Koro: Mój świat fizyczności kończył się na udziale w gimnastycznej obowiązkowości szkolnej

2018-09-17 09:59:54(ost. akt: 2018-09-17 10:06:01)
 Urodziłem się w Turcji, niewiele mając wspólnego ze sportem... - mówi bohater felietonu Koro

Urodziłem się w Turcji, niewiele mając wspólnego ze sportem... - mówi bohater felietonu Koro

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

PRZEWODNIK PO BIEGANIU/// Otoczenie, w którym się znajdujemy, relacje międzyludzkie, edukacja - określają nasze zachowania. To byt kształtuje świadomość - także naszej biegowej aktywności.
Paweł, autor bloga jest moim rówieśnikiem, sąsiadem z którym czasami przez ogródkowy płot próbujemy tureckiej rakii.
... Urodziłem się w południowo-zachodniej Turcji, niewiele mając wspólnego ze sportem. Moje zainteresowana dotyczyły tylko podwórkowych meczy w piłkę nożną w popołudniowych zmaganiach. Garzan to górski region z szybami naftowymi z amerykańskim kapitałem przy syryjskiej granicy. Miałem szczęście. Naftowe możliwości korporacji i kapitał rodzicielskiej pracy, to dobry start na tamte czasy. Wykształcenie, ciekawość świata otworzyła furtki do niego.

Pół wieku temu szkolna turecka edukacja nie stwarzała możliwości prozdrowotnego zrozumienia fizycznego rozwoju. I tak jest do dzisiaj. Jedna godzina wychowania fizycznego tygodniowo w jednostce lekcyjnej zawsze była poświęcona na gimnastykę. Markowanie skłonów, skrętów i rozciągających ćwiczeń to codzienność przez wszystkie lata szkolne również w studenckim wydaniu. Uprawiana w koedukacyjnej formie kończyła się oceną z w-fu. Dbaliśmy, aby zawsze była wysoka, bo wchodziła do średniej na świadectwie.
Interesowaliśmy się jednak olimpijskim zawodami i futbolową rywalizacją. Przeżywaliśmy je. To była jednak dla mnie telewizyjna bajka. Nie wciągała mnie. Moi koledzy czasami marzyli o piłkarskich karierach, trenując do bólu na osiedlowych placach. Futbolowa rywalizacja nakręcana medialnie tworzyła mit w młodzieńczych głowach. Mój świat fizyczności kończył się na udziale w gimnastycznej obowiązkowości szkolnej i piłkarskich popisach pozalekcyjnych, które skończyły się wraz ze studiami w Ankarze. Pochłonął mnie świat manualnej doskonałości i gra na lucie.

Dlaczego teraz o tym mówię? Po co komu moja opowieść? Przecież nie ma w niej nic sportowego. Nie znajdę w swoim życiu mistrzowskich laurów. Jestem po przeciwnej stronie biegowej barykady.
Patrzę na mój sportowy styl życia - i go nie widzę. Nie odczuwam potrzeby doznań z niego wynikających. Patrzę na biegających i zastanawiam się - po co się męczą. Świat rywalizacji jest dla mnie ważny, ale nie empatyczny w odbiorze. Tak właśnie zostałem wychowany. To obecny wokół mnie i moich kolegów i koleżanek szkolnych byt ukształtował odbiór i potrzebę tych doznań. W Turcji nie było systemu edukacji prozdrowotnej czy amatorskich zawodów. Czasy Ataturka, który miał wizję społeczeństwa otwartego, także na potrzeby edukacji fizycznej zostały zaprzepaszczone w politycznych rozgrywkach. Sport amatorski w mojej ojczyźnie jest w powijakach. W Polsce czy w Anglii, w której spędziłem życie zawodowe wygląda to całkowicie inaczej. Wirus aktywności rozwija się wszędzie zaszczepiony już na początku edukacji. Obserwuję biegających w tureckim Bodrum, w którym spędzam polską zimę. Jest ich mało. Teraz ich zauważam, widząc mojego biegającego sąsiada. Patrzę na nich i się zastanawiam. Czy biegłbym obok, gdyby moje młodzieńcze lata inaczej mną pokierowały. Czy mądra edukacja zmieniłaby spojrzenie na wysiłek - tak potrzebny zdrowiu. Podobno tak jest. Wiem, że tak jest. Wierze w ten przekaz. Dla mnie ten czas minął. Nie zamontuję już maszyny turbo w moim ciele.

Podziwiam w Polsce wielorakość amatorskiego i zawodowego sportu. W Turcji tylko importowani zawodnicy z nabytym obywatelstwem odnoszą sukcesy na miarę telewizyjnego przekazu. Tylko bardzo uparci i zarażeni pasją sportową moi rodacy przebijają się tej rywalizacji. Wiem, jak ważna jest szkolna i rodzinna edukacja. Jej nieobecność w codziennym życiu otwiera zagrożenia braku tolerancji na wielu płaszczyznach. Aby zrozumieć i zauważyć inność, trzeba ją mieć obok siebie na co dzień. W Anglii nie zauważałem biegania pomimo tylu lat pobytu w niej. Dopiero obcowanie z codziennością sąsiada spowodowała zmianę spojrzenia. To wartość sama w sobie. Nieczynna, czy oczekiwana przeze mnie aktywność. Wiem, że można stworzyć sobie większy komfort życia z bycia aktywnym. Ta wiedza wypełnia mi przestrzeń sprawności. Wcale nie muszę jej odczuć w sobie. To potrzeba wiedzy, a nie czucia fizyczności dla mnie jest ważna. Gram na lucie, gotuję moje ulubione przysmaki, majsterkuję (podobno na poziomie olimpijskim). Obserwuję polskie zachowania dotyczące poprawy wyników w biegowej rywalizacji. Spaceruje po ogródku markując czasami zachowania z nawyków szkolnej gimnastyki. Z wiekiem jestem coraz bardziej tolerancyjny w potrzebach innych. Wierze, że to jest sposób na to, aby sobie pomagać. Rozumieć otoczenie i dostrzegać fundamentalne zagrożenia. Także te, które czyhają na biegaczy zaślepionych wizją zwycięstw. Umiarkowanie to słowo, które oddaje mój stosunek do nadgorliwości w pogoni za wynikiem. Jak jesteś młody biegaj na czas, jak jesteś stary znajdź czas na bieganie - to motto, które mi przekazał Paweł.
Ja znalazłem czas na zrozumienie i tolerancję. Na trwanie w swoim bycie zaszczepionym w Turcji. Kształtowanym w zachodniej Europie. Nie da się wyrzucić z pamięci wychowania. Trudno jest zmienić to, co w nas zamontowano. Ważne jest, aby czuć się dobrze w własnej skórze i rozumieć skórę innych. Ja tak mam i jestem z tego dumny. Trwam w swojej sprawności i wiem, że Paweł musi trwać w swojej. Tak już jest.

Koro

Trening 17-23 września ( startujemy w biegu lub długie rozbieganie kończące sezon startowy)
• poniedziałek - wolne, ale wieczorna duża stabilizacja
• wtorek - rozbieganie 15 min. (t-130-135) +15-25 min. OWB 1 (t- 160) + 5-8x 100m + rozbieganie 20 min (t-130) - 12-15 km
• środa - wolne
• czwartek - rozbieganie 50 min w tym 6-10 x 15 sek p. 1min– 10 km
• piątek - wolne lub rozruch (20 min. z gim.)
• sobota - wolne
• niedziela - połówka, maraton lub rozbieganie 2,5 h??

Za tydzień. Co tak nas pchało w startowym sezonie.




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5