PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Nie boję się już myśleć o tym, co będę robił jak wyjdę

2020-12-14 07:30:00(ost. akt: 2020-12-13 12:08:14)
Bieg pamięci Żołnierzy Wyklętych na spacerniaku iławskiego Zakładu Karnego

Bieg pamięci Żołnierzy Wyklętych na spacerniaku iławskiego Zakładu Karnego

Autor zdjęcia: archiwum Zakładu Karnego w Iławie

To moja drugie widzenie w Zakładzie Karnym w Iławie. Bogdan jest inny niż mój poprzedni rozmówca. Tak jak inne były motywy przestępstwa. Pasja biegania równoważąca emocje wyroku łączy obie postacie. Życie pisze różne scenariusze wystawiając rachunki. Niekiedy jedno ostrzeżenie nie zawraca z drogi.
… przede mną jeszcze 7 lat. Belgijski sąd zdecydował o społecznej izolacji. 13 lat za zabójstwo.

Zawsze chciałem wyjechać. Pęd poznania, ciekawość innej bajki o której słyszeliśmy wokół prowokowała do tego. Jednak w Polsce coś mnie trzyma, tym bardziej teraz. Trochę przekorne. Jednak rzeczywistość, która mnie otacza nie pozostawia wyboru.

Nie obawiam się przyszłości jak zamknę bramę za sobą. Wiem, że mam gdzie wrócić. Świat może zaskoczyć bolesną odpowiedzią. Duży wyrok w środku życia powoduje, że mam czas na złączenie błędów z doświadczeniem konsekwencji. Dopilnuję, aby ich nie poczuć więcej na sobie. Wierzę w to.

>>> We wspomnieniach wszyscy mają podobnie - wracamy to szkoły. Dla mnie podstawowa i zawodowa - to lekka atletyka. Piękne uczucie jak pokonujesz kilometry i fruniesz przed siebie bez zmęczenia. Mam to w sobie do dziś. Tak się czuję nawet teraz kręcąc kółka w wymuszonej przestrzeni. To momenty w których mogę być gdzie indziej.

Szybkościowe i siłowe predyspozycje, to motoryka młodości. Do biegów długich się nie nadawałem. Krótki czas szkolnej przygody minął jak sprinterski odciek. Nie dałem się namówić na dalszy jej ciąg. Marzyłem o wojskach powietrzno – desantowych. Służba wojskowa przed którą większość uciekała nie przerażała mnie. Jednak do tej jednostki trzeba było prosić o bilet. Dwa lata niezłego przetrwania w obowiązku dla ojczyzny. 30-40 kilometrowe biegi nie były wcale tak rzadkie. Pierwsze to dramat otarć. Później już z górki. Wszystkiego trzeba się nauczyć.

Po wojsku poszukiwałem miejsca. Skoki spadochronowe. Jednak do suwalskiej sekcji trudno było się dostać. Marzenia się skończyły. Biegałem kilka razy w tygodniu. Kiedyś to rzadkość w amatorskiej przyjemności. Po sześciu latach wypadek na motocyklu. O treningach musiałem zapomnieć. Groźba utraty nogi, kule przez trzy lata. Jakoś się zrosło. Sport poszedł w odstawkę. Kombinacje siłowe na rękach podtrzymywały czucie siły i ograniczonej sprawności.


Zostałem w Belgi na dłużej. Praca elektryka w tym społeczeństwie, kontakt z odmienną kulturą społeczną tworzył nadzieje normalności. Belgowie nie oceniają, są wyrozumiali. Nie pytają dlaczego. Próbują zrozumieć. To pomaga. Nie jesteś inny, jesteś cząstką społeczeństwa. Ten spokój oceny nie tylko tworzy inaczej człowieka. Daje nadzieje na lepszy dzień i zachęca do tego.
Zacząłem walczyć o powrót do sprawności. Komfort ruchu - zapomniałem jak to jest. Naprawdę bolało. Kilka mikrozłamań i trucht - i tak w kółko. Szukałem sposobu. Wszystkie emocje skierowałem na to. Jak było ciepło i sucho, to ból gdzieś się rozpływał. Wilgoć i chłód przypominały o nim.

Spotkałem człowieka, który dał mi nadzieję na operację. Liczyłem na to, że się uda. Że będzie inaczej. I było. Siedzę znowu w belgijskim areszcie. Dwa lata dochodzenia. Pracowałem przez ten czas. Po nim wyrok 13 lat odosobnienia. Nowoczesny zakład karny w Brukseli, pojedyncze cele.
Inni powiedzą – luksus na który nie zasłużyłeś. Jednak nie odczuwasz go. Brak ruchu, bez biegania, ciasno. Psychika kiepska. Stres blokujący życie. Po dwóch latach problem z krążeniem. Został mi tylko trening siłowy.

Zator w nogach. To on dawał ból czasami nie do wytrzymania. Po sześciu miesiącach mogłem zmienić zakład karny. Po badaniach decyzja - operacja. Nadzieja po niej na swobodny bieg. Jest stadion, prysznic, siłownia. Jednak pierwszy trucht po trzech tygodniach, to suma bólu i braków od początku odsiadki. Dramat wysiłku. Padałem. Jednak upór poprawił mi nie tylko parametry krążeniowe. Większe kilometry stały się możliwe. Siłownia i stadion. I tak na zmianę. Głowa i nogi niosły mnie coraz dalej. Euforia w odczuciu i operacja drugiej nogi. Odzyskałem je z powrotem. Coraz większy luksus biegu. Jak zrobiłem 15-kę, szukałem komfortu na 20 kilometrach. Fruwałem jak za szkolnych lat. Liczyłem na wokandę po 1/3 kary. Jednak zamiast niej ekstradycja do Polski.


32 minuty na 6 km na małym kółku, to odważny wynik. To czub biegowego peletonu w ZK. Potrzeba lepszego czasu motywuje, tworzy cel. Podglądam plany. Czasami padam z przestrzegania ich. 2-3 treningi w tygodniu, to minimum. Jednak kółka i braki w sprawności przeciwstawnej zemściły się bólami kręgosłupa. Koledzy pomogli. Dzięki ich podpowiedziom pozbierałem się.


Mam plan na tydzień. Zadania do wykonania ustawiają dni. Jest łatwiej. Biegałem w piątek, dzisiaj spacer i siłownia z kolegami. Interwały i siłowe akcenty przeplatane elementami sportów walki zagospodarowują czasami boleśnie czas. Ale dają spokój. Tworzą klimat normalnego dnia bez widoku sklepów, parków, ulic i samochodów. Wokół mnie stała, stabilna sportowa grupa. Trochę biegają. Ja muszę więcej. Nogi mrowieją prosząc o kilometry. Czuję potrzebę tego. Będę to robił zawsze. Crossfit - to marzenie napędza mnie. Może mi się uda zanurzyć w ten sport. Mam w wewnątrz spokój. Stworzyłem sobie uporządkowane życie. Nawet tu można to zrobić. Nie boję się myśleć o nim jak wyjdę i odetnę przeszłość…

Wysłuchałem i zapisałem historię – każdy ma inną. Paweł Hofman.

Trening 14-20 grudnia – troszkę mocniejszy przedświąteczny tydzień.

poniedziałek – wolne
wtorek – rozbieganie z 3 x 60-100m + 3-5 podbiegi (bardzo łagodne) 300m p. 3 min. - 8 -10 km
środa – wolne lub rozbieganie z 4-6 x 1 min (t-170 max)) p 2-3 min w truchcie i marszu – 8 -12 km
czwartek – to dzień na - 30 min truchtu z 4-6 x 60-100m +trening sprawności i siły ogólnej z lekkim obciążeniem (p. lek, hantle, gumy). Pomyślcie o tr. z gumami – zwiększają napięcie mięśniowe i mobilność stawową chroniąc biegaczy. Polubmy czw. jako dzień ogólnej sprawności - nawet bez truchtu.
piątek – wolne.
sobota – startowa rozgrzewka 30 min + 3-4 km narastająco w szybkości – zaczynamy na t-145 i co km zwiększamy tętno o 10/min. – 10 -15 km
niedziela – wolne lub godzinny rower lub trucht

Za tydzień – kim jest Ania Kołatka.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. BOLKO #3020297 | 10.10.*.* 14 gru 2020 14:07

    JAK WYJDZIESZ Z MAMRA NALEŻY ROBIĆ TO SAMO CO PRZED WEJŚCIEM DO MAMRA

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5