Ks. dr Marcin Staniszewski z Lubawy: O istocie Świąt Bożego Narodzenia

2017-12-25 09:00:00(ost. akt: 2017-12-21 14:19:27)
Mamy chwalić naszego Pana swoim życiem! Święta są ku temu wspaniałą okazją, ale nie jedyną - mówi ks. dr Marcin Staniszewski - proboszcz Parafii Św. Jana Chrzciciela i Św. Michała Archanioła w Lubawie

Mamy chwalić naszego Pana swoim życiem! Święta są ku temu wspaniałą okazją, ale nie jedyną - mówi ks. dr Marcin Staniszewski - proboszcz Parafii Św. Jana Chrzciciela i Św. Michała Archanioła w Lubawie

Autor zdjęcia: Archiwum Życia Powiatu Iławskiego

Rozmowa miesiąca z ks. dr Marcinem Staniszewskim - proboszczem Parafii Św. Jana Chrzciciela i Św. Michała Archanioła w Lubawie oraz dziekanem Dekanatu Lubawskiego.
Czym są Święta Bożego Narodzenia i jak powinniśmy je przeżywać?
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Szanowni Państwo, krótko mówiąc Święta Bożego Narodzenia są tym, co zawiera w sobie to stare, katolickie pozdrowienie, którym rozpocząłem odpowiedź. Mamy chwalić naszego Pana swoim życiem! Święta są ku temu wspaniałą okazją, ale nie jedyną. Jako katolicy w ciągu całego roku liturgicznego obchodzimy tajemnice naszego zbawienia dokonane przez Pana Jezusa. Począwszy od Adwentu, poprzez okres Bożego Narodzenia, Wielki Post, Wielkanoc i inne święta winniśmy ukierunkowywać nasze życie w stronę Pana i Go chwalić.
Jak przeżywać Boże Narodzenie? Bardzo, ale to bardzo podoba mi się podejście do tajemnicy przyjścia na świat Syna Bożego świętego Franciszka z Asyżu. Ów Biedaczyna nauczył nas świętowania Wcielenia Bożego choćby przez to, że jest twórcą, pomysłodawcą szopki bożonarodzeniowej, która powstała na jego polecenie w Greccio na trzy lata przed jego śmiercią w 1223 r. Stwarzając pewnego rodzaju theatrum, żywe wyobrażenie groty betlejemskiej, nie umieścił w niej Dzieciątka Jezus. Był prawdziwy żłób zwierzęcy, ale pusty. Miał on bowiem ukazać całą prawdę o Bożym Narodzeniu, która dokonuje się codziennie. Pusty, odwrócony żłób stał się tam ołtarzem, na którym kapłan odprawił Mszę św. i „dokonał” przyjścia Pana pod postaciami sakramentalnymi.
Jak więc przeżywać święta? Jako pochwałę Pana, że od Betlejem aż do końca świata jest pośród nas; jest podczas Mszy św. – w Najświętszym Sakramencie, zamieszkuje w świątyniach katolickich w tabernakulum.

Od kilkunastu lat postępuje komercjalizacja Świąt Bożego Narodzenia, przez wielu krytykowana głównie za to, że prowadzi do sekularyzacji społeczeństwa. Jak ksiądz postrzega ten proces? Czy wszechobecny konsumpcjonizm, pośpiech na co dzień nie spycha w cień tego co najważniejsze, czyli świętowania narodzin Chrystusa?
— Na pewno może tak być i niestety niektórzy poszli w tym kierunku. Jednak problem jest głębszy i świętowanie Bożego Narodzenia bez odniesienia do Pana Jezusa ma swoje wcześniejsze korzenie. Starsi z pewnością pamiętają jak w poprzednim PRL-owskim systemie ówczesna władza próbowała „komunizować” katolickie zwyczaje. Próbowano np. zastąpić sakrament chrztu św. uroczystym nadaniem imienia w Urzędzie Stanu Cywilnego, świętowanie Bożego Narodzenia przenieść na Nowy Rok, świętego Mikołaja miał zastąpić Dziadek Mróz itd. Większość z tych „świeckich obrzędów” jednak nie przyjęła się, nie dało się zrobić wówczas z Narodem Polskim tego i w taki sposób jak w innych krajach tzw. demokracji ludowej. Co zrobiono więc, dano sobie spokój. Świętowali zarówno służący ustrojowi jak i ci, którzy byli mu przeciwni. Różnica była jednak taka, że ci pierwsi nie szli np. na pasterkę, a ci drudzy tak. W poprzednim systemie należy szukać nabycia umiejętności świętowania bez Boga. Idąc dalej, pamiętamy jak prominenci chrzcili, przyjmowali do I Komunii św. swoje dzieci jak najdalej mogli od miejsca zamieszkania, co oznaczało w wielu przypadkach, oczywiście nie zawsze, że czynili to nie dlatego, że byli wierzącymi rodzicami, ale z przyzwyczajenia, z tradycji, bo był nacisk babci czy dziadka. Dochodzimy w tym momencie do sedna problemu zawartego w Państwa pytaniu. Nie musi się bać komercjalizacji Świąt ten kto wierzy, że Pan Jezus, Zbawiciel świata przyszedł na świat w Betlejem i żyje pośród nas w swoim Słowie i Najświętszym Sakramencie. Oczywiście jest zagrożenie, że komercjalizacja i konsumpcjonizm może na nas wpłynąć i trzeba być tego świadomym. Jednak, jeśli mam w sercu wiarę, na ustach imię Jezusa Chrystusa i w postępowaniu kieruję się Przykazaniami Bożymi i Kościelnymi, nie muszę się bać, że pójdę w styl proponowany przez współczesnych pogan. I na koniec, trzeba to sobie jasno powiedzieć, smutne jest Boże Narodzenie dla tych, którzy obchodzą je bez Pana Boga, podobnie jak bezsensowne i smutne jest świętowanie, organizowanie uroczystości urodzinowej czy imieninowej bez uczestnictwa w nich jubilata, solenizanta.


Biegamy spoceni za prezentami, robimy zakupy, ubieramy choinkę, pieczemy, gotujemy. Wszystko to sprawia, że jesteśmy zestresowani i skorzy do kłótni. Jak sprawić, by przeżyć święta w spokoju i radości?
— Kościół Katolicki, nasza Matka pokazuje nam co zrobić. Mamy Adwent, który możemy przeżyć uczestnicząc w roratach, podejmując postanowienia czy pracę nad sobą, planując przystąpienie do spowiedzi św. Dobrze przeżyć Adwent to znaczy wyciszyć się. Choć jest to radosne oczekiwanie na Pana to jednak dobrze jeśli uczynimy ten czas innym: bez zabaw, w skupieniu się na pomocy innym, a nie dogadzaniu sobie, w poszukiwaniu i podejściu do człowieka, z którym żyję w nieprzyjaźni. Tu już wyciszamy duszę zastanawiając się jak wygląda moja codzienna modlitwa czy coniedzielne uczestnictwo we Mszy św. Nie da rady przygotować się do dobrego przeżycia Świąt bez dobrego Adwentu.

Jak wyglądają przygotowania do wigilii  w domu rodzinnym księdza?
— Bardziej mogę powiedzieć jak wyglądały, bo od dwudziestu kilku lat spędzam je już poza domem rodzinnym. Dziś moim domem jest plebania, parafia. Jak wyglądało przygotowanie? Zwyczajnie. Choinka i sprzątanie domu, przygotowanie karpia przed smażeniem i mielenie twarogu i maku na ciasto – to była męska sprawa. Kobiety, bo są w tym najlepsze, zajmowały się kuchnią. Stół wigilijny przygotowywany był wspólnie. Oczywiście zachowywaliśmy zawsze post wigilijny przez cały dzień. Nie było normalnego obiadu w południe tylko jakaś lekka zupka z tych części ryb, których się nie smażyło (babcia nazywała taką lekką zupę – zupa machtlustig). Z siostrą wyglądaliśmy później pierwszej gwiazdki i gdzieś około piątej po południu zasiadaliśmy do wieczerzy wigilijnej, a o północy szliśmy na pasterkę.


Święta to także tradycja, jak choćby jasełka...

— Tak, jasełka, śpiew polskich kolęd. Piękne tradycje należy pielęgnować. Tylko trzeba uważać, aby nie zatracić ducha. Jasełka można zrobić na podstawie bardzo nowoczesnego scenariusza, w którym nie będzie odniesienia do tajemnicy Bożego Narodzenia – nie o to chodzi, a jeśli ktoś chce tego, to niech nie nazywa takiego przedstawienia jasełkami. To samo można zrobić z kolędami czy pastorałkami. Są dziś już takie piosenki o zimie, o śniegu, o jemiole (Święta pod jemiołą czy coś w tym stylu), ale na Boga, nie nazywajmy tego kolędami. Są piosenki o wiośnie, o każdej porze roku, więc zaliczmy tego typu śpiewy do kategorii śpiewów o zimie. Ale wróćmy do normalności. Bardzo mi się podobają jasełka przedstawiane przez nasze dzieci, a nawet ich rodziców. Widziałem zaangażowanych rodziców w jasełkach w szkole w Tuszewie – coś pięknego, ojciec z synem, córka z matką – tak powinno być. Dziękuję wszystkim katechetom i nauczycielom za podtrzymywanie tej tradycji w naszych szkołach.


Boże Narodzenie to święto dobra i miłości. A jednak talerz pozostawiony dla wędrowca pozostaje pustym gestem. Trudno spotkać osobę, która zaprosiłaby obcego do domu. Czy to czyni nas złymi ludźmi? Czy w tym naszym świętowaniu nie ma czasem obłudy?
— Hm, można by powiedzieć o obłudzie, gdybyśmy przeżyli takie święta, że ktoś faktycznie zapukał do naszych drzwi, a my nie zaprosilibyśmy do środka. Zostawmy puste miejsce przy stole, ale warto zastanowić się czy w moim otoczeniu nie ma kogoś samotnego, kogo warto by zaprosić, tak dyskretnie, delikatnie, nie z litości lecz z miłości. Szukać człowieka – oto zadanie. Może masz sąsiada lub sąsiadkę, nie mówiąc o matce czy ojcu, bracie czy siostrze. Zdobędziesz się na zaproszenie kogoś z nich do wigilijnego stołu? Niech każdy sam odpowie sobie teraz na pytanie, czy jest we mnie miłość bliźniego, czy jestem choć trochę dobry?


Proboszczem i Dziekanem na Ziemi Lubawskiej jest Ksiądz od kilku lat, z pewnością jednak zdążył Ksiądz poznać jej bogatą historię i tradycje panujące wśród mieszkańców.
— Po raz piąty będę obchodził Boże Narodzenie w Lubawie. Powiem tak. Uważam, że pochodzę z tradycyjnej rodziny pomorskiej. Każdy region naszej Ojczyzny odznacza się swoim „klimatem”, sposobem myślenia, reagowania, postrzegania spraw, wartościowania itp. Ziemia Lubawska kulturowo i historycznie zaliczana jest do Pomorza Nadwiślańskiego. Przychodząc do Lubawy od razu poczułem się jak w domu rodzinnym, jak w domu moich dziadków, krewnych, bo odkryłem ową „pomorskość” znaną z czasów dzieciństwa i wczesnej młodości, a której w typowych miastach pomorskich z roku na rok jest coraz mniej. Co do historii, bogatej historii Ziemi Lubawskiej to niejedno miasto, które nadymane jest pychą swej niby-wyjątkowości, mogłoby pozazdrościć. Nie mamy się czego wstydzić, nawet jeśli ktoś będzie wyśmiewał np. naszą gwarę lubawską. Właśnie ona jest dowodem ciągłości naszej historii. Ziemia Lubawska, mieszkańcy naszej ziemi na nowo muszą odkryć, iż największym skarbem sprawiającym, że nie ma u nas patologii, a życie wiedzie się tu spokojnie jest Wiara i świadomość przynależności do Kościoła Katolickiego. Na biskupiej Ziemi Lubawskiej nie zbierała swego żniwa reformacja, fara lubawska zawsze była świątynią katolicką. Tak wszędzie nie było. Weźmy chociaż pod uwagę: Toruń, Grudziądz, Gdańsk, Elbląg. To są miasta, w których choć na chwilę, ale był zaprzestany kult katolicki wywołany zamieszkami religijnymi na przestrzeni od XVI do XVIII w. To, że w XIX w. zabrano w Lubawie katolikom kościół i klasztor franciszkański ma inny powód. To były już zabory i decyzja króla pruskiego, a nie wola społeczeństwa, które nota bene protestowało wobec kasaty klasztoru i kradzieży świątyni.

Pozwolą Państwo, że na koniec złożę wszystkim czytelnikom życzenia. Będą krótkie, nie przeze mnie ułożone. Nauczył mnie tak życzyć Św. Franciszek z Asyżu. Kochani Siostry i Bracia. Na Nowy 2018 Rok: „Niech Pan obdarzy Was pokojem!” Bóg zapłać i szczęść Boże!



Źródło: Życie Powiatu Iławskiego


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5