Ścigam się na wyczynowym wózku

2018-03-05 13:00:44(ost. akt: 2018-03-05 12:26:54)
Kamil Najdrowski

Kamil Najdrowski

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\ Mam na imię Kamil. Poruszam się na wózku. Kilka lat temu takie proste słowa, tak łatwe w swobodnej wypowiedzi – to byłby problem. Mimo krótkiego 20-letniego życia, dotknęło mnie kilka bardzo poważnych zdarzeń zdrowotnych.
Zdarzeń, które pokomplikowały moje marzenia o przyszłości i zmusiły do szybszego dorastania - przede wszystkim w sferze psychicznej. Teraz już wiem, że tam jest prawdziwa moc. Zrozumienie tego, wsparcie bliskich i trochę przypadkowych spotkań spowodowało, że wszystko się zmieniło o 180 stopni. Takie cechy jak: upór, waleczność, wytrwałość - mogę teraz odmieniać przez wszystkie przypadki, również dzięki rodzicom, którzy nie pozwolili mi przegrać życia. Im zawdzięczam najwięcej - oni dają mi siłę. Bez nich nie dałbym rady tego wszystkiego wytrzymać.
Moja droga do sportu, na razie jeszcze nie tego wielkiego (z nim też mam nadzieje się spotkać), to pochodna tych wszystkich zdarzeń, o których wcześniej wspomniałem. Ścigam się na handbike'u – to wyczynowy wózek. To nadało mojemu życiu sens i inny wymiar. Znalazłem się na nim, bo jestem kruchym człowiekiem (wrodzona łamliwość kości). Kilka innych niedoróbek - też mi się przytrafiło. Walka o to, aby chodzić, zdominowała moje młode życie. Turnusy w Centrum Zdrowia Dziecka, długie rehabilitacje, ortezy i balkoniki tworzyły nadzieję na samodzielne chodzenie. Dawały wielką szansę na to, aby po prostu przejść po korytarzu. Sam - chociaż kawałeczek. Spróbowałem to zrobić. Niestety - mimo asysty - kość pękła jak suchy patyk. Ponownie gips i kilka miesięcy w poziomie. Znowu od początku, rehabilitacja z oczekiwaniem na samodzielność w pionie. Bezruch i miesiące leżenia spowodowały, że pojawiła się myśl – może jednak dam sobie spokój ze wstawaniem z wózka. Czas ucieka. Przecież szkoła, zawód, przyszłość – to czeka. Samodzielność na wózku - to tak samo. Tylko, że na czterech kółkach. Czułem, że tak też można. Przyśpieszyłem.

Ukończyłem Technikum. Zrobiłem prawo jazdy. I nagle dodatkowy dar losu. W czasie Koguciej Dychy w Kurzętniku spotkałem na swojej drodze Bogdana Króla (IKS Smok Orneta). Bogdan to zwycięzca maratonu w Nowym Jorku na wózkach inwalidzkich. To działa na wyobraźnię i pcha do działania. Porozmawialiśmy i się zaczęło. Ostry zakręt o 180 stopni – w życiu. Zacząłem przygodę na wyczynowym wózku. Dosiadłem handbikie-a. Wywrotki, obdarte łokcie. Czasami strach przed szybkością na zakrętach. To cena - czy się do tego nadaję. To budowanie siebie do tego sportu. Zgrupowanie para olimpijczyków w Wiśle, mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym niepełnosprawnych w Wieprzu - to początku mojej przygody z wózkami. Także samodzielne treningi w Kurzętniku spowodowały, że zobaczyłem przed sobą cel. Nie tylko chce być w tym świecie – mam marzenia o tym, aby na stałe zagościć w nim. Zdaję sobie sprawę z tego, ile mnie czeka tam pracy. Mam przyjaciół w Kurzętnik Biega – ten team obok daje mi napęd. Mogę już wszystko, troszkę inaczej. Nic już nie stoi mi na przeszkodzie. Przyszłość jest między uszami. Ja mam tam wreszcie pewność, która zaczyna budować moje życie, moją przyszłość. Nie mam w sobie strachu, który tak naprawdę towarzyszył mi od dzieciństwa 24 godziny na dobę. Nigdy się nie poddawaj! Choćby brakowało Ci sił. Nigdy! Pamiętaj, że gdzieś daleko czeka na Ciebie szczęście, o które warto powalczyć. To moje motto.

Mam wsparcie rodziny, przyjaciół – dodają mi siły, jak troszkę wymiękam. Nie tylko oni. Na szosie podczas treningu spotykam wiele sympatii od samochodziarzy. Oznaczony chorągiewką wózek, to też duży handicap. Czuje się nie tylko pełnoprawny na drodze, ale również czasami na skutek endorfinowych przyjemności pełnosprawny, spełniony i pewny swojej drogi – dosłownie i w przenośni. Po treningu jakoś łatwiej poruszać się zwykłym wózkiem w codziennym życiu. Mam w sobie moc i pewność w jego obsłudze. Taką nadwyżkę umiejętności. To pomaga w pokonywaniu trudów, które niosą każde dni. Widzę też, jak wiele ułatwień pojawia się w naszych potrzebach na ulicach, w urzędach, w pracy. Otoczenie nas widzi, coraz bardziej rozumie, akceptuje. Po prostu nie wyklucza. To duża zmiana w postrzeganiu niepełnosprawności. Pozwala zapomnieć o inności..

Przede mną jeszcze wiele przeszkód. Jednak kiedy pomyślę o tym, co za mną już zostało, z czego wyszedłem, gdzie jestem, kto jest wokół mnie, to wierzę, że mogę na moim wyczynowym handbikie-ie dojechać dalej niż teraz widzę. To wszystko, co się wokół mnie wydarzyło, powoduje, że czasami nie mogę uwierzyć w los, który z mojej niepełnosprawności uczynił sprawność. Sprawność dającą nadzieję na przyszłość. Nie tylko w sporcie - również w życiu.

Pozdrawiam wszystkich, zachęcając Was, aby ze swoich ułomności fizycznych zbudować fundamenty, które dają możliwości. Niedostrzegalne, jak czujemy się przegrani.

Kamil Najdrowski
IKS Smok Orneta (Kurzętnik)


Trening 5-11 marca – Tydzień z Dniem Kobiet – zaproś ją na bieganą randkę ☺ .
• Pn. wolne
• Wt. rozbieganie + 5x30-50 m skip A i tego 60 m. podbieg (ostry). p. 2 min.+ 5 x(60-100m-lekko z \) do 10 km.
• Śr. wolne
• Czw. Happening –„Bądź Aktywna Nie Tylko w Dzień Kobiet” – godz. 17.00 przed Galerią Jeziorak w Iławie lub rozbiegnie konwersacyjne do 1h.
• Pt. Wolne
• Sb. Rozbieganie 20 min +3x 60-100m + ZB 2-4x(30sek, 1min,2min) p. 2 min. p. 5 między seriami (2 min. t-170, 30 i 1min. t-180) – zdecyduj na ilu km.
• Nd. wolne – może rower? Rozbieganie do 1 h ?

Za tydzień. Chrząstka stawowa – cierpi w milczeniu – do czasu.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5