PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Boso, ale w ostrogach

2019-08-18 10:15:44(ost. akt: 2019-08-18 10:34:13)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Moje pokolenie buty zakładało na stopy jak się robiło chłodno. Boso, ale w ostrogach. Wtedy wielu tak biegało po wiejskim podwórku. Jak któremuś z nas wydarzyła się w życiu biegowa przygoda w klubie sportowym, to techniki nikt nas nie musiał uczyć. Nie potrafiliśmy inaczej niż naturalnie stawiać stopy podczas biegu.
Nie pamiętam uwag trenera dotyczących tego tematu. Raczej reprymendy, że za szybko coś tam kombinujemy w tempie. Stopa jest przystosowana anatomicznie w budowie do funkcjonowania na boso. Jest narzędziem skrętnym. Zabranie jej tej możliwości dramatyzuje jej funkcje. Ma w sobie wszystkie urządzenia niezbędne do tego.

Dziesiątkami stawów, ścięgien i kości zarządza ponad kilometrowy układ nerwowy. Zdąży wszystko tak poogarniać, aby nic biegaczowi nie przeszkodziło na trasie.
No właśnie - zdąży. Czy jednak nie? Ja czuję, że moja zdąży. Podobnie jak wielu moich biegowych koleżanek i kolegów dla których boso, nie było problemem.

I tak też mamy do tej pory. Kilka kilometrów rozbiegania po trawie, plaży czy rytmowe przebieżki na odcinku, przypomni stopie o tym, że ma zadbać o siebie sama.

Wypuśćmy czasami stopy na wolność. To być, albo nie być w sprawności na lata.
Buty to wynalazek chroniący przed zranieniem i zimnem. To plusy. Jednak to ordoza. Jest jak sztuczna inteligencja. Wyręcza i rozleniwia. To minus, ograniczający anatomiczne funkcje i przepływ impulsów. Wprowadzająca chaos decyzyjny w genetycznie obciążonym mechanizmie. Spowalnia sprawność czynnościową i powoduje zaniki mięśni.

Nie dziwmy się więc, że jak nagle wydąży się niespodziewana potrzeba, nie ma kto podjąć błyskawicznej decyzji. Genetyka i wygoda kłócą się o swoje prawa. A w środek wchodzi skręcenie stawu skokowego lub inna wątpliwa przyjemność.


Tysiące lat poruszania się na bosej stopie z lądowaniem na śródstopiu w ochronie ścięgien, więzadeł i mięśni wytworzyło naturalną amortyzację. Kilkadziesiąt lat marketingu w handlu wyprodukowało miliony wynalazków, które chroniąc wymuszają biegowy krok. Troszeczkę obok ośrodków czucia znajdujących się w stopie. Bosa stopa sama skoryguje sylwetkę podczas naturalnego kontaktu z podłożem.

Oczywiście, nie od razu jak nigdy tego nie robiliśmy. Bez przesady, ale naprawdę warto czasami potruchtać przypominając stopie zadania, które ma zapisane w obsłudze. Ochronny pancerz biegowego obuwia. Czy na pewno jesteśmy bezpieczni w nim? Czy faza podporu następująca po fazie lotu zostanie poprawnie zamortyzowana?

W pierwszej fazie napinające się mięśnie stopy, rozcięgno podeszwowe, zginacze stawu biodrowego, kolanowego i skokowego, dwugłowy uda i trójgłowy łydki wykonują odbicie, pokonują ciężar ciała i fizyczne ciężkości. Ta praca jest przez nas odczuwana po mocnym treningu w łydce i tylnej części uda.

Odrywając się od ziemi mięśnie pośladków, prosty i dwugłowy uda osiągają naturalny luz w fazie lotu. Przez ułamki sekund łapią oddech. Tysiące kroków w biegu, to już minuty tak ważnej swobody dla nich. Mięsień piszczelowy przedni przygotowuje się do kontaktu z podłożem. Śródstopie czeka. Czy u nas tak jest?

Często widzę jak biegamy na przodostopiu. Bieg na palcach spina łydkę, nie dopuszcza do jej rozluźnienia. Prowokuje kontuzje i sprowadza na stopę zagrożenie. A brak równoległości stóp w sposób nierównomierny obciąża wszystko co amortyzuje kontakt. Trwanie w tej technice to katastrofa dla więzadeł, łąkotek, rzepki i powierzchni stawów. Urodziliśmy się bez części zamiennych.

W momencie kontaktu z podłożem natura powinna decydować jak przejść amortyzacyjnie ten stan, a nie obuwie sportowe. Dobry but nie powinien narzucać amortyzacji przed włączeniem tej naturalnej. Ma wspomagać, a nie zastępować.
Amortyzacja to nie jedyna czynność mięśni. Neuronowe szlaki, trzeba przecierać, aby koordynować współzależność mięśni w ruchu.

Przysiady, wykroki, stołeczek w oparciu o ścianę. Zbiegi z górki na boso w sposób niewyobrażalny dla nas zsynchronizują napięcie wszystkich koniecznych partii mięśniowych. Natura załatwi wszystkie problemy z ruchem. Tyko potrzebuje odpowiednich impulsów. Nie da się biec z górki na palcach. Tak samo jak nie da się biec na piętach na boso. Pięta to tylko konieczny mikro kontakt do przetoczenia na amortyzujące śródstopie. Wszystko powinno działać jak u naszych przodków.

Wahadłowy, bardzo sprężysty rytm w biegu tworzą mięśnie, ale sprężystość to ścięgnowa powinność. W nich kumuluje się energia uwalniana podczas odbicia. Nasza największa sprężyna to achilles. Wyjście poza jej zaprogramowane genetycznie zdanie przez obuwnicze, czy techniczne ułomności nie wróży nic dobrego..

Ręce w wahadłowym wspomaganie układu z mniejszą sprężystością działania decydują nawet o 30% wyniku. Od ich pracy zależy jak wyglądamy z boku. To one decydują czy to widok na wybieg czy raczej smutek.

Jesteśmy samonapędzającym się mechanizmem. Ruch jednej nogi tworzy ruch przeciwnej ręki, który musi się skończyć we właściwym momencie. Bez przeciągania, które wydłuża niepotrzebne krok. Ugięcie rąk w stawie łokciowym jest zależne od konfiguracji terenu. To też automat, który wiele zmienia w technice.
Nie ma takiego samego ułożenia ciała w trakcie biegu w terenie. Dlatego unikajmy tylko płaskich wygodnych dla nas ścieżek. To nie tylko tworzy wygodę, tworzy przedsionek kontuzji.

Biegniemy. Całe cało woła o tlen. Włączają się do pracy mięśnie brzuszne i międzyżebrowe. Wszystko z nami przyśpiesza. Zaczynamy słyszeć w sobie serce. Tworzy się energia. Czas ucieka, do mety coraz bliżej. Temperatura ciała wzrasta. Włącza się coraz mocniejsze chłodzenie. Pocimy się. Wnętrze biegacza. Tam dopiero dzieją się cuda. Natura niektórym podarowała technikę. Inni muszą się jej nauczyć i zrozumieć, aby do nich dołączyć.

Trening 19-25 sierpnia. Może boso po plaży czy stadionie.

poniedziałek – wolne.
wtorek – Rozbieganie + 3x100m pod górkę + 2 x100 m z górki. Wracamy truchtem 2 km -6-12 km
środa – Rozbiegnie, ale w crossie około 3-5 km. Tętno tylko wyższe na podbiegach+ 5 x60-100m na koniec. 8km lub…
czwartek – Stadion WT. Rozgrzewka + 5-10x150 m p. 4 min. (submax) i wytruchtaj na boso 15 min.
piątek - wolne
sobota – Po rozgrzewce – bieg modulowany 2-4- km (zacznij od tempa maratonu i co 500 m -10 sek. szybciej -10-14 km
niedziela – Rower lub marszobieg 1 h

Za tydzień. Ja też lubię biegać.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Paweł Hofman #2778603 | 37.47.*.* 19 sie 2019 09:36

    Absolutnie się zgadzam, że wypociny są ciut długie w galopującym info przekazie wokół. Jednak to jest tak jak w bieganiu. Za szybko - to na skróty. Zdrowie w bieganiu wymaga poświęcenia czasu nie tylko na trening. Również na to, aby dotrwać w tekście do koca. Oczywiście nie tylko na moim punkcie widzenia tematu. Pozdrawiam

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Adam #2778384 | 5.173.*.* 18 sie 2019 16:09

    Kto to wypocił? I kto doczyta do końca?

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5