MMA: Wygrana Wojciecha Makowskiego i kontrowersyjny remis Patryka Duńskiego

2018-12-11 07:57:47(ost. akt: 2018-12-11 08:18:47)
Wojciech Makowski (Arrachion Iława) z góry kontrolował walkę z Alanem Szymańskim (MMA Team Ostróda)

Wojciech Makowski (Arrachion Iława) z góry kontrolował walkę z Alanem Szymańskim (MMA Team Ostróda)

Autor zdjęcia: Marcin Tchórz/Gazeta Ostródzka

Fighterzy Arrachiona Iława reprezentowali nas podczas sobotniej gali sportów walki Sharks Attack, do której doszło w Ostródzie w Centrum Kongresowym i Wystawienniczym Expo Mazury. Pojedynki stoczyli Wojciech Makowski (formuła amatorska) i Patryk Duński (walka zawodowa).
Karta walk gali Sharks Attack liczyła dwanaście pozycji. W dwóch z nich zobaczyliśmy zawodników iławskiego klubu, trenowanych przez Dawida Tarasiewicza.

W piątym pojedynku ostródzkich zawodów walczył Wojciech Makowski. Pochodzący ze Złotowa (gm. Lubawa) zawodnik Arrachiona bez większego problemu pokonał reprezentanta gospodarzy, Alana Szymańskiego (MMA Team Ostróda). Pojedynek toczył się w formule amatorskiej, ale w full kontakcie (taka formuła jest dopuszczalna), kategoria wagowa -77 kg.

Makowski i Szymański stoczyli pełną walkę (3 rundy, każda po 3 minuty) a wygrana zawodnika Arrachiona ani przez moment nie była zagrożona.
- Wojtek przez całą walkę kontrolował sytuację, a przewagę zdobył miedzy innymi po ciosach z góry. Sędziowie nie mieli wątpliwości, kto był lepszy. Każdy z nich uznał, że na wygraną zasłużył Makowski — relacjonuje Dawid Tarasiewicz.

Wojtek to już trzeci z braci Makowskich trenujący sporty walki w Iławie. Wcześniej przygodę z Arrachionem zaczęli Tomasz i Kamil, Wojtek jest z nich najmłodszy (a jeszcze mają jednego brata, młodszego od Wojtka).
— Trochę to wygląda tak, jakby Wojtek wziął to co najlepsze z Kamila i Tomka i wykorzystuje to podczas pojedynków. To młody, zdolny zawodnik, który przy odpowiednim zaangażowaniu w treningi może naprawdę dużo osiągnąć w mieszanych sztukach walki — ocena szkoleniowiec.


Bardzo liczny tego dnia w Ostródzie obóz Arrachiona (z Olsztyna przyjechał m.in. trener Paweł Derlacz) po wygranej Makowskiego miał jeszcze większy apetyt na walkę nr 10, w której to Patryk Duński miał zmierzyć się z Hubertem Sulewskim (Fight Club Łomża). Tu także walka odbyła się od A do Z, tyle że już rundy (były łącznie trzy) trwały po pięć minut każda. To walka zawodowa, limit wagowy wynosił 68 kilogramów.

Sulewski wcześniej stoczył dwie zawodowe walki w MMA, obie wygrał (bilans Duńskiego to 5 wygranych i 5 porażek). Hubert jest młodszy od Patryka o sześć lat (Sulewski 19, Duński 25) i niższy o pięć centymetrów (Sulewski 177, Duński 182).

— Zdaniem moim i nie tylko moim przez pierwszą rundę przewagę miał Patryk. W drugiej wyglądało to już inaczej: Sulewski mocno zaatakował naszego fightera i w ocenie sędziów ta część walki była zapewne rozstrzygnięta na korzyść łomżanina — zauważa Tarasiewicz.

Duńskim pod koniec 2. rundy mocno zachwiało po ciosach wyprowadzonych przez rywala. Można było nawet odnieść wrażenie, że kolejny atak z nogi lub ręki powali go na deski i walka zakończy się nokautem. Popularny "Chudy" to jednak doświadczony zawodnik i wiedział, mimo ataków przeciwnika, jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Wyprowadził kilka ciosów, bardziej po to by zyskać czas, a przede wszystkim zbudować dystans.

Ta strategia przyniosła skutki, gong zakończył drugą rundę, jednak Duński do narożnika doszedł dosłownie na kolanach. I gdy już można było przypuszczać, że na 3. rundę zabraknie mu sił, to właśnie wtedy iławianin przystąpił do kontrofensywy.
— Patryk praktycznie przez cztery minuty obijał rywala, który nie był w stanie nic zrobić. Zbudował taką przewagę, że sprawą oczywistą było dla nas to, że Duński wygra te walkę. A tu jednak stało się inaczej. Decyzja o remisie była kontrowersyjna, niesprawiedliwa i bardzo nas krzywdząca — ocena trener Arrachiona Iława.

Duński także był pewny, że wygra, bo tuż po ostatnim gongu wskoczył z radości na klatkę i już świętował zwycięstwo. Werdykt arbitrów także dla niego był zaskoczeniem.

••• Dzień później, także w Ostródzie, odbyły się zawody MMA Time of Masters. Mieli w nich brał udział m.in. Adrian Błoński i Damian Kowalski (obaj Arachion) jednak ostatecznie organizatorzy odwołali rywalizację w formule full contact. Walczył za to — i to z dobrym skutkiem — Szymon Kowalski, który zdobył srebrny medal w kat. junior -70kg. — Szymon stoczył dwa dobre pojedynki. To także młody zdolny chłopak, który może zdziałać sporo w MMA — ocenia swojego wychowanka trener Tarasiewicz. Teraz w Arrachionie czas zimowych treningów i przygotowań do zawodów wiosennych. Niedługo na naszym portalu ogłosimy kolejny nabór do iławskiego klubu.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5