Zimowa pomoc [felieton S. Blonkowskiego + foto]

2021-02-06 10:32:51(ost. akt: 2021-02-06 10:55:37)
Wczesny przylot nie zawsze jest trafiony

Wczesny przylot nie zawsze jest trafiony

Autor zdjęcia: Stanisław Blonkowski

Zima w pełni i nawet nieco sypnęło śniegiem, a temperatura spadła poniżej zera. Często zadajemy sobie pytanie, jaka będzie w tym roku. Klimat zmienia się tak szybko, że nie wiedzą tego nawet najstarsi górale, niegdysiejsi specjaliści od pogodowych prognoz.
Zima jest okresem spoczynku dla wielu zwierząt i większości roślin. Niektóre zapadają w stan hibernacji, inne w długi sen zimowy.

Jesienne znikanie niektórych gatunków ptaków przez wieki stanowiło dla ludzi wielką zagadkę. Wreszcie odkryto, że niskie temperatury i brak pożywienia zmusza niektóre gatunki do przenoszenia się w cieplejsze regiony globu, gdzie po pokonaniu częstokroć wielu tysięcy kilometrów można znaleźć tereny z mnóstwem owadów.

Ptaki dość szybko przystosowują się do zmian klimatycznych. Od pewnego czasu zauważono, że na zimę zostają gatunki, które niegdyś odlatywały na Południe a niektóre z nich przylatują wcześniej niż kiedyś. Wiele z nich decyduje się na znacznie krótsze przeloty nad Morze Śródziemne zamiast do znacznie odleglejszego, głębokiego Południa, dlatego właśnie wracają nawet o kilka tygodni wcześniej. Są to między innymi drozdy śpiewaki, gołębie grzywacze, strzyżyki, pierwiosnki, szpaki, kopciuszki, pliszki i szczygły. Widocznie „wyliczyły” sobie, że pozostanie na miejscu, nawet w nieco skromniejszych warunkach, jest korzystniejsze niż ryzykowna, daleka podróż.

Ptaki nie tracą energii na przeloty, mogą pozostając na miejscu zająć wcześniej lepsze rewiry lęgowe a nawet wyprowadzić więcej lęgów niż ptaki odlatujące. Co się jednak stanie, gdy nagle pojawi się spóźniona zima z silnymi mrozami i obfitymi śniegami a co jeszcze gorsze jej nawrót zaskoczy wcześniej przylatujące ptaki?

Przed kilku laty obserwowałem przylatujące wiedzionym, odwiecznym instynktem, żurawie, bociany, gęsi i kormorany. Niestety obfite opady spóźnionego śniegu, które grubą warstwą przykryły las, pola i łąki, odcięły przybyszów od naturalnych żerowisk.

Ktoś nieświadom praw przyrody mógłby zadać z pozoru rozsądne pytanie, po co nasz poczciwy bociek podejmuje tak ryzykowne przedsięwzięcie jak przylot w czasie gdy owady, drobne gryzonie, płazy i gady w najlepsze pogrążone są jeszcze w zimowym śnie pod grubą warstwą śniegu lub lodu, albo jeśli nawet są aktywne (gryzonie), to chroni je warstwa częstokroć zmarzniętego śniegu. Otóż przylot musi być tak „wyliczony”, aby odchowane już młode bociany mogły odlecieć na zimowiska przy najlepszych warunkach sprzyjających tak dalekiej wędrówce.

Bociany nie są najlepszymi „fruwaczami”, za to są doskonałymi szybownikami. Wykorzystują więc umiejętnie gorące prądy wznoszące i szybują na Południe. Okres inkubacji jaj, odchowanie młodych, nauka latania trwa ściśle określony czas i nic tu się nie da przyśpieszyć. Jeśli cały cykl się opóźni z odlotem mogą być kłopoty. Bociany są przywiązane do swoich miejsc lęgowych i terenów łowieckich. Jednak czasem zdarza się, że Wiosną sypnie spóźnionym śniegiem. Widok bociana brodzącego po zaśnieżonej łące, tam gdzie o tej porze w ubiegłym roku skakały żaby a między trawami przemykały myszowate, zaskrońce i wszelkiego autoramentu owady był doprawdy przygnębiający.

Taka sytuacja może się powtórzyć. Czy i jak można im pomóc w tym krytycznym czasie? Z pewnością tak. Można wykładać drobno pokrojone, surowe mięso w miejscach, gdzie bocian usiłuje żerować. Wcale nie musi to być szynka czy baleron. Wystarczą drobiowe serca czy żołądki, coś naprawdę taniego. Niesie to niestety pewne ryzyko, ponieważ zwabia zawsze głodne pazurkowe drapieżniki. Z braku pożywienia ptaki niestety umierają.

Im mniejszy ptak tym częściej musi się odżywiać. Sikorka pada już po jednym dniu postu, bielik po kilkunastu. Kłopoty mają również ptaki szponiaste. Myszołowy i sowy nie są w stanie spod grubej warstwy często zmarzniętego śniegu wydobyć gryzoni, które w ich jadłospisie mają największy udział. Z konieczności stają się padlinożercami. Podobnie bieliki, które latem w znacznej mierze odżywiają się rybami, zimą muszą zadowolić się również padliną.

Przy mroźnych, śnieżnych zimach niestety najsłabsze sarny i niektóre późno urodzone warchlaki też mogą paść ofiarą zimy. I tu koło „obiegu materii” się zamyka. Śmierć jednego zwierzęcia często ratuje życie innemu. Takie jest brutalne prawo natury. Gorzej, co wcale niestety nie należy do rzadkości, gdy osłabione sarny są rozszarpywane przez wiejskie, niepilnowane „burki”. Pies, który nie jest dostatecznie karmiony przez swojego pana, szybko staje się łowcą dzikiej, osłabionej zwierzyny. Nie są to niestety przypadki odosobnione.

O zwierzynę łowną dbają leśnicy i myśliwi. Do paśników i karmowisk dostarczane jest siano, kukurydza, owies, buraki, marchew, ziemniaki. Czemu więc przy obficie zaopatrzonych paśnikach padają sarny? Z braku wody, której człowiek nie jest w stanie dostarczyć. W pewnym stopniu wodę zastępują tak zwane pasze soczyste np. buraki, brukiew, które systematycznie są wyrzucane ze specjalnych piwnic chroniących je przed przemarznięciem. Buraki przemarznięte szybko gniją, a ponadto zmarznięte „na kość” pochłaniają dodatkowo cenną energię głodnego, osłabionego zwierzaka. Nie wiedzą o tym lub nie chcą wiedzieć krzykliwi ekoterroryści, którzy odsądzają myśliwych od czci i wiary za dokarmianie zwierzyny. Dokarmianie (również letnie) ma również na celu odciągnięcie zwierzyny od pól, gdzie czynią częstokroć znaczne szkody.

Co możemy zrobić we własnym zakresie, niewielkim nakładem kosztów, aby pomóc naszym skrzydlatym przyjaciołom, którzy w sadach, ogrodach i lasach zjadają od wiosny do jesieni mnóstwo roślinożernych owadów. Czyżyki, szczygły, wróble, mazurki (identyczne jak wróble, lecz z czarną plamką na policzku) zadowolą się ziarnami zbóż czy słonecznika. Sikory uwielbiają niesoloną (!) słoninę. Zostawienie na drzewie kilku jabłek zadowoli kwiczoły. Bardziej zaawansowani „dokarmiacze” mogą sami przygotować specjalne pyzy zrobione z ziarna i łoju. Można je zresztą kupić. Ale uwaga! Nie wykładamy chleba, bo ten szybko pleśnieje i może ptakom tylko zaszkodzić. No i oczywiście słonina nie może być solona.

Czy dzikie zwierzęta nie mogą obyć się bez pomocy człowieka? Na szczęście nie jest tak źle. Dawniej, gdy w lasach żyły znaczne ilości wilków, rysi i żbików, chore i słabe zwierzęta były przez nie eliminowane. Dziś, gdy ich nie ma, regulacje wielkości populacji zwierzyny łownej wykonują myśliwi, a selekcjonerem w populacjach zwierząt niełownych jest właśnie mroźna, śnieżna zima. Lecz czy nie powinniśmy pomagać w biedzie naszym „braciom mniejszym”, które tak pięknie nazwał Święty Franciszek, od którego imię przybrał obecny papież? Pamiętajmy jednak, że dokarmianie powinno być ciągłe, aż do ustąpienia dużej pokrywy śniegu.

Darz bór
Stanisław Blonkowski
źródło: Życie Powiatu Iławskiego


O autorze

STANISŁAW BLONKOWSKI
(1947) emerytowany leśnik, od półwiecza związany z lasami Pojezierza Iławskiego. Swoje przyrodnicze fascynacje przedstawia w obrazach i fotografiach, którymi zilustrował albumy „Lasem zachwycenie – obiektywem i pędzlem Stanisława Blonkowskiego”, „Zielony skarbiec ziemi suskiej”, „Perły natury powiatu iławskiego”, „Zielony skarbiec Gminy Iława”, „Lasy ludziom, ludzie lasom”, „W krainie orlika krzykliwego – Nadleśnictwo Orneta”, „Z pól, łąk, jezior i lasów ziemi suskiej”, „Przyroda powiatu iławskiego”, „Susz Triathlon 25 lat. W jeziorze, przez miasto, pole i las”, „Aleje i zadrzewienia Gminy Susz”, „Nadleśnictwo Susz”. Jego ilustrowane fotografiami artykuły o przyrodzie są stałą pozycją aperiodyku Skarbiec suski oraz tygodnika Kurier regionu iławskiego. Wiedzę o pięknie przyrody i jej zagrożeniach przekazuje w postaci licznych pogadanek, odczytów i wykładów w przedszkolach, szkołach i uniwersytetach trzeciego wieku. Jest współzałożycielem i honorowym członkiem Stowarzyszenia Leśników Fotografików.

Bogatki za zimową pomoc odwdzięczą się latem, fot. Stanisław Blonkowski



Z konieczności myszołów stał się padlinożercą, fot. Stanisław Blonkowski




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5