Odwiedziliśmy Schronisko dla Bezdomnych w Marwałdzie. Okazją jest tegoroczny ważny jubileusz

2018-08-22 09:00:00(ost. akt: 2018-08-21 14:01:41)
Wejście do Ośrodka w Marwałdzie. Placówka powstała w 1997 roku

Wejście do Ośrodka w Marwałdzie. Placówka powstała w 1997 roku

Autor zdjęcia: Magdalena Rogatty

MARWAŁD\\\ Bezdomność kojarzy się nam z ludźmi uzależnionymi, niezaradnymi życiowo, pozbawionymi kontaktu z rodziną... i w większości przypadków tak właśnie jest. Jednak to zjawisko dużo bardziej złożone, o czym dobrze jest wiedzieć, zanim pokusimy się o ocenianie.

Przekonałam się o tym będąc w siedzibie Stowarzyszenia MONAR Schronisko dla Osób Bezdomnych Markot w Marwałdzie. Pomyślałam sobie, jak to dobrze, że są takie miejsca, ze jest dla tych ludzi jakaś alternatywa. Tak jak powiedziała mi jedna z mieszkanek Grażyna, która mieszka w Ośrodku 11 lat – żyłabym na ulicy, gdyby nie to miejsce. Tu jest teraz jej dom. Tadeusz natomiast mówi, że to taki jego dom tymczasowy i że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w sprawie swojego życia. Chętnych do rozmów, tych nieco pogłębionych, nie ma zbyt wielu, co zrozumiałe. Nie naciskałam także na zdjęcia, bo to już być może trochę za dużo...

Grażyna, rok urodzenia 1953. O sobie nie mówiła zbyt dużo, widać było, że powrót do przeszłości sprawiał jej przykrość. Jedenasty rok w ośrodku w Marwałdzie, wcześniej sześć lat w podobnym w Turowie, żadnej rodziny, z którą miałaby jakikolwiek kontakt. Ale dlaczego tak potoczyło się jej życie? Pochodzi z Warszawy, gdzie spędziła dzieciństwo i młodość. Potem mieszkała kątem u siostry, co też się skończyło. Pewnego rodzaju niezaradność życiowa, o której sama mówi, nie pozwoliła jej stanąć na nogi. Dziś o ośrodku mówi, mój dom.

Od niedawna nowym dyrektorem Markotu w Marwałdzie (gm. Ostróda) jest Agnieszka Grzelka. Od początku czuć w Ośrodku relacje partnerskie, nie ma pań i panów... To skraca dystans i pomaga rozmawiać o sprawach trudnych. Szefowa Ośrodka Agnieszka chętnie rozmawiała, ale też nie chciała zdjęć, co uszanowaliśmy.
— Aktualnie mamy w ośrodku 120 mieszkańców głównie z naszego regionu – mówi Agnieszka. — Są to ludzie dorośli, 40+. Kiedy się ma dwadzieścia czy trzydzieści lat zaczyna się tak naprawdę dorosłe życie. Jeśli jednak coś idzie nie tak, nie odnajdujemy się w "rzeczywistości", tracimy kontrolę nad własnym życiem, z różnych powodów, może zdarzyć się tak, że będziemy poszukiwać wsparcia w takim ośrodku jak nasz. Często jest to kwestia uzależnienia od alkoholu czy środków psychoaktywnych, ale wolałabym uniknąć stereotypowego myślenia o bezdomności. Co ważne, żaden z naszych mieszkańców nie jest ani pacjentem, ani petentem, jest po prostu mieszkańcem. Nie ma przymusu przebywania u nas. Warunek jest tylko jeden: pełna trzeźwość. Tylko jeden i aż jeden... W okresie zimowym ośrodek pęcznieje i bywa, że mieszkańców jest nawet 180! Popyt jest ogromny. Ogromne są też wyzwania związane z prowadzeniem tego typu placówki - Musimy pilnie wyremontować kuchnię i jadalnię, łącznie z wymianą dachu, oraz pokoje naszych mieszkańców, chcielibyśmy móc im zapewnić jak najlepsze warunki - dodaje Agnieszka.

Rozmowni okazali się także pracownicy ośrodka: Ania Jachimczyk, która od 4 lat jest w ośrodku pracownikiem socjalnym oraz terapeuta - opiekun Martyn Jakubowski, iławianin (znany także jako Martyn ESM), który w Marwałdzie pracuje od lipca, ale z tematyką zawodowo jest związany od 10 lat. Pracował m.in. w Klubie Profilaktyki Środowiskowej „NIE NUDA” w Łodzi, który jest placówką wsparcia dziennego dla dzieci i młodzieży w wieku szkolnym.

Dlaczego odwiedziliśmy Ośrodek właśnie teraz, latem? Otóż rok 2018 jest rokiem jubileuszowym MONARU, który obchodzi 40 - lecie. Dokładnie 40 lat temu Marek Kotański jako pierwszy zainicjował akcję wyprowadzania pacjentów uzależnionych ze szpitali psychiatrycznych do ośrodków terapeutycznych. Monar był utworzony z myślą o uzależnionej młodzieży. Kolejnym etapem były MARKOTY, czyli ośrodki dla osób bezdomnych. Był to przełom w myśleniu i mentalności ówczesnej Polski. Dzięki jego staraniom i poświęceni rozwijał skrzydła i poza ośrodkami dla uzależnionej młodzieży zaczęto otaczać opieką także dorosłych bezdomnych.
Ośrodek w Marwałdzie jest jednym z takich miejsc... Na ścianach placówki wiszą dumnie obrazy z wizerunkiem Marka Kotańskiego, widać, że jego pamięć jest wciąż żywa.

••• Marek Kotański: "Moim wielkim marzeniem było stworzenie uczciwego systemu działań z ludźmi, którzy zgubili się kiedyś, lub których zgubiono w życiu (…)”


Ja po prostu bardzo lubię naszych mieszkańców i czuję, że jest to odwzajemnione - mówi Ania Jachimczyk

— Jestem w schronisku od 4 lat i przywiązałam się już do naszych mieszkańców. Znam ich charaktery, wiem czego mogę się spodziewać, kto jakie ma humory i tak dalej – mówi Ania Jachimczyk. W każdej sytuacji mogą na mnie liczyć. Na rozmowę, ale i na konkretną pomoc, a naprawdę mamy co robić. Owszem mieszkają u nas ludzie w dużej większości po uzależnieniach trwających całe lata, co zdążyło zrobić ogromne spustoszenia w ich życiu. My ich jednak w żadnym razie nie oceniamy. Jak to mówią nigdy nie jest za późno, żeby złapać byka za rogi – śmieje się Ania. Do części naszych mieszkańców przyjeżdża rodzina, ale to nieduży procent. Większość jest bardzo samotna. Naszych kochanych mieszkańców z Marwałdu ja po prostu bardzo lubię i czuję, że jest to odwzajemnione. Fajnie, jak ktoś chce zmienić swoje życie i traktuje to miejsce przejściowo, ale bywa, że tak nie jest.. Mamy tu prawdziwe spektrum ludzkich charakterów i postaw. Nie ma żadnych schematów – mieszkają u nas ludzie wykształceni, artyści, ale i tacy, którzy w swoim życiu nie przepracowali dnia. Jakieś dwa lata temu realizowaliśmy projekt aktywizujący zawodowo i z dumą muszę powiedzieć, że 5 osób podjęło pracę, wyprowadziło się od nas, wynajęli mieszkania i zaczęli żyć na swoich zasadach. Mieszkam w Ostródzie i czasem widzę ich w mieście – to bardzo miłe uczucie. Tematy trudne życiowo nie są mi obce, przez siedem lat pracowałam w domu dziecka – tam było dużo ludzkich dramatów, jeszcze jak dotyczą one najmłodszych, to po prostu serce się kroi. W Marwałdzie są sami dorośli. Mamy tu prawdziwych weteranów, takich co mieszkają w ośrodku od 20 lat. Jest też pan, który przyjechał do nas ze Stanów Zjednoczonych. Na pobliskim cmentarzu też jest kilkudziesięciu naszych mieszkańców.

W Marwałdzie funkcjonuje też dział administracji, w którym owszem sprawy formalne muszą być załatwiane, ale poza tym, jest jeszcze pomoc w przeróżnych trudnych sytuacjach urzędowych mieszkańców. To są pisma, które przychodzą do mieszkańców w kwestiach finansowych, komorniczych, rodzinnych, bywa że karnych. Pracownicy pomagają w odpisywaniu na nie. Są przypadki, kiedy próbują prześledzić całą drogę zawodową kogoś, by uzyskać potrzebne dokumenty uprawniające np. do emerytury.. Jak mówią, czasem są to bardzo emocjonalne sprawy, grzebiące w ich przeszłości, wstydliwe, albo takie z którymi nie są w stanie sobie w ogóle poradzić.


Jako jedyny facet w zespole wziąłem na siebie sprawy remontowe, a potrzeb nie brakuje - mówi Martyn Jakubowski

W ośrodku do dyspozycji mieszkańców jest także psycholog (Monika Gurgielewicz) oraz opiekun Martyn Jakubowski. Martyn z wykształcenia jest pedagogiem specjalnym (specjalizacja terapii uzależnień). Z Monarem związany jest 10 lat, z 2,5 letnią przerwą, kiedy pracował w domu dziecka. Ostatnie lata w Łodzi pracował jako terapeuta uliczny z dziećmi uzależnionymi.
— Na tę chwilę mam w ośrodku różne zadania do wykonania. Są to rozmowy indywidualne z mieszkańcami, szeroko pojęta opieka nad nimi, organizacja czasu wolnego oraz prac na terenie ośrodka. Jako jedyny facet w zespole wziąłem na siebie sprawy remontowe, a potrzeb nie brakuje. Poszukujemy właściwie wszystkiego: materiałów budowlanych, wykończeniowych i wyposażenia. Liczymy na odzew lokalnej społeczności – mówi Martyn. — Ostatnio z ekipą z Marwałdu byliśmy też w Iławie na meczu Jezioraka. Dzięki uprzejmości klubu mogliśmy skorzystać z darmowych wejściówek, udostępniono nam nawet miejsca w strefie VIP - za co serdecznie dziękujemy. Dla naszych mieszkańców było to bardzo ważne doświadczenie.

Jak w ośrodku przygotowują się do obchodów ważnego jubileuszu 40-lecia MONARU?
— Mieszkańcy Markotów i Monarów spotkają się z tej okazji w jednym miejscu, symbolicznym, w okolicach Głoskowa, podczas tzw. Monarowiska - mówi Agnieszka. — To tam wszystko się zaczęło. Marek Kotański zabrał grupę narkomanów ze szpitala do opuszczonego dworku w Głoskowie i zaczął z nimi terapię. To był eksperyment, ale i prawdziwa rewolucja, która bardzo szybko rozprzestrzeniła się na całą Polskę. Dziś Monar to ponad 141 placówek w całej Polsce. Oficjalne obchody jubileuszu odbędą się w listopadzie w Warszawie podczas międzynarodowej konferencji z udziałem gości, którzy Monarowi towarzyszyli przez ostatnie 40 lat.


Stowarzyszenie Monar Schronisko dla Osób Bezdomnych Markot w Marwałdzie
• Marwałd 56
• 14-120 Dąbrówno
• tel. 89 647 45 15, 511 928 844
• email: marwald1@wp.pl

Stowarzyszenie Monar Schronisko dla Osób Bezdomnych Markot w Marwałdzie powstało w 1997 r. jako odpowiedź na potrzeby osób narażonych na wykluczenie społeczne. Schronisko dysponuje 160 miejscami. Przyjmowane są osoby (kobiety i mężczyźni) od 18 roku życia, znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej. Do schroniska mogą zostać przyjęte osoby, które:
• Zgłoszą się samodzielnie;
• Kierowane są przez Ośrodki Pomocy Społecznej (po wcześniejszym ustaleniu przez pracownika OPS miejsca, wymagane jest skierowanie oraz kontrakt)
• Dowożone są interwencyjnie przez straż miejską, policję.
W przypadku braku wolnych miejsc, osoba otrzymuje pomoc w uzyskaniu wsparcia w innej placówce. Schronisko zapewnia trzy posiłki dziennie, a w miarę potrzeb środki higieniczne oraz odzież dostosowaną do pory roku.
Osoby doświadczające bezdomności otrzymują stałą pomoc w zakresie:
• Pracy socjalnej
• Wsparcia terapeuty uzależnień
• Wsparcia psychologicznego
Ponadto każdy Mieszkaniec aktywnie uczestniczy we wszystkich obowiązkach na rzecz placówki w ramach procesu reintegracji społecznej i zawodowej.

Magdalena Rogatty

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5