PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Ultrabiegacze - specyficzna elita szukająca granicy możliwości

2020-03-15 11:21:07(ost. akt: 2020-03-15 11:50:12)
Zdjęcie ilustracyjne - iławianin Tomasz Płodzicki podczas biegu Ultrajanosik Legenda 2018, tu akurat tuż przy Batyżowieckim Stawie

Zdjęcie ilustracyjne - iławianin Tomasz Płodzicki podczas biegu Ultrajanosik Legenda 2018, tu akurat tuż przy Batyżowieckim Stawie

Autor zdjęcia: Jan Haręza

Dzisiejszy odcinek to hołd dla ultra. Krzysiek, Paulina, to ich widzę pierwszych jak tylko pomyślę o takim wysiłku. Przetrwać - to naczelny cel wynikający ze zmierzenia się z dystansem, który przerasta wyobraźnię większości z nas.
Wiem, co to ściana. Sam wielokrotnie stawałem przed nią na krótszych dystansach. Wiem, co oznacza bezradność jak nie ma już z czego przyspieszyć. Tylko, że ściana na ultra, to nie jest bezsilność w beztlenie niemożliwości. To towarzysz w wysiłku biegnący obok w umyśle godzinami. Trzeba się z nim zaprzyjaźnić, aby nie być samotnym w dziesiątkach kilometrów.
Nigdy nie odważyłem się na bieg na dystansie ultra. Nie czułem potrzeby. Jestem raczej typem jak litewskie wojska po Grunwaldem. Łatwiej mnie rozproszyć niż pokonać. Zawsze wracam na miejsce biegowych celów.

Biegałem długie rozbiegania. Teraz też zdarzają mi się dłuższe przygody. Bardziej jednak sprawiało mi frajdę dociekanie doznań ekstremalnych krótszych startów. Wymagania wypełniające potrzebę doznań różnią nas. Nie idźmy ślepo w ultra biegi czy ironmany. To zabawa dla jednostek posiadających inne postrzeganie przetrwania. To specyficzna elita biegaczy szukająca granicy możliwości.

Z drugiej strony nigdy nie wiadomo, czy do niej nie należysz. Mam taka zasadę, którą staram się przekazać innym. To nie ludzie z żelaza, a ludzie z głowa, mogą wytrwać wielogodzinne zmagania z istotą fizyczności. Głowę ma każdy z nas. Pytanie, czy potrafimy ją wykorzystać wtedy, kiedy o niej zapominamy. Jak nie, wcale nie znaczy, że jesteśmy gorszego sortu. Nie wszyscy lubimy takie same filmy uwielbiając kino.

Aby wejść i zrozumieć ultra, warto zapoznać się z odczuciami tych, którzy tam byli i odczuli masochistyczną rozkosz zmęczenia niedostępną dla innych. Musieli odkryć w sobie potrzeby, które zrozumieli w dopełnieniu w wielu próbach. Wspierając się wzajemnie w doznaniach i dzieląc się cząstką słabości. Udręczenie się radością w wysiłku, to warunek mety. Naczelna zasada w tej walce, to po prostu bawić się dystansem. Nawet jeżeli jest to śmiech przez łzy.

Zawsze należy zakładać ukończenie biegu, które jest w całkowitej sprzeczności z ustanowieniem rekordu. On może nas na końcu zaskoczyć. Wynik tworzy druga część dystansu. Pierwsza jest tylko linią startową, ciągnącą się kilometrami. Wynagrodzenie przychodzi wraz z finiszem.
Ten bieg potrafi zaskoczyć. Fizjologia, w momencie ekstremalnego wysiłku, przejmuje władzę nad nami.

„Choć ciało nagłą pięknością rozkwita, w środku nic tylko żołądek, jelita”, pisał w fraszce Jan Kochanowski, nie wspominając w nich o swoim bieganiu. Czy je rozumiał, chyba nie. Był po prostu bliżej natury, której my przy okazji doznajemy. Przetrwamy każdy wysiłek, jeżeli mamy w nim obok siebie przyjaciół o podobnych potrzebach. Zabezpieczmy logistykę przedsięwzięcia. Zostawmy miejsce na błędy. Nawet zwycięzcy je popełniają. Wygrywają, popełniając ich mniej.

Jeżeli chcesz poznać życie, poznaj swoje porażki. To naczelna zasada ultra. Porażka nie jest problemem. Uczy i rozwija. Problemem zawsze jest zwycięstwo.

Jeżeli mamy w sobie gen narcyzmu i braku pokory, na końcu wrócimy na tarczy. Wszechogarniająca euforia, źle zdiagnozowana, to diabelski szept. Zawodnicy ultra, to świadoma swojej fizyczności elita. Doskonale czytająca podpowiedzi powięzi. Czująca zbliżający się kryzys. Wcześniej zapobiega jego skutkom, aby nie leczyć objawów, które blokują widok mety. Buduje ich wiedza wysiłku, czucie radości przestrzeni pokonywanej ze świadomością dramatu odmowy kontynuacji. A dewiza wynikająca z zabawy nim, lekceważona, powoduje, że to on pobawi się z nimi i meta za wiele godzin zostanie tylko w wyobraźni.

Emil Zatopek – czeska lokomotywa, absolutny dominator biegów długich w latch 50-tych XX wieku, napisał – „Jeśli chcesz pobiegać, przebiegnij kilometr. Jeśli chcesz zmienić życie, przebiegnij maraton”. Jednak ultra i ironmany, to zabawa nie tylko z dystansem, to taniec na linie.

Trening 16-22 marca – tydzień ze swoim ultra.
poniedziałek – wolne
wtorek – rozbieganie + 5x40 m pół- skip A i z tego 100 m delikatny submaksymalny podbieg - 6-10 km
środa – Rozbieganie z 6-8 x 30 sek. p. 2 min – 8-12 km
czwartek – wolne
piątek – wolne
sobota - Rozbieganie – bardzo, bardzo długie. To wcale nie musi być biegany, długi dystans – to może być marszobieg 2-5 godz.
niedziela – regeneracja – basen.

Za tydzień. Łukasz. Sport jest jeden. Niepełnosprawność nie oznacza wykluczenia – otwiera oczy inaczej.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. anatol #2887266 | 88.156.*.* 15 mar 2020 15:48

    bieganie tak. Ale z sensem. Stawy masz jedne na całe życie. Potem będziesz obciązeniem dla społeczeństwa.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5