Eugeniusz Dembek, samorządowiec z krwi i kości

2019-08-31 09:00:00(ost. akt: 2019-08-30 14:47:18)
Eugeniusz Dembek życie samorządowca rozpoczął w 2002 roku, kiedy pierwszy raz został wybrany na radnego miejskiego w Iławie

Eugeniusz Dembek życie samorządowca rozpoczął w 2002 roku, kiedy pierwszy raz został wybrany na radnego miejskiego w Iławie

Autor zdjęcia: Magdalena Rogatty

Kiedy szukałam w sieci informacji o Eugeniuszu Dembku, który już 16 lat jest samorządowcem – najpierw trzy kadencje jako radny miejski w Iławie, a aktualnie radny powiatowy drugiej kadencji, znalazłam taki oto wpisy: „Gdyby nie on ratusz miałby nas gdzieś” i drugi „Odpowiednik Leppera, ale jemu naprawdę zależy na Iławie”.
I te opisy dają pewien obraz radnego Dembka. Uczciwy do bólu, zadaniowiec, blisko ludzi i ich realnych problemów. Miasto przemierza rowerem lub pieszo. Jazda samochodem nie sprawia mu przyjemności, bo ma problemy z chorobą lokomocyjną. Jest tzw. pewniakiem w każdych wyborach od 2002 r., kiedy został wybrany po raz pierwszy na radnego, bez względu z jakich list startuje i z którego miejsca, ludzie go po prostu wybierają. Przy czym trzeba jasno powiedzieć, że Eugeniusz Dembek nie prowadzi aktywnych kampanii wyborczych, nie organizuje specjalnych spotkań, a mimo to ponad 500 głosów ma jak w banku. I z tym wynikiem należy się liczyć, bo są to realne głosy, mieszkańców, którzy stoją za nim murem, a on za nimi.

Wiedzą o tym dobrze samorządowcy i wielu chciałoby mieć radnego Dembka u siebie na listach. On jednak nie jest do „kupienia”, przyciąga go jedynie idea, uczciwość i służba.

Skromne życie to jego wybór
Nie można o nim powiedzieć, że jest skromny, choć na pewno, że skromnie żyje, z wyboru. Jak mówi zna swoją wartość i wie co to jest służba społeczeństwu. Wydeptuje ścieżki w ważnych dla ludzi sprawach, nie odpuszcza dopóki temat nie jest wyjaśniony. To są dziesiątki jak nie setki spraw. Ceni w sobie myślenie perspektywiczne. Jak mówi często radni podejmują decyzje tu i teraz, a on owszem tu, ale zawsze też z myślą o następnej dekadzie lub dwóch. Nie dba o luksusy, od wielu lat własnoręcznie remontuje dom rodzinny. Jego największy życiowy sukces to, jak mówi jego cztery córki, które są mądrymi, wykształconymi i myślącymi samodzielnie kobietami. I to jest jego duma!

Rambo i Supermen
Na przestrzeni ostatnich 16 lat media poświęcały wiele uwagi Eugeniuszowi Dembkowi, zwłaszcza kiedy mówiło się, że byłby dobrym kandydatem na burmistrza Iławy, a był to rok 2006. Młodsi czytelnicy być może tego nie pamiętają, ale tak było. Był bohaterem papierowych wydań, robiono fotomontaże z jego udziałem, był m.in. Rambo, Supermenem. Popularnością, jak i poparciem, nikt nie był w stanie mu dorównać. Nigdy burmistrzem nie został, bo nie był zainteresowany tą funkcją. Jednak w tamtym czasie mieszkańcy widzieli go jako burmistrza miasta.

Szkoła to była prawdziwa lekcja życia
Historia Eugeniusza Dembka rozpoczęła się jednak nie w ławach rady miejskiej w Iławie, ale małej miejscowości Wonna w gminie Biskupiec, powiat nowomiejskim, gdzie się urodził w 1955 roku. Było ich siedmioro, sześciu chłopaków i jedna siostra. Eugeniusz najstarszy. Mama bardzo szybko zorientowała się, że mały Gienio lubi majsterkować, a szczególnie interesowała go elektryczność. Stąd wpadła na pomysł żeby syn poszedł do Zespołu Szkół Elektrycznych w Lubawie (szkoła wówczas miała renomę).

Był jednym z lepszych uczniów, poza tym lubił się uczyć, co zostało mu do dziś. Ma takie słynne powiedzonko, że gdyby sprawy jego edukacji potoczyły się inaczej, dziś byłby profesorem. Szkoła to była prawdziwa lekcja życia. Przez pierwsze dwa miesiące mieszkał w internacie, jednak nastąpił kryzys w domu i był potrzebny na miejscu, do pomocy w gospodarce. Przez kolejne długie miesiące dojeżdżał do szkoły. Najpierw około 5 km z Wonny, pieszo lub rowerem, potem pociągiem towarowo-osobowym do Jamielnika, stamtąd do Iławy, tam przesiadka do Lubawy. Zazwyczaj o 10 pojawiał się na lekcjach, co oznacza, że był notorycznie spóźniony.

Szkołę ukończył z dobrym wynikiem i miał apetyt na dalszą edukację. Ruszył do Gdańska, gdzie podjął prace jako elektromonter okrętowy w „Stoczni Północnej”. Dlaczego aż tam? Dlatego, że przy okazji pracy gwarantowano naukę w technikum okrętowym. Nic ze sprawy nie wyszło, gdyż do technikum przyjęto tylko jednego chłopaka, a Gienek mimo drugiego wyniku, nie dostał się. Rozczarowany przyjechał do domu i podjął pracę w PKP Iława.

Najpierw pracował w warsztacie przy naprawach lokomotyw, potem jako pomocnik maszynisty, aż w końcu jako samodzielny maszynista (kurs ukończył w 1978 r.). W trakcie pracy był także w wojsku (w latach 1975-76). Szkoła wciąż świtała w jego głowie. I tu napotkał niestety na kolejne trudności. Jego ówczesny naczelnik, Józef Nydza, nie zgodził się na to, żeby kontynuował naukę – takie były czasy. Był rok 1980. Eugeniusz Dembek nie próżnował. W tym samym roku ożenił się i na świat przychodziły dzieci. W 1981 r. pierwsza córka Magda, 82 r. Monika, 85 r. – Marlena a w 1990 r. – Asia.

Rodzina się powiększała, obowiązków przybywało, ale nauka wciąż była jego oczkiem w głowie. W 1986 r. Eugeniusz Dembek rozpoczął naukę, którą lubił i szła mu lekko, w Technikum Trakcji Elektrycznej w Bydgoszczy. Przez 3 kolejne lata uczył się, wychowywał dzieci i pracował. Nie opuścił ani jednych zajęć! Dziś wspomina, że wahał się, czy podchodzić do matury. W końcu został zmotywowany i okazało się, że zdał ją jako jedyny w klasie.

Marzyła mu się Politechnika, a konkretnie kierunek elektrotechnika. Złożył papiery w Warszawie, zaproponowano mu kierunek transport, bo były wolne miejsca. Stawiał wszystko na jedną kartę. Zrezygnował. Rok później składa papiery na Politechnice Gdańskiej i tam dostaje się na elektromechanikę. Pod koniec I semestru okazało się jednak, że poległ na rysunku technicznym, bo jak przyznaje, mało czego tak bardzo nie potrafi, jak rysować. Matematyka, fizyka – owszem, ale nie rysunek. „Dałem spokój” – mówi dziś bez żalu.

Skupił się na rodzinie
Skupił się na rodzinie, na współwychowaniu córek i ich wykształceniu, co trzeba przyznać udało się w stu procentach. Magda ukończyła filologię angielską i nauczanie wczesnoszkolne, uczy języka, Monika ukończyła agrobiznes w rolnictwie oraz ekonomię, Marlena bioinżynierię zwierząt, jako drugi kierunek materiałoznawstwo, a jako trzeci dietetykę. Najmłodsza córka Joasia rozpoczęła naukę na Politechnice Gdańskiej, na wydziale chemii, ale zmieniła plany i w finale jest lekarzem weterynarii.

Przygoda z samorządem?
Na poważnie rozpoczęła się w 2002 roku, kiedy to Eugeniusz Dembek został wybrany na radnego miejskiego w Iławie. Startował wówczas z listy SLD, a zgłosiła go Rada Maszynistów. Był nim przez trzy kadencje. Burmistrzami byli wtedy Jarosław Maśkiewicz i Włodzimierz Ptasznik. Radny próbował swoich sił jeszcze przez 2002 rokiem. Startował na radnego w 1994 roku, ale zabrakło mu dosłownie 2-3 głosów. Później w 1998 roku ponownie Rada Maszynistów zgłosiła jego kandydaturę, ale tym razem do rady powiatu, bez powodzenia.

Zaangażowanie w sprawy mieszkańców Eugeniusza Dembka i chęć działania na ich rzecz poskutkowały późniejszym wyborem na radnego, co trwa do dziś. Dużą zmianą w życiu Eugeniusza Dembka był start do Rady Powiatu Iławskiego, a nie do Rady Miasta Iława. Skąd ta decyzja? Postanowił sobie bowiem, po osobistych problemach zdrowotnych, że priorytetem będzie dla niego służba zdrowia i Powiatowy Szpital im. Wł. Biegańskiego w Iławie.

Czy dziś po 16 latach jest zadowolony ze swojej pracy na rzecz mieszkańców?
- Mogę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowany pracą radnego, choć nie jest to jeszcze czas na podsumowania, bo cały czas jestem w grze. W 2015 roku przeszedłem na zasłużona emeryturę, ale mam mniej czasu niż kiedyś. I taki stan rzeczy mi odpowiada – podsumowuje Eugeniusz Dembek.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5