Moniki Jackiewicz długa biegowa droga

2018-08-12 12:29:29(ost. akt: 2018-08-12 12:43:20)
Monika Jackiewicz i jej partner Artur. Dziś tworzą piękną biegową parę

Monika Jackiewicz i jej partner Artur. Dziś tworzą piękną biegową parę

Autor zdjęcia: Arch. Pawła Hofmana

PRZEWODNIK PO BIEGANIU/// Artur – idziesz na trening? Takie proste pytanie, to powrót do normalności w naszym biegowym życiu. To koniec jego kłopotów zdrowotnych - pisze Monika Jackiewicz, kolejna bohaterka Przewodnika po Bieganiu według Pawła Hofmana.
Dobry start na piekielnie mocnej nocnej piątce w Iławie, poniżej 15 minut daję nadzieję na powrót do szybkiego ścigania. U mnie też jest nieźle. Nocne bieganie, to szybkie bieganie. Lubimy to.

Tak jest teraz.

Ale wcześniej wiele się wydarzyło, zanim Szczecin przytulił nas na stałe. Czasami o tym myślę wychodząc pobiegać.
Już wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Całe moje życie zawsze było takie jakieś szybkie. Nawet na świat przyszłam jako wcześniak, dużo za szybko. Tylko walka rodziców i chyba cud sprawiły, że pokonałam szereg przeszkód zdrowotnych dzieciństwa. Moja mizerna sylwetka nie zapowiadała stadionowych szaleństw. Ale zauważyła w Teleranku reportaż ze Spały – polskiej lekkoatletycznej mekki. To właśnie ten moment zdecydował o tym, że marzenia o bieganej przyszłości powoli się materializowały. Spała rzuciła na mnie urok. Chciałam też tam być. Szósta klasa szkoły podstawowej w Kazanicach, to moje pierwsze małe zwycięstwa na bieżni odcinające trudną zdrowotną przeszłość. To również początki lekkoatletycznego szkolenia z Leszkiem Kołodziejskim, który profesjonalnie wprowadził mnie w trudny świat sportu. Spokojnie, powoli poznawałam jego uroki. Jestem mu za to wdzięczna. Teraz wiem, że takie powinny być pierwsze lekkoatletyczne kroki. Końcówka podstawówki i gimnazjum, to już małe radości z wygranych biegów i smutek porażek. Porażka, to przyjaciel sportowca, daje siłę do treningu, jak ją przytulisz. Jest fundamentem zwycięstwa. Przekonałam się o tym wielokrotnie.
Koniec gimnazjum i pytanie. Co dalej z moim bieganiem?

Na obozie w Karpaczu spotkałam Zbigniewa i Bronisławę Ludwichowskich z AZS Olsztyn - znana trenerska marka z biegowego świata onieśmielała mnie. Tysiąc pytań w głowie. Czy dziewczyna ze wsi jest im potrzebna do szczęścia trenerskiego. Myślałam, jak większość koleżanek z małych miejscowości. Jestem gorsza, nikt nie jest zainteresowany sportowym rozwojem takich, jak ja. Kazanice piękna wieś, ale wtedy to był dla mnie zaścianek w konfrontacji z Olsztyńskimi marzeniami.
Troska i obawy rodziców o moją przyszłość. Zderzenie się z finansową rzeczywistością poza domem. Początki były trudne.
Było naprawdę ciężko; nowy świat, koleżanki, koledzy, klub, trening - jakże inny od dotychczasowego. Nie powiem bolało. Nigdy nie zapomnę wsparcia rodziców, ich wyrzeczeń, aby mi się udało. To mnie napędzało, pozwalało przetrwać wszystko. Przecież mam braci - oni też mają marzenia. Jednak nigdy nie udało by mi się wszystkiego poogarniać, gdyby nie Ludwichowscy. Z nimi czułam się pewniej. Wiedziałam, że nie pozwolą mi zginąć.

Nauka, trening. Trening i nauka. Tak w kółko - mało czasu dla siebie. W rodzinnym domu coraz rzadsze wizyty. Przecież wybrałam drogę, muszę wytrwać. W szkole dawałam sobie radę, w internacie też. Na bieżni różnie bywało, ale jednak wynikowo z sezonu na sezon coraz lepiej. Porażek się nie bałam. Zmierzyłam się z nowym wyzwaniem. 2000 m z przeszkodami to dystans, który dawał mi szansę rozwoju sportowego. Jednak rów z wodą dwukrotnie zatrzymał mnie na tym dystansie. Raz w Olsztynie wpadłam na niego, czując długo w sobie konfrontacyjne skutki. Drugi raz na MPJ w Toruniu – to jak zderzenie z tirem. Byłam w gazie i liczyłam na małe co nieco w rywalizacji juniorek. Niestety znowu pech, na pierwszym kilometrze - powtórka z rozrywki. Bolało. Jak oglądam z tego filmik, to czuję ten moment mimo upływu czasu.

Dostałam się na prawo. Ustawy, kodeksy i paragrafy. Tony książek, to właśnie ten wydział. Pięć lat nauki i treningu, to jak jeden sezon na bieżni. Spała przypomniała mi wtedy o swoim istnieniu. Właśnie tam spotkałam Olejarza. Kto to, zapytałam się głupio trenera Ludwichowskiego, jak powiedział, że jedziemy po niego na dworzec. Śmiał się ze mnie, że nie znam jednego z najlepszych długodystansowców w tamtym czasie w Polsce.

Nie przewidział jednego, że to ja go poznam najlepiej.
Trzeci rok studiów to prawdziwa kumulacja nauki i perspektywa młodzieżowych MP na przeszkodach. To chyba najtrudniejszy rok w moim sportowo - studenckim świecie. Egzaminy do przodu i w plecy. Poprawki. Prawo cywilne i karne, to jak bieg ultra z całym jego bólem. A finał MP już w sierpniu. Gdzie w tym wszystkim sport. Mało brakowało, aby wtedy wszystko się skończyło.
Ale nie byłam już sama. Artur był obok, podczas egzaminacyjnej walki i na bieżni, przy technice biegu przeszkodowego (sam ma życiówkę 8.38 na 3000m z przeszkodami). To był czas sprawdzianów z wiedzy i sportu. Wygraliśmy. Medal na przeszkodach podczas MP to wyjątkowa pamiątka po tym, jak nawet najtrudniejsze chwile można pokonać. Trzeba tylko walczyć. Srebrny medal w podczas MP w biegach przełajowych w drużynówce w Iławie, to również plus tego czasu i dobry prognostyk w ulicznym ściganiu.
Poznańska Maniacka Dziesiątka z 35,28 min. na 10 km - to moja najlepsza dycha z ostatnim kilometrem 3.17 min. Czuję, że mogę dużo urwać na tym dystansie. Piątki, dychy, półmaratony, to teraz nasze priorytety w treningowej pasji. A do złamania na 5 km - 17 min. tylko 2 sek. To fajny czas w sportowej rywalizacji. No i chyba wreszcie stabilizacja zawodowa. Jesteśmy żołnierzami zawodowymi. Dyscyplina z lat treningu spowodowała, że nie mamy problemy z tą w wojsku.

Przeszłam, może raczej przebiegłam długą drogę, aby zamienić małą miejscowość mojego dzieciństwa, na hałas wielkomiejskich ulic. Byłam pełna obaw i lęków opuszczając spokojne rodzinne strony, które teraz odwiedzam z innym nastawieniem. Doceniam uroki tego, co wcześniej wydawało mi się nijakie.

Pozdrawiam - Monika Jackiewicz.

Trening 13-19 sierpnia ( do sb. spokojniej)
• Pn. Wolne
• Wt. Rozbieganie 40 min. + 4x 30 szt. skip A + 8x 80 m \ -2 po każdym A– 6-10 km
• Śr. Wolne lub rozbieganie 1h
• Czw. Stadion i 6-10x 150m p. 2min (submax)
• Pt. Rozbieganie do 1 h lub marszobieg
• Sb. Trucht 10 min + OWB 1 (10 min) + OWB 2 (6 do 10 min) + OWB 3 (5-10 min) + 5x100m -8-15km
• Nd. Wolne lub 30 min. rozruch po sb.

Za tydzień. Jesteśmy całością w funkcji ruchu.



Przeszłam, może raczej przebiegłam długą drogę, aby zamienić małą miejscowość mojego dzieciństwa, na hałas wielkomiejskich ulic - pisze Monika

Fot. Archiwum Moniki Jackiewicz



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5