Świat kapeluszy pani Janiny Michalak z Iławy

2018-04-08 12:13:08(ost. akt: 2018-04-08 12:33:52)
Pani Janina Michalak w swoim królestwie kapeluszy w zakładzie modniarskim w Iławie

Pani Janina Michalak w swoim królestwie kapeluszy w zakładzie modniarskim w Iławie

Autor zdjęcia: Magdalena Rogatty

ZAWODY\\\ Modystka – brzmi dziś nieco egzotycznie, ale to nic innego jak kreator i wykonawca wszelkich nakryć głowy – kapeluszy, beretów, czapek, woalek... Taką osobą od 48 lat jest w Iławie Janina Michalak. Zdradziła nam kilka tajników swojego zawodu, który dziś uważany jest za ginący... Ale czy na pewno?

Janina Michalak od 48 lat świadczy w Iławie usługi modystki. I nawet jeśli przez te lata nie wszyscy skorzystali z jej usług, to na pewno kojarzą miejsce i wystawę sklepową pełną czapek, czapeczek, kapeluszy i beretów. Zakład mieści się przy ul. Niepodległości w Iławie, w pawilonach gdzie jest także fryzjer i cukiernia – jedne z najstarszych zakładów w Iławie.
Jak mówi, moda na nakrycia głowy trwa, choć na przestrzeni niemal pół wielu, były okresy lepsze i gorsze. I pomyśleć, że przed wojną, bez nakrycia głowy ludzie nie ruszali się z domu.
Wszystkie mody pani Janina przetrwała. Dziś przyznaje, że wraca się do skrojonych na miarę kapeluszy i wciąż ma ręce pełne roboty. Klientki nie wpadają na chwilkę, wizyta musi potrwać, żeby pani Janina zorientowała się, czego oczekują, jakie mają upodobania i osobowość. Okazuje się, że każdy szczegół jest ważny. Pani Janina jest przekonana, że każdej z pań można dobrać oryginalne nakrycie głowy, to kwestia dobrania fasonu.
— Są panie, które w momencie założenia kapelusza zamieniają się w prawdziwe gwiazdy. Znaczenie ma wiele spraw, m.in. wzrost, rysy twarzy, kształt głowy, włosy, ale też osobowość – mówi pani Janina. — Moim zdaniem kapelusz to symbol elegancji oraz szyku i to jest niezmienne od lat. Z przyjemnością wspominam śp. panią Teresą Lipińską z Iławy, która była naprawdę piękną kobietą. Szycie dla niej kapeluszy to była prawdziwa radość. — A była moją stałą klientką, więc co sezon powstawał nowy kapelusz. To były małe dzieła sztuki.

Wszystkie nakrycia głowy pani Janina tworzy ręcznie, tradycyjnymi metodami, z użyciem stożka. Proces przebiega w ten sposób, że tzw. kapliny (z filcu), czyli półproduktu modniarskiego przypominającego kształtem stożek, poddaje się obróbce termicznej, żeby móc odpowiednio naciągnąć i formować je na główkach modniarskich. Wymaga to nie tylko cierpliwości, ale i zwyczajnie siły. Półokrągłe imadło służy do rozciągania kapeluszy.
— Pamiętam kiedy odwiedziła mnie pewna znajoma i przyglądała się mojej pracy – wspomina modystka. — Stwierdziła, że idzie mi to bardzo szybko i w związku z tym na pewno jest to proste. Zaprosiłam ją do siebie na próbę. Okazało się, że filc, który naciągała popękał - śmieje się modystka.
Jak widać sama produkcja kapelusza to nie lada wyzwanie.

Mała Janinka już jako kilkulatka obcowała ze światem mody. Było to w zakładzie modystki pani Anastazji Rogozińskiej w Nowym Mieście Lubawskim.
— Moja mam przyjaźniła się z panią Rogozińską – wspomina pani Janina. — Uwielbiałam te wszystkie kapelusze, czapki, woalki, zapach filcu – czułam się tam fantastycznie. W naturalny sposób zainteresowałam się tym pięknym rzemiosłem. Szybko wiedziałam, że to jest to, co chcę w życiu robić. Początkowo mama pragnęła, żebym jak moje starsze rodzeństwo kontynuowała naukę. 16 lat starszy brat Zygmunt Blank skończył medycynę i został ginekologiem (związany zawodowo z Działdowem – był ordynatorem) a siostra Stefania Banasik, o 5 lat starsza, została nauczycielem, przez 20 lat była dyrektorem szkoły. Ja jednak miałam już pomysł na siebie i mama to zaakceptowała. Zawsze miałam smykałkę do szycia i zdolności manualne. Rozpoczęłam w zakładzie przyjaciółki mamy naukę zawodu. Trwała ona 2 lat i potem jeszcze rok uczyłam się, by uzyskać dyplom mistrzowski czeladnika. Los chciał, że musiałam przenieść się do Lubawy, bo pani Rogozińska zachorowała i nie mogła dłużej prowadzić zakładu.
Naukę zakończyłam i trafiłam do Iławy, jako bardzo młoda, bo 18-letnia dziewczyna, ale z konkretnym fachem w rękach. — Trzeba powiedzieć, że fach był oryginalny. Nie było wówczas w Iławie modystki z prawdziwego zdarzenia, a zapotrzebowanie jak najbardziej istniało - wspomina pani Janina. — Kobiety od zawsze uwielbiały nakrycia głowy, zmienia się tylko ich fason, okazje na które są zakładane.

Złote lata to na pewno 60—te i 70—te. Jak mówi z przykrością pani Janina, masowa produkcja nakryć głowy, m.in. kapeluszy, zabija zawód modystki. Zazwyczaj są to kapelusze tzw. bezrozmiarowe.
— A jak wiadomo jak coś jest dla wszystkich, to właściwie dla nikogo - dodaje. — Na szczęście były, są i będą koneserki dobrego smaku. I dla nich warto tworzyć — mówi.
Pierwszy zakład modniarski pani Janiny znajdował się przy ulicy Jagiellończyka w Iławie.
— Był malutki, jakieś 30 metrów kwadratowych – wspomina nasza bohaterka. — Niedługo potem nadarzyła się okazja na zmianę lokum, budowano właśnie pawilon usługowo-mieszkaniowy, w którym jestem do dziś. W tym czasie znałam już swojego przyszłego męża i już wspólnie planowaliśmy przyszłość. Doczekaliśmy się dwójki dzieci. Córka Agnieszka poszła w moje ślady jeśli chodzi o rzemiosło, to znaczy jeszcze będąc w ogólniaku, zrobiła dyplom czeladnika w zawodzie i wiem, ze modniarstwo jest bliskie jej sercu. Ale docelowo wybrała branżę finansową. Mój syn Sławomir Michalak pracuje w policji, jest też wodniakiem (prezesem Iławskiego WOPR).
Pani Janina formalnie jest już emerytką, ale ani myśli o zakończeniu pracy.
— Zakład to całe moje życie, uwielbiam tu być i pracować - mówi. Wciąż sprawia mi przyjemność rozmowa z klientkami oraz tworzenie nakryć głowy. Nie zamierzam z tego rezygnować.

m.rogatty@gazetaolsztynska.pl

Zakład modniarski Janiny Michalak to miejsce, które znają wszyscy w mieście. Istnieje od 48 lat


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. 60+ #2480357 | 178.235.*.* 8 kwi 2018 17:39

    Gratulacje.To artystyczny zawód.Uwielbiam kapelusze .Szkoda,że zawód ten zanika.Teraz nakrycia głowy to byle co,nie dodają uroku jak dawnych czasach.Pozdrawiam.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Szacunek dla Pani ... #2480417 | 83.9.*.* 8 kwi 2018 19:32

    ale to już stare czasy i nie ma interesu ..takie hobby

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Iwona #2480574 | 77.87.*.* 9 kwi 2018 09:07

    BRAWO PANI JANINKO!! Ja pamiętam jak Pani mi układała welon do ślubu.Pozdrawiam serdecznie.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5