PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Czy wiesz skąd się wzięło biegowe logo Kalenji?

2020-02-17 09:45:22(ost. akt: 2020-02-17 09:51:51)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Decathlon, to mój częsty przystanek. Zaglądam tam nawet wtedy jak nie mam potrzeby zakupu. Spotykam znajomych. Przeglądam, szukam, przymierzam. I często znajduję to, czego wcale nie chciałem kupić.
Marka Kalenji pojawiła się wraz nim w Gdańsku w 2010 roku w ofercie dla biegaczy. Zakręcone logo i nazwa zachęcały do zakupowych doświadczeń. Po latach, to już oferta biegowej rozpusty. Dla kenijskich plemion Kalenji bieganie jest codziennością. Nie skorzystać z takiej promocji dla biegowej marki, to grzech.

Tym bardziej, że logo przypominające kształtem lekkoatletyczną bieżnię, to także afrykańska podpowiedź z rogów gazeli. Zaskoczyła mnie ta zlepka faktów jak o nich usłyszałem.
Nie tyko o tym poplotkowaliśmy z Agatą, liderką zespołu „bieganie”na kanapach w Decathlonie na gdańskim Przymorzu. W miejscu, w którym można kupić niezły sprzęt do biegania, nie zostając bankrutem. To najczęściej pierwszy wybór dla tych, którzy zaczynają biegową przygodę. Tych pracownicy rozpoznają od razu.

Klienci zdają się na ich podpowiedzi w wyborze i szukają pomocy w tym. Nie komplikują rzeczy prostych. Chcą mieć pewny zakup w zrozumiałem przekazie informacji. Duży wybór, reklamacja przyjazna w załatwieniu. To też atut. Podobnie jak internetowe zamówienie.
Dział biegania obsługują najczęściej byli zawodnicy po juniorskiej rywalizacji w lekkiej atletyce i amatorscy młodzi biegacze. Kilku moich zawodników miało studencką przygodę pracy w tym sklepie. Podobnie jest w innych działach. Możliwość dopasowania godzin pracy do nauki, zaprasza do tego.

O ich kompetencji przekonałem się wielokrotnie po kilku zdaniach z nimi. Nie dają się zaskoczyć i wyprowadzić na manowce biegania. Pewnie, że zdarzają się różnice zdań, ale tylko tak mogę znaleźć to, czego szukam. Przecież nie wiem wszystkiego. Ja jestem z gatunku klientów, którzy wiedzą po co przyszli. Znamy swoje potrzeby. Szukamy modelu sprawdzonego obuwia i innych biegowych dodatków. Nie jest łatwo przekonać nas do innej marki. Jeżeli odwiedzamy ten dział, to znaczy, że doceniamy to miejsce. Potrafimy zauważyć coś dobrego dla biegacza. I oprzeć się nieudanej propozycji.

Jak mówi Agata, większość klientów przychodzi do Decathlonu po coś sportowego. Nie ma jeszcze sprecyzowanych do końca potrzeb. Zdaje się na nasze podpowiedzi. Ufa naszym wyborom w ich poleceniu. Ale są też kompromisy polegające na tym, że to klient ma racje. Mimo, że wg nas, nie jest to odpowiedni sprzęt dla niego.

Seniorzy, to naprawdę wyjątkowi klienci. Ci, którzy mieli przeszłość sportową szukają wspomnień. Chyba, że w dalszym ciągu są aktywni. Ci potrafią oczarować sprzedawcę, nie bojąc się nowości.
Panie zdecydowanie dłużej zastanawiają się nad zakupem i nawet jak poproszą o podpowiedź, to rzadko z niej korzystają. Panowie wiedzą dlaczego zaparkowali w tym miejscu samochód. Szybciej podejmują decyzję w sportowym asortymencie.

Mamy z dziećmi sprawnie decydują o tym, co dla nich jest odpowiednie. Kryterium niskiej ceny za sprzęt, to też jest pierwszy wybór.

Mamy jakościowo dobry sprzęt. Dużo droższe produkty tego samego przeznaczenia są drogie dlatego, że zawierają w sobie różne spektakularne nowinki techniczne, lub dodatkowe udogodnienia. Wychodzą poza podstawowe oczekiwania użytkownika. To wpływa na ich cenę. Nie zawsze drogie znaczy doskonałe. Technika biegu jest przed sprzętem. Błędy w niej trudno skorygować nawet najdroższym obuwiem.

Gadżety. To już inny klient. Reklama i obudzona potrzeba posiadania, wymaga rozsądku w zakupie. Nie popychamy do niego. Raczej za i przeciw w ocenie ich. Nic na siłę. Sportowe pary lubią dobierać te same kolory i często marki. Fajnie się z nimi pracuje przy tym. Czujemy się wtedy jak styliści. Często rozpoznajemy z daleka klientów. Miło jest wtedy jak to oni nas szukają po imieniu w prośbie o pomoc.

Czasami jesteśmy zaskoczeni wiedzą klientów o produkcie. Uczymy się od nich.
Decathlon - to małe miasteczko o dużej powierzchni prezentacji sprzętu. Od A – a może jednak kupimy coś sportowego dla siebie, do Z – zawsze jesteśmy zadowoleni jak tam zajrzymy.
Wszystko można dotknąć, przymierzyć, czy sprawdzić.

Każdy sezon ma swoje dominujące i modne kolory w sprzedaży. Widać to co roku na półkach i wieszakach. Jaskrawi biegacze powoli zauważeni na treningu w trosce o ich bezpieczeństwo, stali się bardziej pastelowi w widoku, ale odblaskowi o zmroku.

Pracując w tym sportowym centrum widzimy jak marka stara się o pozyskanie klienta kosztem dobrej jakości, za przystępną cenę. Odwiedzają nas zawodnicy, których możemy podziwiać na stadionach. Miło patrzeć jak oceniają nasze produkty. Ich mimika, to surowy sędzia.
Oj, moglibyśmy tak rozmawiać z Agatą jeszcze długo.

Dla mnie Decathlon jest nie tylko miejscem w którym poszukuję zaspokojenia biegowych potrzeb. To również sprawdzony sposób na sprzętową edukację. Poszukiwanie między tym, co modne, a tym, co wygodne. W środku tego zawsze spotkam sprzedawcę.

Trening 17-23 lutego. Luźniejszy mikrocykl.
Poniedziałek. Wolne.
Wtorek. Rozbieganie z ABC techniki. 5x30 m skip A i z tego z górki 100 m – i wracamy truchtem p. 1-2 min - 8-12 km
Środa. Rozbieganie 15 min na t-125/min. 20 min 135/min/. 10 min 145/min + 5x60-100m w powrotnym truchcie - 8-10 km
Czwartek. Rozgrzewka + sprawność ogólna.
Piątek. wolne
Sobota. Rozbieganie – bardzo długie, bardzo spokojne – do wyboru z 5-8 x 100m na koniec
Niedziela. Wolne od biegania.

Za tydzień – W treningu pamiętaj o tym, że urodziłeś się bez części zamiennych.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5