Pilates to świadomość ciała

2018-04-01 10:00:00(ost. akt: 2018-03-29 12:53:17)
Pilates ta forma ćwiczeń rozwijająca harmonijnie ciało i umysł - mówi Grażyna, instruktorka

Pilates ta forma ćwiczeń rozwijająca harmonijnie ciało i umysł - mówi Grażyna, instruktorka

Autor zdjęcia: Fot. Archiwum prywatne

PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Życie samo czasami układa nam scenariusze. Tak jak w moim przypadku. Jestem instruktorem, a raczej nauczycielem pilatesu amerykańskiej szkoły Peak Pilates oraz trenerem personalnym tej metody ćwiczeń.
Prowadzę zajęcia: pilates klasyczny, pilates z przyborami, zdrowy kręgosłup, odbywają się one w Trójmieście. W młodości lubiłam pływać, tańczyć, jeździć na rowerze, na łyżwach, wszystko to bez rywalizacji, dla czystej przyjemności. W liceum zaczęłam swoją pierwszą przygodę ze sportem - jeździectwo. To była pierwsza sportowa miłość. Uwielbiałam jazdę w siodle, jednak odpuściłam sobie skoki przez przeszkody - zabrakło mi talentu. Najczęściej, podczas treningów z przeszkodami, koń wyłamywał przed przeszkodą, a ja skakałam... sama, wybita z siodła. Chyba źle ulokowałam uczucia.
W wieku dwudziestu lat moje życie zawirowało. Musiałam zmierzyć się z chorobą. Sepsa zniszczyła mi serce. Zastawki do wymiany. Przeszłam jedną operację, potem drugą. Trudny czas, ale małżeństwo i dwóch wspaniałych synów pomogło przetrwać. Jednak moje ciało nie bardzo chciało zaakceptować sztuczny element wszczepiony w serce; ciężkie i intensywne częstoskurcze praktycznie wykluczały mnie z jakiejkolwiek aktywności. Leki nie pomagały, a nawet nasilały dolegliwości. W lepszych okresach mogłam tylko pływać, spacerować, jeździć na rowerze. Coraz bardziej bałam się wychodzić z domu. Ataki częstoskurczu przytrafiały mi się wszędzie. Czułam się słaba i bezbronna. Jakby uszło ze mnie powietrze i cała energia. Byłam częstą pacjentką SOR-ów. Zrezygnowałam z pracy zawodowej. Wychowywałam synów. Cieszyłam się z każdego kolejnego roku życia. Znałam i czułam jego kruchość.
I znowu pod górkę. I to stromą. Kolejna ciężka choroba płuc i długa, wielomiesięczna kuracja. Wyleczyłam się. W efekcie ubocznym dostałam od losu bonus – częstoskurcze serca straciły na intensywności. To był zwrot. Mogłam wyjść z domu - dziwne, poszłam na zajęcia fitness. Tak mi podpowiadała intuicja. Znalazłam pilates w jednym pierwszych gdańskich klubów fitness. Czułam, że to mi pomoże odzyskać sprawność, poczuć ją znowu. Czułam tę formę ruchu. Moje ciało wracało do życia. Cała wracałam do życia.
Pomyślałam, że skoro mnie pomaga pilatesowy trening, to pomoże też innym, ale aby uczyć, trzeba mieć kwalifikacje. Zrobiłam kurs, potem drugi i kolejny. Rozumiałam powoli całość. Zaczęłam samodzielnie prowadzić zajęcia z różnymi grupami. Zyskałam personalnych klientów. Wciąż szukałam nowych kombinacji, interpretacji i modyfikacji ćwiczeń. Każde z nich analizowałam i rozkładałam na części proste, jeśli były trudne do wykonania. Składałam je z powrotem w całość, aby przekazać wskazówki w najprostszy, najbardziej zrozumiały sposób podopiecznym. Sprawdzało się to w świadomym przyswajaniu zadań przed nimi stawianych.
Szybko zauważyłam, jakie zmiany w moim życiu wprowadził pilates. Odnalazłam równowagę - nie tylko w ciele. Stałam się pewną siebie, asertywną osobą, a moje ciało mimo upływu lat – odmłodniało! Przybyło mi energii i 1 cm wzrostu! Przestałam się garbić i zamykać w klatce piersiowej. Talia wyraźnie się zmniejszyła, brzuch zrobił się mocny, pośladki ho, ho, a nogi smukłe. Mięśnie ramion wyraźnie się zaznaczyły i wzmocniły. Ustały notoryczne migreny i drętwienie rąk w nocy. Przestały boleć barki. Zaczęłam żyć na nowo. Sam opis tego, co czuję, mówi o zmianie postawy.
A mąż jakoś tak patrzył z podziwem…
Ta forma ćwiczeń rozwija harmonijnie - łączy ciało i umysł: to efekt skupienia i koncentracji. Koordynacji prawidłowego oddechu z ruchem, bo tylko przy holistycznym podejściu możliwa jest świadoma praca nad ciałem. Końcowy efekt to siła, równowaga, elastyczność i gibkość. Metoda ta nie buduje atletycznej sylwetki. Wydłuża, wysmukla mięśnie, wzmacnia, stabilizuje, zwiększa mobilność w stawach. Poprawia czujność więzadeł. U biegaczy na pierwszy rzut oka widać cudowną koordynację ruchową. To chroni przed kontuzjami. Codziennie widzę braki u nich, które czasami, aż mnie bolą.
Pilates można robić wszędzie: na plaży, łące, w lesie, w samolocie, a nawet w autokarze, podczas zwiedzania np. Indii – zrobiłam to. Można go trenować codziennie. Minimum to 2 sesje w tygodniu. Systematyczność to droga do samozadowolenia.
Dziś, gdy moi synowie są już dorośli i wyprowadzili się z domu mogę i chcę poświęcić się swojej pasji – pasji, która stała się pracą. Pilates to nie tylko genialna metoda ćwiczeń. To świadomość ciała. To fascynacja sprawności i stylu życia. Uzależniam i zarażam innych na swoich zajęciach i treningach. Jestem dilerem. Ludzie reagują zdziwieniem, zachwytem, zainteresowaniem po pierwszych zajęciach. Nieważne, w jakim są wieku. Opowiadają, jak ćwiczenia poprawiają jakość ich życia.
Zwykłe czynności, jak malowanie samodzielnie paznokci u stóp, zakładanie rajstop, schylanie się – staje się bez bólowym bytem. I to często po kilku zajęciach!!! Czują większą ruchomość w stawach. Młodzi szybciej odzyskują sprawność po kontuzjach. Seniorzy odnajdują radość w ruchu, są sprawniejsi, pewniejsi siebie. Uczą się prawidłowego, funkcjonalnego wzorca ruchowego, oddychają prawidłowo. Odkrywają mięśnie głębokie i uświadamiają sobie do czego one służą. Pilates jest nie tylko dla kobiet.

Jest jak narkotyk. Poza uzależnieniem dał mi jeszcze coś: kontakt z ludźmi podczas świadomej kontroli ciała. To powoduje, że trzeba być bardzo czułym na ich reakcje - nie wszystkie ćwiczenia są dobre dla każdego. Trzeba wciąż obserwować, widzieć i rozumieć potrzeby innych. Reagować na nie. Wzajemny przekaz rozwija obie strony. Ja wzbogacam warsztat, a moi klienci, feedback - reakcję na ruch. Uczymy się wzajemnie wspólnych etapów wykonywanych ćwiczeń. Niczego nie mogę narzucać bez zrozumienia. Wiem, że każdy ma swój sport, ale biegacze powinni mięć swój pilastes.

Grażyna, instruktorka pilatesu

Trening 2-8 kwietnia ( trening godzimy ze startami – to duże wyzwanie)
• Pn. Wolne
• Wt. Rozbieganie z 5x 30 skip A+ 6 x 60-100m przebieżka – co 2 z górki. Razem 6-12km
• Śr. Wolne lub rozruch z pilatesową sprawnością
• Czw. Rozgrzewka 30 min z przebieżkami i WT 4-8x300m p.5 min. (tempo rekordu życiowego na 1000m)
• Pt. Wolne.
• Sb. Rozbieganie + OWB 2 - 2-4 km. (t-165-175/min) 8km - 14km.
• Nd. Raczej regeneracja w wodzie, na rowerze.

Za tydzień – kumulacja treningu w układzie autonomicznym. Bardzo poważny, lekceważony nieświadomie problem.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5