Nie chowajmy butów sportowych do szafy...

2018-01-22 09:22:49(ost. akt: 2018-01-22 09:32:53)

Autor zdjęcia: pixabay.com

PRZEWODNIK PO BIEGANIU\\\Czy pojawienie się w naszym życiu małego dziecka musi oznaczać schowanie butów biegowych do szafy? Absolutnie nie! Dla chcącego i gotowego na kompromisy biegacza to nic trudnego.
Kiedy po kilku tygodniach zaczynamy panować nad nową rzeczywistością, zauważamy schemat w naszej codzienności. Radzimy sobie już z nieprzespanymi nocami i notorycznym zmęczeniem, a spacery z wózkiem pozostawiają w nas spory niedosyt - budząc ogromną tęsknotę za bieganiem. W głowie biegacza - rodzica pojawia się myśl. Jak połączyć pasję z rodzicielstwem? Pierwsza, to znaleźć opiekę dla dziecka - i ruszyć na trening. Niestety nie zawsze jest to takie proste. Jesteśmy całym światem dla niego i bardzo często rozłąka nawet na chwilę jest po prostu niemożliwa. Jak więc to zrobić? Z pomocą przychodzi nam wózek biegowy. Specjalna konstrukcja - właśnie dla biegaczy, poza tym znacznie lżejszy niż tradycyjny. Jeśli prowadzimy go po równej nawierzchni - to właściwie jedzie sam. Takie wózki doskonale się sprawdzają nie tylko podczas biegania, również przy innych aktywnościach, a nawet na standardowych spacerach. Jest ich ogromny wybór na rynku. Każdy musi indywidualnie wybrać najlepszą opcję - dla siebie i dla dziecka. Gdy zaczynamy biegać z niemowlakiem, niezbędny jest wózek głęboki, natomiast siedzące dziecko musimy już przesadzić na biegową spacerówkę.

Bieganie z niemowlęciem jest dużo łatwiejsze niż z większym dzieckiem (już siedzącym). Niemowlę na spacerach zazwyczaj śpi - a my możemy spokojnie biegać. Jedynym ograniczeniem jest jego wrażliwość na niespodzianki spowodowane nierównościami terenu. Idealnie do tego nadają się ścieżki rowerowe i asfalt – im równiej tym lepiej. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że trudno o progres u mamy, taty jeśli będziemy biegać tylko po idealnie płaskim terenie. Pamiętajmy też o twardej nawierzchni i jej wpływie na stawy.
Gdy "przesiądziemy się" już na spacerówkę - to pozornie mogłoby się wydawać, że będzie łatwiej. Tak nie jest. Dziecko zaczyna interesować się wszystkim dookoła i żeby zrobić trening, trzeba się naprawdę natrudzić. Zazwyczaj nie wystarcza mu patrzenie tylko na rodzica – świat zewnętrzny kusi. Jak to zauważymy, najlepiej spacerówkę odwrócić zgodnie z kierunkiem jazdy. Dziecko patrzy przed siebie, a zmieniające się obrazy szybciej niż na spacerze, ciekawią. Ale to małe oszustwo nie zawsze trwa tyle, ile byśmy chcieli. Trening ciągły graniczy z cudem. Dziecko po prostu się nudzi. Mimo, że jesteśmy przygotowani na takie ekstremalne sytuacje (muzyka dziecięca, jakieś zabawki) to i tak obraca się to przeciwko nam. Nie ma lepszej zabawy dla maluszka niż wyrzucanie zabawek. A to nic innego, jak liczne przerwy - chyba, że posiadamy umiejętność łapania rzeczy w locie. Nic tak nie rozwija motoryki jak takie zabawy. Trening bez zatrzymywania się, jest naprawdę rzadkością i zależny jest od radosnej twórczości dziecka. Trudno w takich warunkach realizować plan treningowy. Istotny staje się sam ruch. Musimy podtrzymać poziom. Nie mamy wyjścia.
Czynnikiem niesprzyjającym naszym wspólnym treningom jest również pogoda. O ile dla biegacza nie ma złej, to już biegacz z dzieckiem nie w każdą może wyjść z domu. Ekstremalne upały lub mrozy wykluczają takie eskapady, ale deszczowa pogoda bywa bardzo pomocna.

Dziecko skupia uwagę na kroplach uderzających i spływających po osłonce, a my cieszymy się biegiem bez postojów.
Mamy powinny dać sobie czas na powrót do formy biegowej. Zacząć od długich spacerów z wózkiem, następnie marszobiegi i jak czujemy, że to możliwe - bieg z dzieckiem w wózku. Niestety, nawet najlepszy wózek może źle wpływać na technikę podczas biegu. Nie mamy takiej swobody ruchu pchając go, jak bez niego. No i ta ciągła napięta czujność. Należy o tym pamiętać, zwłaszcza jeśli bieganie z wózkiem nie jest sporadyczną, a codzienną formą aktywności. Nieprawidłowa postawa podczas biegu rodzi złe nawyki i kontuzje - kompensujmy to treningiem funkcjonalnym. Przetrwamy to, przecież bieganie z wózkiem to tylko okres przejściowy w życiu rodzica - biegacza. Nie należy się tym frustrować. Po prostu nie stawiajmy sobie w tym czasie zbyt ambitnych celów. Nawet się nie obejrzymy, a obok nas będzie jechała na rowerze, a nawet biegła nasza pociecha. Często na zawodach widzimy biegacza pchającego spacerówkę biegową. Myślę z doświadczeń, że to jednak wątpliwa przyjemność dla obojga, zwłaszcza przy dłuższych dystansach - takich jak maratony. Nawet, jak razem jesteśmy na to przygotowani, nie da się przewidzieć wszystkiego. Chociaż na pewno są wyjątki.

Dużo większą frajdę sprawi nam i dzieciom kibicowanie. A jak już koniecznie chcemy - to na trasie najlepiej powtarzalnej. Zapewnijmy opiekę dla niego i dzielmy start na pętle biegane z nim i bez niego - ciesząc się z wbiegnięcia na metę z naszą pociechą. Babcie i dziadkowie będą na pewno dumni. I my też.
Przetrwałam to z dwójką ☺ chociaż czasami maraton wydawał mi się prostszy.

Pozdrawiam, Iza Bitowt.

Trening 22 - 28 stycznia – regeneracyjny tydzień, aby dać organizmowi oddech i czas do naprawy błędów.
• Pn. wolne
• Wt. rozbieganie z 3-5x 30-60 skip A p. 1 min. i 50-100 m przebieżka (75%) - 10 km. max
• Śr. wolne z dużą stabilizacja w domu… z dziećmi lub …
• Cz. Rozbieganie regeneracyjne do 14 km. (6 km tez organizm łyknie z przyjemnością)
• Pt. Wolne
• Sb. Duuuuże wybieganie w lesie – każdemu wg zasług, potrzeb i możliwości
• Nd. wolne z sauną, jak można lub kąpiel w solance.

Za tydzień. VO2 max – spadek po przodkach, może warto go sprawdzić?

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5