicz

Iławianka Wioletta Żołądkiewicz (na zdjęciu wyżej - pośrodku) z niejednego teatralnego pieca chleb jadła. A dokładniej – ta przygoda jest drugą odsłoną jej teatralnej miłości. Przez dwa sezony występowała z Iławską Grupą Teatralną IGA, podobnie jak Marcin, z tym że ona poświęca się już tylko grupie prowadzonej przez Weintza. – Poznałam tu fajnych ludzi, z którymi zrobiliśmy coś fajnego. Może za dużo tego "fajnego", ale właśnie tak to jest – uśmiecha się szeroko. – Jest to dla mnie i zabawa, i rozwijanie samej siebie.

Wyjście ze strefy komfortu


Chęć wyjścia na scenę kiełkowała w niej od dawna. Przy okazji tego spektaklu największy kłopot miała z zapamiętaniem tekstu. – Każdego dnia trzeba sobie zorganizować chwilę, by powtórzyć choreografię i tekst. Inaczej wszystko wypada z głowy. Aha, no i też trzeba myśleć o roli. A ja myślę bardzo intensywnie – śmieje się. – Gdy już wymyśliliśmy, co będziemy mówić w spektaklu, ułożyliśmy kolejność... to już było z górki. A Piotr z uśmiechem na twarzy przypomina, że tekst trzeba pamiętać.

Dla Piotrka Jarzembka z Zajączkowa (to niewielka miejscowość między Lubawą a Nowym Miastem Lubawskim) cała sprawa ma też wymiar... muzyczny. Nigdy nie grywał na deskach teatralnych. – Jestem tu z przypadku, przez moją mamę – śmieje się. Żyje spontanicznie i jeszcze dzień przed castingiem odmówił. – Bałem się ogromnie! Ale jednak lubię wyzwania – opowiada. Zmienił więc zdanie właściwie w ostatniej chwili i okazało się, że w spektaklu weźmie udział podwójnie: jako aktor i autor piosenki, która zostanie wpleciona w jedną ze scen. On również zauważa, że tego typu praca nad sobą to wyjście ze strefy komfortu. – Nawet na castingu czułem się momentami niezręcznie, nawet nie wiem, dlaczego. Przecież lubię nowe znajomości... – zastanawiał się na jednej z ostatnich prób, gdy go zapytaliśmy o trudności.


– Gdy tylko się dowiedziałem, że Piotrek pisuje utwory słowno-muzyczne, poprosiłem go o użycie talentu i napisanie czegoś dla nas – mówi reżyser Piotr Weintz. – Tak, ta inicjatywa wyszła od pana reżysera, ale ja pisałem wcześniej tylko do zeszytu – mówi młody aktor. – Odważyłem się coś skomponować tak na serio i tego też nie żałuję – podkreśla.

Nie rola – lecz "ja"


Spektakl dla nich wszystkich był okazją do przepracowania w głowie trudnych tematów, emocji. Był okazją do pomyślenia o własnych potrzebach. Z czternastu aktorów, którzy przeszli casting, pozostało siedem osób. – To też świadczy o tym, jak dużym wyzwaniem było uczestnictwo w tym przedsięwzięciu – mówi Piotr Weintz.

– Może te pytania, na które my musieliśmy odpowiedzieć, realizując sztukę, pomogą także innym w odnalezieniu siebie – dodaje Adrianna. – Nasza sztuka jest egzystencjalna – mówi reżyser i scenarzysta. – Ma skłaniać do przemyśleń nad własnym życiem.

To "jednorazowa akcja", to znaczy, że artyści tylko na premierze wyjdą na scenę. Potem już skupiać się będą na innych zadaniach aktorskich, bo Iławskie Centrum Kultury planuje rozpocząć kolejny sezon teatralny i przeprowadzić nabory do kilku grup przeznaczonych dla aktorów - amatorów w różnym wieku. A bohaterowie "Jestem" z dużą dozą prawdopodobieństwa będą startować w castingach. Założenie reżysera jest natomiast następujące: to, co "przepracowane", ma zostać w głowach i sercach aktorów na dłużej, wyjść daleko poza ten sezon.

Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl


Spektakl „Jestem” w reżyserii i ze scenariuszem (jednak!) Piotra Weintza można będzie zobaczyć w iławskim kinoteatrze 17 stycznia o godzinie 18:00.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5