PRZEWODNIK PO BIEGANIU||| Poród jak maraton. Jestem pacemekerką w tych maratonach

2019-05-12 17:04:28(ost. akt: 2019-05-12 10:44:08)
Beata Czurak, pierwsza z prawej w górnym rzędzie

Beata Czurak, pierwsza z prawej w górnym rzędzie

Mam odczucie, jakbym codziennie wręczała złote medale za ukończenie maratonu. To moja rola i szczęście w docenianiu wysiłku jaki wkładają przyszłe mamy w szpitalu na gdańskiej Zaspie. Pomagam, prowadzę, motywuję. Jak wiele moich koleżanek.
Kocham ten zawód. Każda chwila spędzona na trakcie jest dla mnie jak maraton; z jego lękiem, pracą i radością przetrwania. Widok małego dziecka w ramionach mam, nagradza wszystko.

Nie sposób wyzbyć się analogi maratońskich porównań w mojej pracy. Bo i czas się zgadza, a ilość kalorii straconych też podobna. No i lęk, nawet wtedy jak wszystko jest w porządku. Adrenalina buzuje blokując wydzielanie endorfin i oksytocyny. Zaburza naturalne rytmy porodu.

Minęło ponad trzydzieści lat od zakończenia mojej wioślarskiej wyczynowej przygody. Pamiętam jak we mnie szalały hormony podczas startu i treningu na torze wioślarskim. Wysoka postawna dziewczyna o odpowiednich proporcjach do uprawiania wioślarstwa znalazła tam swoje miejsce. Socjalistyczne ideały jakoś mnie nie obchodziły. Nawet nie miałam czasu o nich myśleć poza szkolnym przekazem. Onkologiczne przejścia uodporniły na trudy dyscypliny w RKS „Stoczniowiec”.

Pół Gdańska musiałam pokonać, aby zanurzyć pióra wioseł w wodę. Czułam ich lekkość i pracę w poprawnym rytmie. Otwarty tor na Martwej Wiśle pochłonął mnie z kretesem. Przez 10 lat był moją codziennością. Czucie wody i trening szybko dały mi sukcesy w tej szalenie wyczerpującej dyscyplinie. Młodsze kategorie w ogólnopolskiej rywalizacji nagradzały mnie nie tylko finałami A.

Jednak wiosła, to nie tylko wiosłowanie. Wytrzymałość - trzeba wybiegać. Siłę - przewalić w żelastwie na siłowni. Potem wszystko połączyć w całość.
Wieczorem padałam w domu ze zmęczenia. Dobrze, że babcia zadbała o obiady, a mama opatrywała mi w czasie snu otarcia na rękach. Lata mijały. Dalszy postęp określały idee systemu. Masz być mistrzem, aby udowodnić wyższość ich.
Nie wchodzę w to. Moje potrzeby szkoły i zdrowia stwarzały inne priorytety.


Jeżeli ktoś wprowadził w siebie instynkt sportu wyczynowego, nie uwolni się od niego nigdy. To obciążenie w psychicznej dominacji czucia sprawności ma każdy, kto był w tym świecie. Nie ma od tego ucieczki. Tłumienie potrzeb jest bardzo niebezpieczne. Prowokuje inne, aby wypełnić pustkę po wyczynowej rywalizacji. Trzeba w niej trwać, kontrolując ją.

Dzieci podrosły. Moja edukacja na GUM-ie wraz z nimi też notowała przyrosty w wiedzy. Sala porodowa ewaluowała wraz ze mną. Dzieci na początku zaskoczone pasją mojego biegania, nie zauważyły jak dały się wyciągnąć na ścieżki podążając za mamą. Grupa przyjaciół ciągnęła mnie we wzajemnym wsparciu po polskich i zagranicznych maratonach.

Od 20 lat zimowe spotkania w klubie morsów przy wejściu nr 73 na plażę w Sopocie traktuję jako odnowę biologiczną moich sprawnościowych pasji.
Wiem, że utrata siły dla kobiet jest bardziej niebezpieczna od spadku wytrzymałości. Komórki mięśniowe zastępuje tłuszcz. Ta lekcja wiedzy popchnęła mnie na siłownię. Kulturystyka utrzymuje napięcie mięśniowe uzupełniając moje niedobory. Tak potrzebne w codziennej pracy.

Uwagi jak się wygadam, że tu i tam mnie boli, zawsze staram się neutralizować mówiąc: Lepiej jak boli i wiem co, niż skarżyć się na bóle niewiadomego pochodzenia.

Czasami porównuję poród z bieganiem. Patrzę na przyszłe mamy pod kątem ich sprawności. Zawodniczki, także te z puli amatorskiej systematyczności, trenujące od lat, bardziej zadaniowo podchodzą do przyjścia na świat maleństwa.
Terminarz mamy, to jak terminarz startów. Trzeba. Jak się zrobiło a…
Czucie fizyczności, pozwala po części kontrolować poziom adrenaliny utrudniającej akcję. Przecież wcześniej też nie było łatwo. Damy radę. Dotlenione mięśnie są silniejsze. A umiejętność oddychania i władza nad usprawnionym ciałem, przychodzi im z pomocą. Jest im po prostu łatwiej.

Uprawiające sport przyszłe mamy, częściej wybierają pozycje wertykalne (nie leżące). Są aktywne we współpracy. Rozumieją swoje ciało i mechanizmy nim rządzące. To wartość nie do przecenienia podczas długotrwałego wysiłku. Rozumiemy podobnie potrzeby chwili. To bardzo pomaga. Wyczuwam pewniej momenty, które następują po sobie.

Poród to nie tylko czas, czasami dłuższy od maratonu. To interwałowe wymagania przeplatane truchtem ulgi. A w końcówce, to już sprinterska przebieżka jak już nie ma z czego. Sprawność na pewno pomaga ją ukończyć.
Wysiłek energetyczny na poziomie nawet 3000 kalorii budzi porównanie. A solidny okres przygotowawczy do tego dnia, to jak podejście w treningu do królewskiego dystansu. No i oczywiście kibice, nie tylko trzymający za rękę. Również ci obok, na bloku oddziału położniczego - dodają otuchy.
Do tego ojciec wyglądający czasami jak po ultra. I błagalny wzrok mamy mówiący - dajcie odpocząć.

To moja codzienność. Wypisz, wymaluj maraton. Tak, jestem pacemekerką w tych maratonach. Mam doświadczenie w wielu łatwiejszych lub trudniejszych biegach na sali porodowej. Czasami wszyscy szaleńczo, też z emocjami uczestniczymy w tym biegu o życie. Nowe życie.

Jestem pewna, że przyszłe mamy darząc mnie zaufaniem robią to, co wydaje się im niewykonalne. Nieosiągalne w zasięgu możliwości. Sprawne fizycznie, rozumieją instynktownie polecenia. Pewniej podążają po upragniony medal. A radosny krzyk dziecka oznajmia mi, że znowu jesteśmy razem na mecie. To cudowne uczucie. Tak wzmocniona, łatwiej znoszę trudy codziennego treningu. Tym bardziej, że ZUS odlicza dni do mojej pracowniczej mety.
Beata Czurak

Trening 13-19 maja. Tydzień ze sprawnością.
poniedziałek – wolne
wtorek – Rozbiegnie lesie 20-30 min + duża gimnastyka 20min, podczas niej co 5 minut 30 sek. przebieżka i wracamy, a po drodze 5x30 m. skip A i 4 x60-100m
środa – wolne lub basen
czwartek – stadion- Po rozgrzewce 6 min w tempie rekordu w teście Coopera. Po tym 5 -10 min w truchcie na boso i 4-8 x przekątna stadionu na boso w przebieżce.
piątek - wolne
sobota – Rozgrzewka 30 min. ZB 4-8 x 2 min. (modulowana t-190, następna t-170 p. 4 min. 3 min na zmianę
niedziela – to aktywność wg chęci. Może pilates

Za tydzień. Podwodny świat - to propozycja dla biegaczy. Czemu nie.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5