Felieton Ewy Buk: Dzieci wiedzą lepiej, czyli recepta na radosne święta

2017-12-24 17:00:00(ost. akt: 2017-12-21 13:42:26)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Chciałam się podzielić z Państwem moimi refleksjami na zupełnie inny temat, ale ta niżowa, pochmurna, depresyjna pogoda skłoniła mnie do rozważań o wiele przyjemniejszych.
Od kilku tygodni słychać w mediach o przygotowaniach do świąt. Jest to reklamowa polityka wszelkich branż, które mogą na świętach Bożego Narodzenia zarobić. Jesteśmy zachęcani, albo pouczani. Słyszymy więc o nawykach żywieniowych, o najróżniejszych promocjach, docierają do nas porady psychologów, jak spędzić święta bez stresu, kłótni, przemęczenia związanego z przygotowaniami, albo długich biesiad w rodzinnym gronie. Odkąd mamy dostęp do wszystkiego, przeżywamy świąteczną gorączkę rok rocznie. Zupełnie inaczej rzecz ma się z dziećmi. Każdy z nas dobrze pamięta okres oczekiwania na Boże Narodzenie. Cieszyliśmy się ze wszystkiego, nawet, jeśli nasze prośby z listu do nieba nie spełniły się. Gorączka dorosłych udzielała nam się o tyle, ile goniono nas do sprzątania, albo innych czynności związanych z przygotowaniem świąt. Pamiętam bardzo dobrze siebie, gdy wysiadywałam w łazience przemawiając do pływającego karpia. Martwiłam się, czy tato na pewno kupi choinkę i czy lampki będą świecić. Zimę spędzała z nami moja babcia, która oczywiście dyrygowała przygotowaniami w kuchni, mama na ten czas chętnie oddawała jej berło. Towarzyszenie babci podczas robienia makowca, ślieżyków i mleka makowego pełnego bakalii już samo w sobie było wspaniałe. Babcia opowiadała historie z dawnych czasów, kiedy oczywiście wszystko było lepsze, smaczniejsze i bardziej wyrafinowane. Ale ja nie czułam się gorzej z tego powodu, zapachy szykowanych potraw, świeżość choinki ubieranej przeze mnie i siostrę, a wreszcie perspektywa niezwykłej, świętej atmosfery wigilijnego wieczoru z prezentami w finale napawały mnie błogością.

Myślę, że dzieci tak właśnie postrzegają ten świąteczny czas, cieszy je to, co w świętowaniu najważniejsze – spełnienie oczekiwań. Dlaczego więc, gdy dorastamy czar dziecięcej radości ustępuje miejsca temu, co najmniej dotyczy świąt, przedziwnej presji tradycji kulinarnej i obyczajowej. Nie oczekujemy Bożego Narodzenia, jesteśmy zajęci wykonywaniem różnych czynności, które jakoby są niezbędne. Koniecznie trzeba wszystko przygotować najlepiej, wciąż powtarzamy, że w święta nikt nie powinien być sam, gościmy się więc zestresowani prezentami, niesnaskami wybuchającymi podczas przeciągających się spotkań na tle światopoglądów, sportu, polityki, zdrowia i wszystkiego, co zmęczonych, przejedzonych może poróżnić. Może więc bądźmy jak dzieci, celebrujmy Boże Narodzenie ucieszeni spełnieniem oczekiwań adwentowych, jesteśmy przecież dorośli, możemy wykreować święta dokładnie tak, jak pragnęliśmy tego będąc dziećmi. Zatrzymajmy tę oczekiwaną chwilę najdłużej jak się da. Czego sobie i Państwu na nadchodzące święte dni życzę i niech słonko rozjaśni pochmurne niebo i skusi nas na rodzinny spacer.


Ewa Buk

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5