PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Poznajcie historię Sylwii z Iławy. Umysł ścisły na trasie

2019-08-05 09:41:25(ost. akt: 2019-08-05 09:47:39)
Sylwia Leliwa podczas jednego ze startów

Sylwia Leliwa podczas jednego ze startów

Autor zdjęcia: fotozientas

To był tylko trening. Kierowca po prostu mnie nie zauważył. Przeleciałam z rowerem przez bok maski i upadłam na głowę. Adrenalina zblokowała wszystko. Moje myśli zniknęły. Wstałam. To było poza mną. Całe ciało drżało.
Byłam w szoku. Nie pamiętam tego. Szczegóły - o nich usłyszałam później. Uratował mnie kask. Nigdy o nim nie zapominaj. Siniaki i potłuczenia, nagłe triathlonowe wtajemniczanie. Cząstki sekund bez możliwości reakcji.

A wszystko zaczęło się od biegania. Nie nadawałam się na sportowca w psychicznym zacięciu dążenia do wyniku. Trochę siatkówki w szkole podstawowej i podwórkowa piłka nożna z kolegami moich braci, szybko mi się znudziły. W gimnazjum szaleństwo w aktywności ograniczałam do rowerowej przejażdżki, spaceru i walki o mięśnie brzucha. Test Coopera, to był bieg bez końca.
Liceum podobne. Koszykówka łapu capu, rower i parę ćwiczeń dla spokoju sumienia. Nic mnie nie ciągnęło, aby poczuć to, co teraz w euforycznym doznaniu.

Nauka z marzeniem o super średniej na świadectwie z paskiem – to był mój cel. Dążenie do ocen dających mi zadowolenie, nie zostawiało dużo czasu na inne emocje. Średnia jednak nie powinna być celem nauki. Teraz to wiem. Zgłębianie wiedzy z przedmiotów, które decydują o wyborze studiów wydają się bardziej rozsądne. Michałki zbyt absorbują. W szkole powinno się widzieć inaczej priorytety. Inaczej tworzyć wymagania.

Matematyka – uwielbiam ją. Chciałabym poruszać się w biegowych i triathlonowych zmaganiach w przewidywaniu przyczyny i skutku, tak jak w niej. Studia na Politechnice Gdańskiej – kierunek matematyka finansowa. Mnóstwo teorii. O sporcie nawet nie myślałam. Udzielanie korepetycji z matematyki sprawiały mi wtedy dużo satysfakcji. Czegoś jednak mi brakowało.

Ciało poza mną szukało wysiłku, który da mi satysfakcję. Inną niż w naukowym dzieleniu się zdobywaną wiedzą. Wcześniej to samo ciało nie czuło, nie rozumiało, że mam w sobie dużo więcej fizycznych możliwości, niż mogłabym pomyśleć.

W styczniu minęły 2 lata jak wstałam i założyłam dresy. Dlaczego – nie wiem. Po prostu wyszłam pobiegać. A przecież uczucie spoconego ciała i zadyszka fundowana sobie przy biegu na przystanek tramwajowy, nie była oczekiwaną radością. Była przymusem narzuconym mi przez sytuację.
Szurałam stopami po chodniku, powoli. Szybko, to mijali mnie przechodnie. Ja umiem biegać. To prawie jak matematyczna łamigłówka. Eureka. Czy początek nowego doznania. Niesamowita satysfakcja. Nigdy tak się nie czułam.

Następnego dnia powtórka emocji i biegiem do sklepu po konieczne akcesoria. Buty z Decathlonu. Prosty tani model. Tak jak proste i spokojne były moje biegowe początki. Trucht, marsz, trucht. Tak podpowiadała mi intuicja. Poznawałam swój rytm. Trening przynosił postęp. Czułam to. Piątka i dyszka już bez większych trudności.

Wymiana biegowego obuwia i debiut w Gdyni na 5 km w Biegu Kobiet po trzech miesiącach. Potem w maju 10 km także w Gdyni. Radość i poczucie ogromnej satysfakcji. Nie tylko z ukończenia biegów. Czas nie był ważny. Liczyła się atmosfera. Coś innego. Nowe kolory życia w biegowej grupie. To w niej szukałam wsparcia i biegowego rozwoju. Wtedy też zrozumiałam, że bieganie to nie tylko mięśnie. Anemia z którą się zmierzyłam niespodziewanie zatrzymała mnie w treningu. Lekarska pomoc i zmiany w diecie pozwoliły mi się z nią uporać.

Nie wolno lekceważyć podstawowych badań lekarskich na początku biegania. Przerwa i analiza przyczyn i skutków pomogła. Wróciłam nie tylko mądrzejsza, ale także bardziej świadoma na biegowe trasy. Pomyślałam o czymś jak na ten moment bardzo dużym.

Iławski Półmaraton LA RIVE w moim rodzinnym mieście. Ustaliłam plan i zrealizowałam go w 2:00:59. To był mój debiut na połówce. Wiem, pomyślicie, że zwariowałam, że za szybko. Przecież minęło tylko 8 miesięcy, od dnia jak impuls wyciągnął mnie z kanapy. Niektórzy mówią, że jestem zaprzeczeniem, że mam w sobie możliwości dla innych niedostępne. Może tak jest. Czasami sama się nad tym zastanawiam.

Różne biegowe przygody i Wielki Finał Run Beach Morning na plaży w Brzeżnie zakończony integracją z grupą Run, to też część biegowego wtajemniczenia. Treningi i rozmowy, tworzą kawałek mojego biegowego rozwoju. Biegowe przyjaźnie. Bez nich, czasami jest trudno.
Enea Iron Man Gdynia – to doznanie, które wskazało mi sportowy kierunek. Zobaczyłam ludzi, którzy w pasji zmieniali dyscypliny w jednym starcie i odcięłam się od rzeczywistości. W marzeniach kombinowałam jak do nich dołączyć. Tylko jak to zrobić...?

Mój pływacki styl nie mieścił się w tym wyzwaniu. Rower - to też inna historia. Biegam ponad pół roku i kombinuję jak tu zostać triathlonistką. Ja 24 - letnia dziewczyna z matematycznym umysłem. Przecież jak podejdę do tego tak, to lewa i prawa strona równania kompletnie nie zgadza się co do wartości.
O ile znalezienie rozwiązania w planowanym działaniu w tym momencie było trudne, to jednak logistyczna strategia, aby to zrobić krok po kroku - możliwa. Tak to sobie wykombinowałam.
Po trzech miesiącach, w listopadzie 2017 r. w moim planie zagościł basen. A dalej jak chociaż troszkę mnie polubiliście, musicie poczekać tydzień. Trudno jest mi uwierzyć, że można z niczego zbudować coś.
Sylwia Leliwa

Trening 5-11 sierpnia. Troszkę luźniej w treningu.
poniedziałek – wolne
wtorek – Trucht (t-115-120) 30 min. + 5 x 30 szt. skip A. + 5x 60-100m swobodne przebieżki z łagodnej górki i powrót marszem. – 6-8 km.
środa – przydałby się basen – to dobra myśl.
czwartek – Stadion. Rozgrzewka 30 min. + 4x (200m, 100m) p. 3 min. (100m na boso po trawie). Zakładka jak w triathlonie. Trening zmiany obuwia. – 8 km
piątek – wolne lub swobodnie (t-135 max) – 6 -10 km
sobota – Rozbieganie 3 km + 3 x100m + 4 km (t-155 max 160). I wracamy z 4 x100m. – 10-14 km
niedziela – wolne od biegania.

Za tydzień. Sylwia. Debiut w maratonie i triathlon – wszystko jest w głowie.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5