Jubileusz 10 - lecia Galerii "na wprost" w Iławie. Obejrzeliśmy tam w sumie 90 wystaw

2018-05-26 10:00:00(ost. akt: 2018-05-25 18:14:13)
Edward Baranowski przez ostatnie 10 lat prowadził w Iławie galerię sztuki. Teraz zajmie się własnym malarstwem

Edward Baranowski przez ostatnie 10 lat prowadził w Iławie galerię sztuki. Teraz zajmie się własnym malarstwem

Autor zdjęcia: Magdalena Rogatty

Galeria „na wprost” 18 maja święciła jubileusz 10- lecia. Obejrzeliśmy w tym czasie 90 wystaw. Edward Baranowski, potwierdził nam informację, że zorganizował jeśli nie ostatnią, to jedną z ostatnich wystaw w swojej galerii. Jak mówi, wszystko się kiedyś kończy...

Wystawę zbiorową prac różnych artystów można podziwiać do końca maja - poinformował Edward Baranowski. On sam chce zwyczajnie odpocząć, choć zapowiada, że nie będzie to emerytura bezczynna. Zamierza zająć się malarstwem, a konkretnie pejzażem. Obiektem jego zainteresowań jest jezioro Jeziorak i wszystko co się z nim wiąże.

Wernisaż wystawy odbył się 18 maja. Na wystawie towarzyszącej jubileuszowi prezentowane są prace ze zbiorów galerii, między innymi dzieła wspaniałych pedagogów uczelni artystycznych, zagranicznych i polskich. Na ekspozycji podziwiamy twórczość Andrzeja Strumiłło - malarza, grafika, poety, pedagoga, znakomitego ilustratora, uhonorowanego wieloma państwowymi nagrodami, laureata złotego medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” oraz innego laureata tego medalu, byłego prorektora gdańskiej ASP Kiejstuta Bereźnickiego - artysty pozostającego w dialogu z dawnymi mistrzami. Obserwujemy dzieła Antoniego Kowalskiego - katowickiego twórcy, pedagoga, malarza kreującego mistyczne nierzeczywiste światy; Stanisława Baja - prorektora warszawskiej ASP, autora poruszających, symbolicznych portretów i pejzaży; Romana Maciuszkiewicza - malarza, grafika, autora licznych tekstów literackich, twórcy niepokojących, statycznych obrazów budowanych błękitem i zielenią; Stanisława Kortyki - wrocławskiego pedagoga, tworzącego surrealistyczne, otwarte, przestrzenne pejzaże. Na wystawie odnajdujemy dzieła Wojciecha Sęczawy - gdańskiego profesora, rzeźbiarza, autora masywnych form o zrytmizowanych układach; Karola Bąka – malarza pozostającego pod urokiem mitologicznych i biblijnych przedstawień kobiet; Dariusza Kalety - dyrektora Galerii Sztuki Współczesnej w Kołobrzegu. Wystawę w Galerii „na wprost” miała także Hanna Bakuła oraz Jan Wołek.


A tak prof. Jankowska podsumowała 10 lat iławskiej galerii. „Działalność tego salonu wystawowego doskonale wypełnia lukę na kulturalnej mapie pomiędzy Warszawą, Gdańskiem, Toruniem i Olsztynem. Podczas 10-letniej działalności galerii, przy życzliwej admiracji władz miasta Iławy, zostało zorganizowanych 90 wystaw artystów reprezentujących różne dyscypliny sztuk plastycznych. Przedstawiciele ratusza otaczają galerię zainteresowaniem, wsparciem i zrozumieniem oraz życzliwą obecnością na wernisażach” - czytamy w tekście.


Dekada działalności galerii to wiele nazwisk, a wszystkie znane i cenione w świecie sztuki. Sprawa na pierwszy rzut oka wydaje się prosta, ale okazuje się, że budowanie marki w świecie sztuki jest zadaniem trudnym. Jak wspomina to Edward Baranowski?

Jak wspomina pan początki Galerii?
— Pierwsze lata mojej pracy polegały głównie na zapraszaniu do Iławy artystów, a postanowiłem sobie, że będą to wybite postaci. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że do takiego artysty telefonuje Edward Baranowski, nikomu bliżej nieznany i proponuje wystawę w mieście Iława, w galerii, o której nikt wcześniej nie słyszał – śmieje się właściciel. Najpierw musiałem tłumaczyć, gdzie znajduje się Iława i przekonywać, ze warto do nas przyjechać, że są tu ludzie kochający sztukę... Trochę się „napracowałem”. Przyznaję, że kiedy udało mi się po wielu zabiegach zaprosić do siebie prof. Andrzeja Strumiłło, wybitnego polskiego malarza, grafika i rzeźbiarza, to karta się odwróciła. To nazwisko działało jak magnes, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe. Profesor był gościem mojej galerii dwa razy. Upór i wiara w to, co się robi na pewno była tu kluczowa. Prowadzenie galerii stało się dla mnie pasją i czystą przyjemnością.


Jak Pan dziś spogląda na te ostatnie 10 lat i postrzega działalność Galerii?
— Od zawsze uwielbiałem obcować ze sztuką, już jako mały chłopiec. Nie było mi dane niestety studiować sztuki, co wiązało się z dość trudną sytuacją rodzinną. Pochodzę z małej wioski na Żuławach, mój tata zmarł kiedy miałem kilka lat. Mnie i czwórkę rodzeństwa utrzymywała jedynie mama i nie było możliwości żeby posłać dzieci na studia. Ale do sztuki mnie ciągnęło zawsze. Wiele lat zajmowałem się rzeźbą, z rzeźbiarstwa żyłem i utrzymywałem rodzinę. Potem, kiedy prowadziłem agroturystykę w Szałkowie, co roku organizowałem plenery malarskie na swojej posesji. Po przeprowadzce do Iławy postanowiłem otworzyć Galerię i tak upłynęło kolejnych 10 lat.


Czy żałuje Pan, że ten etap życia się kończy?
— Trochę żałuję, ale to nie jest ból rozdzierający serce. Czuję się zmęczony, a mam już swoje latka. Poza tym mam konkretny plan na kolejne lata, jeśli oczywiście zdrowie mi na to pozwoli, w co wierzę. Zamierzam całkowicie poświęcić się malarstwu, co częściowo już się dzieje. Jeziorak teraz będzie moim miejscem na relaks połączony z pracą twórczą.

m.rogatty@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Bolek #2529461 | 185.138.*.* 2 lip 2018 18:35

    Nie konfabuluj! A Twoje lata klawiszowania? A gdzie stolarnia meblowa - to moze byla "sztuka"?

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5