PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Hormony — to one rządzą kobiecym bieganiem

2020-09-15 09:23:34(ost. akt: 2020-09-15 09:45:09)
Zdjęcie ilustracyjne — panie pokonujące trasę 20-tego parkrunu Mały Jeziorak

Zdjęcie ilustracyjne — panie pokonujące trasę 20-tego parkrunu Mały Jeziorak

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Kobiety są mniejsze, delikatniejsze — z niższą wagą i lżejszymi kośćmi. Teoretycznie, powinny być zagrożeniem wynikowym dla męskiej części biegowego świata drobnych długodystansowców. Jednak tak nie jest - nawet elita biegających zawodniczek osiąga wyniki o 10% słabsze na mierzalnych dystansach.
Smukłe sylwetki pań spotykanych na treningowych trasach niekoniecznie dodają siły w nogach. Chyba, że nam. Wybrałem się na trening z moją medyczną koleżanką, aby bardziej zrozumieć ich odczucia. Kilometry w spokojnym zakresie nie przeszkadzały w rozmowie. Pierwsze upłynęły w dyskusji o tym, co nas dzieli w sportowym życiu. Później hormony z ich rolą w kobiecym wnętrzu zdominowały dyskusję.

Poziom tkanki tłuszczowej u pań jest o 10 -15 % wyższy od męskiego zapasu. Panowie nie muszą dźwigać dodatkowo tego balastu. Kobiety, aby zauważyły zarys mięśni muszą zmniejszyć poziom tkanki tłuszczowej z 20 -25 % do 12-15 % wartości. Wymaga to nie tylko treningu siłowego, ale również zbilansowanej bardziej diety. Czy jednak warto o te procenty katować się treningiem i doprowadzać do zgrzytów w hormonalnych poziomach?

Męska masa mięśniowa to prawie połowa ciała. Jak dbamy o siebie, jest jeszcze większa. Kobieca mięśniowa muskulatura maskowana tłuszczową nadwyżką jest o około 15% skromniejsza. To testosteron obecny w męskim organizmie w wielokrotnie większej ilości decyduje o tej wartości.
Matematyczne wielkości serca pań wskazują na mniejsze możliwości. Podczas wspólnych treningów często notujemy przy tym samym tempie 130/min cyklów przy kobiecych 140 uderzeniach. Szybszy rytm musi uzupełniać niedobory tłoczonej krwi do organizmu podczas biegu. Pamiętajmy również o często niższym ich ciśnieniu tętniczym.

Znaczną różnicę widać w pojemności płuc. U panów to maksymalnie 6-6,5 litra, u pań 4-4,5 l. Trening pozwoli osiągnąć wartości o 30% od stanu początkowego. Zakładając nawet mniejszą masę ciała, płuca pań dostarczają o 20 mililitrów tlenu mniej na kg niż męskie (70 do 90 mililitrów). Niższy pozom hemoglobiny w krwi (średnio o około 3g/dl) znacznie obniża kobiece tlenowe możliwości.

Wszędzie pod górkę, jak mówi mi moja medyczna koleżanka. Jednak po chwili z uśmiechem zaczyna opowiadać jak to jednak są górą w damsko - męskich kontaktach. O średniej życia nie wspomnę, mówi mimochodem pomiędzy przebieżkami. Damskie humory, to nie nasza wina, tylko hormonalne perturbacje — przekonuje mnie między oddechami.
Słucham o ich działaniu w miesięcznym cyklu kobiecego życia. O tym, jak to wygląda połączenie chemii z treningiem. Dochodzimy wspólnie do wniosku, że jak nie myślimy o wyniku, to nie ma co sobie zawracać głowy tymi cyklami. Jeżeli jednak paniom marzy się znaczący postęp w amatorskiej rywalizacji, czy dominacja w karierze zawodniczej, to trzeba dopasować cykl do obciążeń, aby sobie pomóc w sportowym rozwoju.


Tym bardziej, że zbliżający się wyższy poziom estrogenów w drugim tygodniu cyklu z ich anabolicznym działaniem (odbudowy) na układ mięśniowy pozwoli na duże obciążenia i wynikowe szaleństwa. Zaplanujmy to w cyklu treningowym, aby wykorzystać ten dar natury również w startowych zmaganiach. Nie przejmując się wcześniejszymi wpadkami wynikowymi.

To czas na planowanie największych miesięcznych treningowych obciążeń. Absolutna górka wydolności. Po owulacji poziom estrogenu spada. Zwiększa się jednocześnie ilość progesteronu, co może wpływać na wzrost poziomu wody w organizmie i minimalnie większą temperaturę ciała. Utrudnia to duże obciążenia i startowe czempionaty. Do tego dochodzi jeszcze rozluźnienie więzadeł i tkanki łącznej. A to zwiększa ryzyko kontuzji - przypomina mi biegowa partnerka i śmiejąc się ostrzega: jesteśmy w przededniu PMS (panowie nie pytajcie, co to – po prostu uciekajcie wtedy w III zakresie).

Ilość hormonów spada. Nastroje są jak na wojnie z jej bólami i emocjami. Sport, to dla mnie — jak mówi Julia — najlepsze co może być. Na tę wojnę po prostu trzeba iść, aby poczuć przypływ energii i lepszego samopoczucia. Nie ma lepszej metody. Trzeba wyjść z ciepłego okopu, aby poregulować wewnętrzne napięcia i niedobory. Po drugiej stronie jest tylko apteczna chemia i czasami płacz w poduszkę. Ja wolę popłakać na treningu. Moje ciało rozumie co mam mu powiedzenia. Słucha już mnie.

Trening 14-20 września — może trening z dziewczynami na ich warunkach.
poniedziałek – Rozbieganie z 4-6 x skip A w marszu pod / i z tego 60-00m przebieżka z górki – 6-12 km
wtorek – akcent siły ogólnej z rolowniem.
środa – godzinny rower lub basen
czwartek – stadion lub prosta w lesie, parku - po rozgrzewce 30 min. 3-6x500 p. 5 min. (na progu tlenowym – ostatnie 100m poza), w terenie 3-6 x 2 min p. 3-4 min. także z szybszą 100 m końcówką.
piątek – wolne
sobota – rozbieganie z grupie z akcentem crossu 6 -15 min - 8-14km
niedziela – wolne.

Za tydzień. Zarządzanie zmęczeniem - tym które odczuwamy i tym, którego nie czujemy.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5