Przewodnik po bieganiu: Prawo wyboru Marianny

2017-11-19 14:29:15(ost. akt: 2017-11-19 14:33:58)
Z prawej strony bohaterka felietonu Marianna Kapcińska

Z prawej strony bohaterka felietonu Marianna Kapcińska

Autor zdjęcia: Archiwum Pawła Hofmana

Marianna jest zawodniczką, która trenując wyczynowo dobiegła do miejsca, w którym obowiązuje prawo wyboru. Odpuszcza szkolenie wyczynowe, ale nie rezygnuje z biegania. Plany edukacyjne zmuszają do bilansu...
Nauka i marzenia o medycznej przyszłości zmuszają do bilansu. To również świadomość, że nie będzie nigdy mistrzem Polski. To też ściana, którą trzeba pokonać. To trudna sztuka wyboru. Dla wielu z nas, również dla mnie bieganie jest sposobem na wypełnienie wolnego czasu, często pasją, którą z trudem godzimy z codziennością. Droga każdego z nas do celu jest inna. Często kręta, wyboista. Każdy wie, że początki są najtrudniejsze.

Jako uczennica podstawówki miałam styczność z siatkówką i wioślarstwem. Jednak czułam, że nie jest to moje miejsce. Nienawidziłam biegania - nie lubiłam tego specyficznego zmęczenia w płucach. Nie rozumiałam, jak można się tak udręczać. Lubiłam słodycze i odpoczynek raczej bierny - z książką w ręku. Na szczęście moi rodzice zareagowali i delikatnie zasugerowali, abym znalazła zajęcia sportowe, wypełniające czas wolny po szkole. Za namową znajomych na pierwszy trening (co dziwne)… biegania wybrałem się z grupą biegaczy klubowych. Jedyne co pamiętam to ból, zmęczenie i myśl: „nigdy więcej tutaj nie przyjdziesz! Po co się tak męczysz?! Twoi znajomi leżą pod ciepłą kołdrą, a ty latasz po lesie. Wariatka. Nie ma mowy!” Na kolejny przyszłam po 2 dniach. Zaczęłam coraz bardziej poznawać sportowy świat.

Stwierdziłam, że można biegać dla przyjemności, że może ci się podobać. Zauważyłam, że zawsze można porozmawiać z trenerem, który doradzi nie tylko, jak mam problemy z techniką, ale i także okazał się pomocny w innych życiowych problemach. Treningi były dla mnie dużą lekcją pokory. Zaczynałam od zera. Nie umiałam wykonać wielu ćwiczeń, albo robiłam je często jak kosmita. Pierwsze efekty zauważyłam po 2 miesiącach. Coś pękło. Z radością oczekiwałam kolejnego treningu. Ale często było mi wstyd, że dostając na stracie taki kapitał, jakim jest zdrowie można je tak zmarnować przez własne lenistwo.

Bieganie stało się moją odpowiedzią na trudy codzienności, dzięki niemu mogłam łatwiej radzić sobie z sytuacjami, które mnie przerastały. Czekałam na trening. To był mój czas na duchowy rozwój, mogłam wtedy spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Pokochałam szmer mojego oddechu podczas porannego wyjścia do lasu w kontakcie z naturą. Po pewnym czasie przyszły cięższe treningi. Zaczęłam biegać 6 razy w tygodniu. Dopiero wtedy mentalnie poczułam zmianę. Zauważyłam innych razem z ich słabościami, zrobiłam się bardziej empatyczna, bo sama czułam się lepiej ze sobą. Przyszły poważniejsze starty, pojawiła się myśl: To jest to, co chciałabym robić do końca życia. Nigdy nie przestawać biec. Jednak zderzenie młodzieńczych marzeń z rzeczywistością jest bardzo bolesne. Uświadomiłam sobie, że fizycznie jestem po prostu za słaba. Wyniki świadczyły o tym, że mistrzyni Polski ze mnie nie będzie.

Chociaż postęp był zauważalny, wygrywałam. Ale muszę wybierać, nadchodzi dorosłość i trzeba patrzeć w przyszłość. Trzeba podjąć decyzję o ograniczeniu przyjemności. Problemy z rozcięgnem podeszwowym i ból nawet przy chodzeniu pomogły nabrać dystansu. Po latach ciężkiej pracy nadszedł czas na chwilowe rozluźnienie. Od września jestem w klasie maturalnej, muszę przysiąść i popracować, aby marzenia o medycynie się spełniły. Wiem, że nie przyjdzie to łatwo. Ukryty żal czy tęsknota, za tym co przeminęło. Czy to jest we mnie ? Nie. Każdy dzień jest darem i każdego dnia uczę się czegoś nowego. Bieganie było i jest dla mnie ogromną lekcją i radością, która trwa. Nie zamykam sobie żadnej furtki. W końcu doceniam to co mam i szanuję - swoje zdrowie, sylwetkę. Cieszę się z każdego biegowego kroku i oddechu, nie rezygnuję z aktywności fizycznej. Trwam w niej, aby biegać po lesie, a nie stać się znów drewnem z niego. Wszystkim młodszym życzę, aby nigdy nie rezygnowali z marzeń. Wspierajcie się doświadczeniami, nawet jak na początku trudno je zrozumieć. Ta moc uczy poznania siebie.

Nigdy nie przestanę biegać dla siebie. Chociażby dlatego, aby w mojej głowie zmieściło się więcej. Po powrocie z treningu czuje tam więcej miejsca. To kusi, aby świat, który mnie otacza był realny. Niech rodzice zawsze was wspierają od pierwszego biegowego kroku, tak jak czynią to moi. I jeszcze jedno. Ja wiem jak biegać, aby tkwić w tym postanowieniu samodzielnie. To największa nauka, która wyniosłam z klubowego doświadczenia.

Z biegowym pozdrowieniem - Marianna Kapcińska


Trening 20-26 listopada – 4 tydzień listopada to luz w makrocyklu – wysyłaj sobie takie sygnały 4 tydzień, to luz.

• Pn. Rozbieganie + 4x20-40 m AW + 6x100m /\(z górki, pod – 6-12 km
• Wt. wolne
• Śr. Rozbieganie z 6-10 x 20 sek. p. 2 min(w marszu, truchcie) - 6-12 km
• Czw. Marszobieg do 1 h(w crossie)-cross to zróżnicowany teren z\ pod/ po prostu trzeba patrzeć pod nogi.
• Pt. Może sauna(to też trening)
• Sb. Kompletny komfort w rozbieganiu do wyboru ilość km. W nim 3-6 x 2 min. ( II zakres) p. 3 min.
• Nd. wolne, wolne, wolne.

Za tydzień. Cykle treningowe. Zawodowcy i amatorzy – to adaptacja wysiłku.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5