Wędkarze są przepędzani przez właścicieli hoteli? Sprawdzamy skargę czytelnika

2018-07-25 10:15:32(ost. akt: 2018-07-25 14:21:19)
Stanisław Markowski był przepędzany m.in. z budowy Mariny Iława. Jej właściciel Piotr Szostak zauważa jednak, że na takim terenie nie może przebywać wędkarz

Stanisław Markowski był przepędzany m.in. z budowy Mariny Iława. Jej właściciel Piotr Szostak zauważa jednak, że na takim terenie nie może przebywać wędkarz

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Stanisław Markowski twierdzi, że właściciele prywatnych terenów nad Jeziorakiem w Iławie nie pozwalają wędkarzom korzystać z nabrzeża. Postanowiliśmy sprawdzić, co na ten temat mają do powiedzenia wywołani do tablicy właściciele hoteli i (budowanych) apartamentowców.
Na początek sprawdzamy w RZGW Gdańsk i jak się okazuje, prawo w tej kwestii się ostatnio nie zmieniło.
— Woda jest dobrem wspólnym i nie można zagradzać do niej dostępu — mówi Bogusław Pinkiewicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
— Według przepisów, musi być zapewniony szeroki na półtora metra dostęp do brzegu akwenu. Nawet przy dość abstrakcyjnym założeniu, że teren wokół całego Jezioraka Dużego będzie w rękach prywatnych, to i tak musi być do niego dostęp — dodaje rzecznik RZGW, który jednak zaznacza, że na tym pasie ziemi nad wodą nie można organizować biwaków, koczowisk itd..

Bogusław Pinkiewicz zdaje sobie jednak sprawę, że prawo to często jest łamane. Gdy podajemy mu nasze najbliższe przykłady miejsc, gdzie takiego dostępu do jeziora czy rzeki brak (np. brzeg Jezioraka w Szałkowie, Kwirach itp.) to przyznaje, że rzeczywiście problem istnieje.
— Gdy nasza kontrola wykaże nieprawidłowości, to powiadamiamy właściciela terenu o konieczności usunięcia barier niepozwalających na przejście brzegiem. Jeśli to nie przynosi efektów, to zawiadamiane o tym fakcie są władze konkretnego samorządu — tłumaczy Pinkiewicz.

Tyle teorii. Jak tu jednak rozwikłać sprawę wędkarzy? Czy nad brzegiem rozstawiają oni obozowisko? Czy mogą korzystać z tego pasa ziemi — teoretycznie — należącej do wszystkich?
— Moim zdaniem, wędkarze mogą korzystać z tego terenu. Podkreślam jednak, że to tylko moja opinia — mówi rzecznik RZGW Gdańsk.



••• Właśnie od wędkarza rozpoczęło się sprawdzanie tego tematu. Iławianin Stanisław Markowski zgłosił się do redakcji z żalem do właścicieli prywatnych terenów nad Jeziorakiem Dużym i Małym. Chodzi o Grand Hotel Tiffi, hotel Stary Tartak oraz o Port Iława i Marinę Iława.
— Płacę za zezwolenie wędkarskie niemałe pieniądze i chciałbym wędkować w dowolnym miejscu. Tymczasem okazuje się, że nie wszędzie mogę — mówi Markowski.
— Nad brzegiem Jezioraka przy hotelu Tiffi jest nowy pomost, ale mogą na nim wędkować tylko klienci tego hotelu — mówi rozgoryczony mieszkaniec Iławy.
Tuż przy pomoście GHT jest tablica informująca, że pomost jest niestrzeżony i rzeczywiście: "Wędkowanie wyłącznie dla gości". Jak się jednak okazuje, jeśli pomost jest postawiony w zgodzie z prawem i jest własnością prywatną, to takie zakazy są dopuszczalne.
— Właściciel pomostu czy innego urządzenia lub obiektu znajdującego się na wodzie ma do tego prawo i nawet może pobierać od nas opłaty za korzystanie z niego — tłumaczy Pinkiewicz.
Do tego dochodzi kolejny fakt: teren hotelu Tiffi kończy się jeszcze przed ścieżką pieszo-rowerową, która należy już (podobnie jak linia brzegowa) do władz miasta.

Z panem Stanisławem wędrujemy dalej jego wędkarskim szlakiem wzdłuż Jezioraka. Docieramy do tzw. cypla (nazw miał dużo więcej, jak "plac po Czapli" czy "Duboisa" w nawiązaniu do patrona ulicy, która niegdyś tu była). Teren na północ od ul. Konstytucji 3 Maja to od kilkunastu miesięcy wielki plac budowy. To tu powstaje Marina Iława — miniosiedle apartamentowców z widokiem na piękne jezioro i jego okolice. Zarówno Marina jak i sąsiadujący z nią hotel Port 110 należy do jednej osoby, Piotra Szostaka.

— Tu niedawno zostałem przegnany przez pracowników hotelu, którzy pływali motorówką wzdłuż brzegu i coś filmowali — wspomina wędkarz. — Przegnali najpierw pracowników budowlanych, którzy też siedzieli z wędkami nad wodą. Podpłynęli również do mnie i mówili, że tu wędkowanie jest zabronione. Jak tak można? Przecież powinienem mieć dostęp do każdego miejsca, w którym chce połowić — rzuca argument Markowski.

Dzwonimy więc do Piotra Szostaka. Biznesmen był chyba przygotowany do odpowiedzi, bo od razu zaczął tłumaczyć tę sprawę. I trudno nie przyznać mu racji.
— Przecież na tym terenie, na którym wędkował ten pan, trwa budowa. Osoby nie pracujące na budowie nie mogą na taki teren wchodzić, to normalne. Tu jeżdżą ciężarówki, pracują koparki, może dojść do wypadku. I co jeśli w jego wyniku ucierpi na przykład ten wędkarz? Kto za to będzie odpowiadał? Oczywiście, że inwestor, czyli ja — mówi Szostak.

— Dlatego też mam ogromną prośbę, aby nie wchodzić na teren budowy Mariny Iława. Dajcie nam jeszcze trzy miesiące, dokończymy wszelkie prace i przejście linią brzegową w tym miejscu znowu będzie dostępne, także dla wędkarzy — zapowiada Szostak. To ważna informacja dla wielu mieszkańców Iławy i turystów, którzy obawiali się, że Marina Iława będzie osiedlem zamkniętym i nie będzie tu dostępu do brzegu (kultowego, dla wielu iławian). Biznesmena trzymamy za słowo.

Tu także posiłkujemy się wiedzą fachowca z RZGW. — W przypadku budowy sprawa wygląda już zupełnie inaczej, a to oczywiście z uwagi na prace prowadzone w takim miejscu. Wówczas teren jest zagrodzony, w przypadku tej inwestycji budowle powstają przecież prawie nad samym jeziorem, więc wędkarze nie powinni się dziwić, że nie pozwala im się na taki teren wchodzić i łowić — mówi Bogusław Pinkiewicz.

Idąc dalej, trafiamy na nabrzeże Małego Jezioraka od strony stadionu oraz basenu. To teren hotelu Stary Tartak. Tu już sytuacja wygląda inaczej: właścicielka Dorota Stadnicka, mając na uwadze doświadczenia z przeszłości, nie chce widzieć wędkarzy na swoim terenie, czyli od mostu nad przepływem pomiędzy Jeziorakiem Dużym i Małym aż do ulicy Mickiewicza.

Od wejścia na trawnik przy rondzie wita nas od razu tabliczka informująca, że:
"Teren prywatny, wstęp tylko dla gości hotelu. Zgodnie z art. 27 prawa wodnego zakaz biwakowania, wędkowania, składania sprzętu wodnego i zakłócania spokoju."
Jak się okazuje, treść na tabliczce jest już nieaktualna. Nowa ustawa wodna weszła w życie z dniem 1 stycznia 2018 i w art. 27 nie ma mowy o jakichś zakazach. Za to w poprzedniej ustawie, z 18 lipca 2001, artykuł 27 mówił, że:
"Art. 27.
1. Zabrania się grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar.
2. Zakaz, o którym mowa w ust. 1, nie dotyczy grodzenia terenów stref ochronnych ustanowionych na podstawie ustawy oraz obrębów hodowlanych ustanowionych na podstawie przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym".

— Nie stwarzam najmniejszego problemu z wchodzeniem na teren naszego hotelu, a przecież równie dobrze mogłabym postawić mur wysoki na dwa metry i tabliczkę z napisem "Teren prywatny — zakaz wstępu". Nie robię jednak tego ponieważ wiem, jak piękne są stąd widoki na jezioro i miasto — mówi właścicielka Starego Tartaku.
— Poza tym pas nabrzeża dostępny jest także, a może nawet przede wszystkim, na potrzeby akcji ratunkowych, do których może dojść w tym miejscu w każdej chwili. Nie ma najmniejszego problemu, aby skorzystać w takiej sytuacji z naszego brzegu. Ale już na obecność wędkarzy nie ma naszego pozwolenia z jednej prostej przyczyny: wielokrotnie urządzali tu pijackie libacje, hałasowali, a temu wszystkiemu przyglądali się i wysłuchiwali to nasi goście hotelowi. Nawet nie zdaje pan sobie sprawy, co po takich wizytach znajdowaliśmy nad jeziorem. Poza tym uważam, że wędkowanie wielokrotnie przeradza się właśnie w biwakowanie, a wędkarz zajmuje więcej niż ustawowe półtora metra — tłumaczy Dorota Stadnicka.

Wędkarze jednak i tak nic sobie z tego "hotelowego" zakazu nie robią i często goszczą właśnie na brzegu tuż przy moście. Nie ma się im co dziwić — w tym miejscu z jeziora wyciągano naprawdę niezłe sztuki, ale też nie sposób nie przyznać racji Dorocie Stadnickiej, która dba o wygodę swoich gości.
Do tematu pewnie wrócimy, a jeszcze na uwadze mamy pozagradzany dostęp do brzegu w Szałkowie i Kwirach...

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (17) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Nick #2657011 | 5.173.*.* 7 sty 2019 09:33

    Zgodnie z przepisami buty w wodzie i mozna lowic.tylko mandaty za zasmiecanie 1000 zl minimum.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. zorientowany #2543826 | 83.6.*.* 26 lip 2018 11:58

    Prawda niestety jest taka ,ze wędkarze to śmieciarze i luje , wiem , bo nieraz sam sprzątam po tych bałaganiarzach , żeby nie siedzieć nad wodą jak na wysypisku śmieci.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. Prawnik #2543713 | 94.254.*.* 26 lip 2018 08:18

    "Dajcie nam jeszcze trzy miesiące, dokończymy wszelkie prace i przejście linią brzegową w tym miejscu znowu będzie dostępne, także dla wędkarzy" Przejście tak- łowienie i biwakowanie juz nie. Możecie trzymać Szostaka za słowo. Pozwoli przejść: wędkarzom, hydraulikom, spawaczom i pielęgniarkom. Przejść moze każdy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. wędkarz #2543590 | 79.124.*.* 25 lip 2018 21:52

    im więcej różnego rodzaju urzędów , służb specjalnych - tym większy bałagan w kraju , kto bogaty - tego prawo i żaden urzędnik nie ruszy jego

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. sprawiedliwy #2543511 | 83.6.*.* 25 lip 2018 19:54

    Towarzysze właściciele składam wnosek do prokuratury na was za nielegalne przywłaszczenie terenów przy jeziorach. Sami doskonale wiecie że za pas 1,5 metra od lini brzegowej nie płacicie i nie jesteście właścicielami, ponieważ masto wam tego pasa nie sprzedało i nigdy nie sprzeda, więc skończcie z tymikłamstwami że to wasz teren. Po drugie jrśłi jakieś mędy robią libację to macie chyba telefony więc zadzwońcie na policję a policja zrobi z tym pożądek.A rybak jak łowi rybki to ma ze sobą najwyżej jakiś stołeczek wędkę i torbę na ryby albo wiaderko i nie ma namiotu stołów by bankietować. A do władz miasta czy gminy proszę nakazać rozebrać ogrodzenia do smego jeziora i niech właścicieli postawią płot od lini brzegowej 1,5 metra czyli na granicy swej działki. Czas najwyższy zrobić z takim właścicielami porządek. Panowie rybacy zróbcie zdjęcia tych ogrodzeń , nagdrajcie kamerkami zachowania właścicieli i sprawy skierujci edo prokuratury.

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (17)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5