Oddał szpik dziewczynce

2020-05-31 19:25:00(ost. akt: 2020-06-22 08:51:15)

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Znaleźliśmy pańskiego bliźniaka genetycznego - usłyszał Mateusz z Nowej Wsi pod Iławą. Takie słowa oznaczają tylko jedno: pobranie szpiku kostnego. Mimo pandemii koronawirusa do zabiegu doszło, a dawca czuje się dobrze, trzymając kciuki za wyzdrowienie biorcy.
Fundacja DKMS to organizacja pozarządowa, której misją od 2008 r. jest znalezienie dawcy dla każdego pacjenta na świecie potrzebującego przeszczepienia krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi lub szpiku kostnego.
– Każdy powinien pomagać innym, nigdy nie wiadomo, kiedy sam będzie pomocy potrzebował – mówi Mateusz Bogucki z Nowej Wsi pod Iławą, który w bazie Fundacji zarejestrował się zaraz po 18. urodzinach. W ciągu tych sześciu lat dwa razy odebrał telefon z informacją, że jest "zgodny". Po ok. roku od rejestracji usłyszał w telefonicznej słuchawce, że znaleziono jego genetycznego bliźniaka. Padło pytanie, czy nadal podtrzymuje swoją decyzję. – Zapytano mnie, czy chcę być dawcą – mówi pan Mateusz. - Oczywiście, że tak!
Wtedy sprawa zakończyła się tylko na pobraniu krwi w Iławie. – Zrobiono mi podstawowe badania. Wszystko grało, kazano czekać do dwóch miesięcy, ale... nie zadzwoniono ponownie. Cisza – wspomina pan Mateusz.
>>>Na początku 2020 r. telefon zadzwonił ponownie. – W lutym miałem mieć pobranie szpiku z talerza biodrowego – opowiada pan Mateusz. – I tuż przed, na tydzień przed, pacjentowi wdało się jakieś zakażenie, a potem – zaczęła się pandemia, więc mimo że przeszedłem badania, trzeba było wszystko wstrzymać.
Od lutego pan Mateusz był przygotowany na ponowny kontakt. A ten nastąpił pod koniec kwietnia. Okazało się, że biorca jest już gotowy, przeszczep ma duże szanse powodzenia. – Ponownie padło pytanie, czy nadal chcę. Oczywiście, że chcę! Umówiliśmy się na konkretny termin.



Najpierw jednak pan Mateusz musiał przejść dwutygodniową izolację od obcych ludzi, ze względu na pandemię koronawirusa. – Przebywałem w domu. W tym czasie musiałem przyjmować zastrzyki w brzuch z czynnikiem przyrostu komórek macierzystych.
>>>I w drugiej połowie maja w Warszawie doszło do pobrania szpiku. Przydało się wsparcie narzeczonej Alicji, rodziców, dziadków, znajomych... Tego samego dnia dzielny pacjent dostał informację, że osoba, której pomógł, to dziewczynka z Polski. – Byłem ciekawy, kto to jest – przyznaje. – Oczywiście nie mogłem się tego dowiedzieć zbyt konkretnie... Wiem, że ma nie więcej, niż 10 lat.
I tylko takie informacje na razie pan Mateusz mógł uzyskać. – Chyba dopiero po 2 latach moglibyśmy się spotkać – mówi. – A w ciągu dwóch lat otrzymam informację, jak ona się czuje, jaki jest jej stan zdrowia.
Czy będzie chciał poznać swoją genetyczną bliźniaczkę? Oczywiście, jeśli to tylko będzie możliwe. – Będzie mi miło zobaczyć osobę, której pomogłem. Jeśli oczywiście jej rodzice tak zdecydują.
Procedury stosowane po przeszczepie wskazują, że po miesiącu i trzech również pan Mateusz będzie miał przeprowadzane badania kontrolne. – Zauważyłem, że dawcy są traktowani bardzo dobrze.
>>>>Chęć pomagania nie bierze się znikąd. – To rodzice wpoili mi takie podejście – mówi. – Od zawsze działałem w wolontariacie, zbieraliśmy żywność, byłem harcerzem. Zawsze gdzieś się zgłaszałem.
Dorosłe życie i nowe obowiązki powodują, że na wolontariat czasu już mniej. Pan Mateusz pracuje w ośrodku wypoczynkowym położonym na wyspie Wielka Żuława, największej na Dużym Jezioraku. Jednak o tym, że warto dać siebie innym – nie zapomniał. I przy okazji rozmowy z nami namawia też innych. – W tej bazie każdy powinien być zarejestrowany – podkreśla. - Nigdy nie wiadomo, kiedy możemy się komuś przydać.
To nie jest trudne, jak opowiada pan Mateusz, zamawia się patyczki do wymazu. Następnie samodzielnie, według instrukcji, pobiera wymaz i go odsyła. Pomimo pandemii koronawirusa dawcy szpiku cały czas są potrzebni pacjentom chorym na nowotwory krwi. Na stronie Fundacji DKMS czytamy: "Dlatego umożliwiamy bezpieczną rejestrację w bazie dawców szpiku poprzez zamówienie pakietu rejestracyjnego przez internet". Więcej szczegółów na www.dkms.pl.


Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl



Między Ślaskiem i skansenem.
Budować czy nie budować.
Ciąć czy nie ciąć?
Bruk jest lepszy od asfaltu?

ZAPOMNIJCIE O MAZURACH. PRZYSZEDŁ CZAS NA WARMIĘ



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5