Kilometry na Kimowej ziemi

2018-06-03 15:55:38(ost. akt: 2018-06-03 12:03:08)
Zenon Liberna (z lewej) jako jeden z dwóch Polaków przebiegł maraton w Korei Północne

Zenon Liberna (z lewej) jako jeden z dwóch Polaków przebiegł maraton w Korei Północne

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Azjatycka przygoda z królewskim dystansem w zamierzeniu była troszkę igraniem z losem. Wybrałem maraton w Korei Północnej. Wycieczka biegowa do Kima. Dlaczego nie?
Decyzja była przemyślana, świadoma i podejmowana w przekonaniu, że muszę absolutnie akceptować warunki gospodarzy. Wiadomo – wiza. Cały ten proces przedwyjazdowych uzgodnień i dokumentów. Było nas pięcioro biegaczy (w tym jedna kobieta).
Na lotnisku w Korei wylądowałem tylko z koleżanką, która biegła 10 km. Procedury, może jednak rezygnacje. Nie wiem. Przechodzę bramki, dokładna kontrola wszystkiego, ze szczególnym akcentem elektronicznego zegarka. Trochę to trwało. Odebraliśmy bagaże i w asyście przydzielonych nam koreańskich przyjaciół (K+M) zaliczyliśmy pierwsze kilometry na Kimowej ziemi.
Pierwsze wrażenie, to nieprawdopodobna sterylna czystość, niewidziana nigdzie przeze mnie na świecie.
Nasi towarzysze zapewniający nam całodobową opiekę w Korei okazali się absolwentami wyższych uczelni w Polsce. Ich znajomość języka polskiego dał nam komfort komunikacyjnego pobytu. Nie odstępowali nas na krok. Towarzyszyli nam od pierwszego do ostatniego dnia. Profesjonalnie i skutecznie prowadzili nas po ściśle wyznaczonej w procedurze pobytu trasie. Dokładnie poinformowali o tym, co się może zdarzyć, jak złamiemy uzgodnienia. Zrobienie zdjęcia np. pomnika Najwyższego Przywódcy z odciętą częścią ciała - to problem powrotu. Błędy, świadome lub nie, nie miały znaczenia. Błąd to błąd. W tym czasie Otto Warmbier za zerwanie plakatu w hotelu został skazany na 15 lat obozu. Po dwuletnich pertraktacjach młody Amerykanin wrócił do kraju, niestety wszystko skończyło się tragicznie…
Samodyscyplina to podstawa pobytu w tym kraju, jeśli chcesz wrócić do domu. Ja chciałem. Chciałem też zrobić rozbieganie przed startem (podróż była długa). Zapytałem ochronę, czy mogę pobiec ulicą 2-3 km tam i z powrotem. Stanowcza odmowa, nie wolno. Możesz pobiegać wokół hotelu (luksusowy 60-cio piętrowy obiekt). Ruszyłem więc na rozruch z moją ochroną obok, oni w garniturze i szpilkach. Dwa kółka i zrobiło mi się ich żal. Szczególnie dziewczyny fajnie wykształconej, ale jednak oddechowo niewydolnej, która patrząc na mnie, prosiła o litość wzrokiem. Spasowałem, dokończyłem łapu capu i tak przygotowany oczekiwałem startu. Pobyt w hotelu, to nie tylko poziom wychodzący daleko poza egipskie kurorty pięciogwiazdkowe. To również samochód z ochroną do ekskluzywnych sklepów i przewidziane w pobycie wizyty w przedszkolu, czy wyjazd do miasteczka akademickiego o sportowym profilu. Poczułem się VIP-em.
Jak odrzucę propagandowe treści nam przekazywane, to wizualne widoki zwiedzanych obiektów zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Akademickie miasteczko sportowe to prawdziwe cacko architektoniczne z jakością sal, basenów. Prawdziwy szok, nawet dla tych co widzieli różne sportowe cuda. Ale wracam do biegu, to nie National Geographic.
Pięć pętli po 8 km z kawałkiem. Start i meta na stadionie wypełnionym 90-cio tysięczna widownią. Czekamy na start. Prosty przekaz do uczestników biegu - toalety państwowe dostępne tylko na stadionie. Odżywianie w biegu, również tylko na nim z zachowanie absolutnej czystości. Puste butelki i papiery tylko do koszy w miejscu przeznaczonym do tego. „Tylko”- to słowo klucz naszego pobytu. Nie ma mowy o wszechobecnym u nas wyrzucaniu, gdzie popadnie i co popadnie podczas imprez sportowych. Sam sprzątasz po sobie i sam za błędy odpowiadasz. Zgodnie z ich prawem. Prawo miejscowe to prawo Kima.
Zaczynam bieg przy skandującym wrzawą dyscypliny stadionie. Trwa to na każdej pętli. Pierwsza poszła gładko, druga też zaczęła się dobrze, ale na czwartym kilometrze, niespodzianka jelitowa. Stres, a może zjadłem za dużo żelu, który pilnie chce opuścić jelita. Do rowu blisko, niestety nie wolno. Zejście z trasy, to błąd, a za błędy… Rozmawiam z brzuchem przez dwa kilometry. Nie przeszło - za duże ryzyko. Proszę o pomoc. Zajeżdża pick-up z sześcioosobową żołnierską eskortą. Jedziemy na stadion do państwowego wc. Dałem radę - chociaż było blisko. Wracamy lżejsi o moje żele do miejsca podwózki i bez przygód kończę maraton. Niestety, ponad pół godziny w plecy dodanego czasu. Trudno, coś za coś. Podsumowanie i zakończenie imprezy na poziomie olimpijskim. Fajnie, tylko tak jakoś bez czucia wszechogarniającego luzu w takich imprezach. A może to tylko nasze przewrażliwione europejsko ego. Chyba jednak nie. Wiem, co jest za tym ładnym przekazem. Niepokoi to w środku. Hotel, spotkanie z konsulem RP, wcześniej mauzoleum Kim Ir Sena i na lotnisko. Odprawa, samolot do Pekinu. Lądujemy. Czuję się jakoś swobodniej. W Chinach Ludowych - szok. To byt kształtuje świadomość. Ja go poczułem. Jest we mnie obecny, już od prawie dwóch lat.
Wystarczy wspomnień. Idę na trening z Martą, to ona jest często obok mnie. Truchtamy razem, wyjeżdżamy w biegowy świat, startujemy. Z nią czuje się bezpieczniej i raźniej. Jest mi po prostu łatwiej. Dziękuję jej za to. W tym roku znowu kilka maratonów na świecie. Zaczynam w Nowym Jorku. A do 60 – ki - już kilka miesięcy.
Pozdrawiam i dziękuję, że mogłem być z Wami we wspomnieniach.
Do zobaczenia na Bartoszyckiej dyszce 24 czerwca.

Zenon Liberna

Trening 04-10 czerwca – sezon startowy - uważajmy, aby nie zgubić radości.
• Pn. Wolne, ale pamiętajmy o gimnastycznej sprawności po treningach.
• Wt. Rozbieganie z siłą biegową 3-5x20-50m skip A i z tego 50m z górki i 30m pod (ważne utrzymać rytm na przebieżce) - 6-10 km
• Śr. WT- stadion (ew. prosta w lesie) 200,300,400,300, 200m p. (2,3,3,4,3, min.) - 6-8 km. biegamy tak, aby następne powtórzenie nie stwarzało problemów) i wytruchtajmy na boso 10-15 min.
• Cz. Rozbieganie swobodne do 1h z 5x60-100m
• Pt. Wolne lub rozruch
• Sb. Wolne
• Nd. Ostródzki półmaraton z serii Grand Prix (Grudziądz, Ostróda, Iława).

Za tydzień: SZS - dobre chęci, to nie wszystko.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


Fot. Archiwum prywatne

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5