PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Dyrektor biegu — to wariactwo emocji!

2020-03-09 08:26:07(ost. akt: 2020-03-09 08:50:31)
Paweł Hofman, nasz sportowy felietonista, tu akurat podczas biegu Zasuwaj! 2020

Paweł Hofman, nasz sportowy felietonista, tu akurat podczas biegu Zasuwaj! 2020

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Prawo dotyczące biegowych imprez bardzo rygorystycznie określa wymagania wobec tych, którzy decydują się wziąć na swoje barki odpowiedzialność za ich organizację. Ustawodawca przewidział wszystkie możliwe zabezpieczenia, aby podczas trwania biegowych eventów wszyscy uczestnicy mieli zagwarantowane bezpieczeństwo, nawet wtedy gdy sami o nim zapominają.
Sam pomysł, aby w środowisku uczestnicy wydarzenia mogli pobiegać u siebie najczęściej wychodzi od samych biegaczy. I często jest wynikiem spontanicznej akcji tworzonej przez nich.
Pomysł to jedno. Tylko co dalej? Kto ma na siebie wziąć odpowiedzialność za całość wydarzenia? Skąd na nie wziąć środki finansowe?

Jestem od wielu lat dyrektorem Półmaratonu La RIVE w Iławie. Wystartowaliśmy z jego pierwszą edycją na początku biegowego bumu. Przecieraliśmy wspólnie szlaki, stąpając w nauce po grząskim gruncie organizacji. Przyznam, że nigdy nie przypuszczałem, że to może być tak trudny w organizacji twór. Stresujący, wyczerpujący, ale dający niesamowitą satysfakcję po zamknięciu linii mety za ostatnim kończącym bieg uczestnikiem. Stan emocji długo jeszcze po zakończeniu nosi się w sobie. Czuje się go nawet wtedy, jak zaraz po zakończeniu rozpoczyna się jego następną w przygotowaniu edycję.

W zdobywanym doświadczeniu ogarnęliśmy z ICSTiR w Iławie Mistrzostwa Polski juniorów i seniorów w biegach przełajowych, odbudowując o poranku przed pięciogwiazdkowym GrandHotel Tiffi biegowe miasteczko kompletnie zdemolowane przez nocną wichurę, między dwoma dniami rywalizacji. Najlepsi polscy seniorzy i seniorki nawet nie zdawali sobie sprawy, jak trasa wyglądała kilka godzin wcześniej.


Skóra nosorożca na organizacyjnym grzbiecie przydaje się czasami. Wiem chyba wszystko, co dotyczy każdego odcinka biegowego rzemiosła organizacji. Od empatycznego czucia uczestnika i zrozumienia tych, co w prawie dwu setkach wolontariuszy w dniu imprezy dbają o to, aby wszystko tykało w jej przebiegu jak w przysłowiowym zegarku.

Myślę, że jestem w grupie tych szczęśliwych dyrektorów imprez, którzy nie mają pod górkę w samorządowym otoczeniu dlatego, że nigdy nie wychodziłem z żadną propozycją organizacji na potrzeby lokalnej polityki, tylko dla potrzeby lokalnych środowisk sportowego klimatu.
Organizacja mityngów w skoku wzwyż Kaper Cup mających rangę klasy MM przez wiele lat stwarzały możliwości uzyskania minimów nawet na MŚ i IO. Skakali na nich liczący się w Polsce skoczkowie ze wszystkich kategorii wiekowych. Od mistrzów Polski juniorów młodszych, do seniorskiej elity. Także ci, którzy rządzili na zeskokach podczas olimpijskich, czy światowych czempionatów z Bohdanem Bondarenko i Kamilą Lićwinko włącznie. Sylwester Bednarek - też szukał u nas formy. To były bogate w emocje lata.

Skok wzwyż, to była sportowa zabawa dla zawodowców. Zajmowałem się szkoleniem skoczków przez wiele lat i rozumiałem ich wymagania, czy techniczne niuanse chwili. Biegowe przedsionki zawodowego biegania nie są mi obce, ale organizacja amatorskich biegów dla setek uczestników, to nie to samo co rywalizacja wśród elity wyniku. To inny rodzaj potrzeb, dla każdego inaczej w odbiorze podanych. Setki motywacji wewnętrznych i zewnętrzna presja wyzwala całkowicie inne wymagania każdego z nich. Wszystko trzeba zamknąć w przepisach prawa i starać się setki innych spojrzeń wprowadzić w jeden nurt pozytywnej oceny.


Trzeba mięć również solidne fundamenty do tego, aby to poukładać. Dla mnie to Miasto Iława z jego Centrum Sportu jest tym gruntem na którym stoję bardzo mocno. Dyrektor biegu, to tak naprawdę postać pociągająca za sznurki troszkę z tylnego siedzenia. To możliwość reakcji natychmiastowej jak te pierwsze zostaną zaskoczone niespodzianką organizacyjną.

Nie da się być w tej funkcji tylko na chwilę. To całoroczna zgoda z konsekwencją odpowiedzialności. Zgoda na publiczny wizerunek i facebookową ocenę nazwiska. Dla większości, to też zgoda na to, że nie robi się tego dla pieniędzy. Ekonomia korporacyjnych płatności nie istnieje w tym działaniu. To potrzeba wynikająca z wiary w cel tych poczynań. Również podświadomie w to, że los zwraca w dwójnasób.

Może to prawda, że czas nieliczony w godzinach pracy dla innych, odwzajemnia się niespodziewaną interiekcją w całkowicie innej dziedzinie potrzeb, niewiele mających wspólnego ze sportem. Doświadczyłem tego wielokrotnie. To niezły afrodyzjak napędzający nas.
Wariackie pomysły i sposoby ich realizacji prowokujące otoczenie nie zawsze są realizowane, jednak często podpowiadają inne rozwiązania. Trudna sztuka sponsorskiego dryblingu w szacunku dla niego, musi być nam znana.

To również zgoda na to, że tak naprawdę nie wiemy, kiedy powiemy sobie – dość. Niech robią to inni. Tylko wewnętrzna równowaga pozwala dbać o kolejne edycje wspólnie tworzonej imprezy w coraz bardziej zagęszczającym się rynku biegowych pomysłów. Codzienna nauka umiejętności poruszania się w zmieniającym się krajobrazie otoczenia uczy poszukiwania okna, jak przez drzwi nie można już wejść.

Tak wygląda w moim odczuciu praca, której nie widzą uczestniczy w realizacji amatorskiej pasji wynikającej z uzależnienia od stawiania sobie kolejnych biegowych wyzwań. A więc chyba jesteśmy w podobnej konstrukcji psychicznych zmagań. Dwie wzajemnie, zależne od siebie strony, w podobnej motywacji. Robimy to, nawet wtedy jak po prostu po ludzku nam się nie chce.

Trening 9-15 marca – czy łamiemy przepisy drogowe na treningu?
poniedziałek – wolne
wtorek – rozbieganie + 5 x 30 razy. w marszu skip A + 5 x100 m /\ (pod i z górki) - 6-10 km
środa – sprawność ogólna po 30 minutach truchtu z przebieżkami
czwartek – rozbieganie+ 6 -12 min (20 sek. szybko i trucht bardzo wolny 40 sek.) - 8-14km
piątek – wolne
sobota - Rozbieganie w terenie crossowym do 1.5 h
niedziela – inna forma sportu – rower, basen lub siłownia

Za tydzień. Ukłon w szacunku dla ultra.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5