Mądre, arabskie przysłowie w Przewodniku po Bieganiu

2018-04-22 15:00:00(ost. akt: 2018-04-20 13:38:29)

Autor zdjęcia: pixabay.com

PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Radź się tego, przez kogo płaczesz, a nie tego, z którym się śmiejesz – to arabskie przysłowie. Zaleca ono postępowanie niekoniecznie komfortowe dla odczuć. Co ciekawe, radość w odczuwaniu pochwał może być szkodliwa.
Radość w odczuwaniu pochwał i postępowaniu przyjaznym dla siebie może być szkodliwa dla naszego rozwoju na każdym, nie tylko biegowym, etapie życia. Pewnie, że nikt nie lubi, jak nasze działanie jest nie po naszej myśli oceniane przez adwersarzy.
Bunt wewnętrzny dotyczący przyswojenia jego treści jest naturalną obroną. Tacy po prostu jesteśmy. Nie tylko nie lubimy krytyki, ale również kompromis zawarty, też w naszym odczuciu powinien być z plusami o naszej stronie. To w życiu. A jak jest w bieganiu?
Dlaczego tak łatwo tworzymy w sobie przekonanie, które upewnia nas w tym, że mamy rację w treningowym postępowaniu na własnym wnętrzu, że tak bezdyskusyjnie ufamy elektronicznym trenerom w różnorodności aplikacji dostępnych na rynku?
Obciążenia podglądane na portalach są bardzo prowokujące do kompletnego zaufania ich wartościom. Budzą rywalizację nie tylko w podglądanych kilometrach, ale również prowokują do dominacji przekazu z naszej strony. To bardzo niebezpieczna pułapka sumująca całość obciążeń biegowych. Bardzo mała liczba biegaczy robi sobie podsumowania statystyczne sezonowych treningów i startów z uwagi na długotrwałość analizy danych, troszkę również z powodu braku ich całkowitego zrozumienia. Wynik w amatorskim bieganiu powinien być ubocznym skutkiem treningu biegowego. Jego potrzeba powinna rodzić się powoli wraz z faktem zrozumienia samej istoty treningu. Nasz udział w rywalizacji niech kontroluje dewiza, że Olimpiada, na której mieliśmy wystartować, dawno się odbyła. A więc brak kwalifikacji olimpijskiej dla nas pozostawia dostępność tylko do poczucia olimpizmu, które powinno być obecne w każdym z nas możliwie jak najdłużej i stanowić o naszej sprawności. To wartość nieporównywalnie większa niż zwycięstwa za młodych lat. Ten czas już minął.

Wynik to nie tylko sekundy w rywalizacji, rekordy życiowe. To również radość z ukończenia biegu czy treningu z poczuciem panowania nad ciałem i radością odczuwanego w sprawności wnętrza. Udręczenie biegiem nie powinno tego zakłócać. To nie cel, a droga do niego jest najważniejsza. Sam cel nawet jeżeli oddala się i jest trudny do osiągnięcia z różnych przyczyn może być w odczuciu całkowicie zneutralizowany przez przyjemności treningowe będące drogą do niego. Te stany u każdego biegacza powinny zaczynać dominować wraz z latami zmagań z leśnymi ścieżkami. Doceńmy to co zrobiliśmy na drodze rozwoju biegowego, a zdecydowanie łatwiej wchłoniemy różnorakie braki wynikowe czy startowe wpadki.
Niegodzenie się z niemożliwością postępu jest bardzo groźne w trwaniu biegacza. Postęp powinien dotyczyć odczuć wynikających z przyjemności biegu, a nie tylko przekładać się na rekordowe osiągi. Nie powinniśmy dążyć to dominacji na trasie, raczej do przyjemności pobytu na niej, pomimo odczuć o naszej słabości. Podobnie jak w arabskim przysłowiu nie dajmy się całkowicie wciągnąć w radości wynikające z euforycznych zwycięstw. Posłuchajmy również uwag o naszych postawach w biegowym świecie. Prawda zawsze jest pośrodku. Psychologia wysiłku nie powinna opierać się tylko na naszych odczuciach, ponieważ organizm ma zdolność do adaptacji nie tylko dobrych, ale również złych nawyków ruchowych i czuciowych - przyswajając je, nie jest skłonny bezproblemowo się ich pozbywać. To one goszcząc na stałe w naszym wnętrzu, mogą wprowadzać przekonanie o naszym czuciu biegowego istnienia. Zmiana przyzwyczajeń, które stają się drugą naturą człowieka jest trudna.
Organizm będzie się rozwijał wielokierunkowo pod warunkiem otwartości na wielość wiedzy i różnorodność treningu. Tylko wtedy zaczniemy odczuwać inaczej nasze bieganie. Jak proste wydawało mi się bieganie w młodym wieku. Przekonanie o niezniszczalności doprowadziło mnie do przetrenowania wynikającego z własnych racji odczuwanych treningowo, także wpływu innych, ślepo pchanych żądzą wyniku. Zrozumienie biologicznych podstaw wysiłku sportowego, codzienne dokształcanie i wymiana doświadczeń obecnie stanowi podstawę mojego rozwoju w tym kierunku. Teraz jest mi zdecydowanie łatwiej słuchać innych. Czas zrobił swoje. Nabrałem pokory do wysiłku. Wiem, że tylko otwartość na inne uwagi, chroni w rozwoju nie tylko biegowym. Pamiętajmy o tym zawsze, wychodząc na trening.
Patrząc na coraz większe rzesze biegaczy i mnogość imprez, zastanawiam się, czy błędy popełniane w treningowych i startowych zmaganiach zneutralizuje finansowo NFZ. Wynik to suma pracy i wypoczynku. Ale każdy z nas ma inny znak równości.

Trening 23-29 kwietnia (Grudziądzki maraton śladami Bronka Malinowskiego już w majówkę)

• Pn. Wolne
• Wt. Rozbieganie 20 min. + 5x 30 m skip A (skip to przypomnienie organizmowi o mocy) + 5x60-100m. Razem 6 -12 km
• Śr. Wolne z treningiem ogólnorozwojowym
• Czw. Rozgrzewka30 min +WT 3-5x1km (w tempie pól maratonu) p. 5 min i na boso3 km.
• Pt. Wolne
• Sb. Rozbieganie w terenie z rytmem 2x6x(20-30sek). 2 min. p. między seriami 8 min truchcie -10-15
• Nd. Marszobieg 30 min. lub wolne

Za tydzień - Paulina – biegająca lekarz hematolog- troszkę medycznej wiedzy.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5