MMA: Do absolutnego szczęścia Arrachionu Iława zabrakło piętnastu sekund! [ZDJĘCIA]

2017-10-29 11:07:18(ost. akt: 2017-10-30 08:44:42)
Damian Kowalski przy werdykcie. Zwycięstwo było tak blisko...

Damian Kowalski przy werdykcie. Zwycięstwo było tak blisko...

Autor zdjęcia: Arrachion Iława

Z mieszanymi, nomen omen, uczuciami wracali z Wągrowca zawodnicy Arrachionu Iława. Podczas gali MMA Slugfest 12 zwycięstwo po werdykcie sędziów odniósł Tomasz Makowski. Niestety, porażki po bardzo dobrej walce doznał iławianin Damian Kowalski.
Damian Kowalski walczył w formule amatorskiej: pojedynek zaplanowany był na trzy rundy (po trzy minuty każda). Natomiast dla Tomasza Makowskiego była to druga zawodowa walka (trzy rundy po pięć minut każda).

Jako pierwszy do oktagonu wszedł Damian Kowalski, jego rywalem w kategorii -77 kg był Mateusz Leśnikowski (Fighting Division Combat Club MMA Bydgoszcz i XYZ Fight Academy Bydgoszcz).

Ostatnie tygodnie to mnóstwo pracy wykonanej przez iławianina przygotowującego się do dwunastej edycji Slugfest. Poniżej limitu wagowego zszedł już na kilka dobrych dni przed galą. W obozie Arrachionu zdawano sobie sprawę, że Damian jest mocny.
- Przez prawie trzy rundy w stu procentach wykonywał nasz plan gry: nie dawał się sprowokować do walki w parterze, obijał rywala, szczególnie skuteczne były kopnięcia – relacjonuje Dawid Tarasiewicz, trener w iławskim klubie mieszanych sztuk walki.
Jak przyznaje szkoleniowiec, Kowalski pod koniec trzeciej rundy chyba poczuł się zbyt pewnie, myśląc, że wygraną ma już w kieszeni.
- Poczuł za duży luz, co szybko wykorzystał przeciwnik stosując duszenie trójkątne, z którego Damian nie mógł się wyswobodzić. Tak zakończyła się walka, na piętnaście sekund przed upływem czasu – dodaje Tarasiewicz.


Po zawodniku Arrachionu właściwie nie widać, że stoczył trzyrundowy pojedynek. Na pytanie, co go najbardziej boli, odpowiedział, że piszczele. Od ciosów zadawanych rywalowi low kickami.
- Załamanie? To nie u mnie. W poniedziałek melduję się na treningu i dalej z pokorą pracuję przed kolejnymi pojedynkami – mówi Kowalski.

Kolejnym reprezentantem iławskiego klubu na Slugfest 12 był Tomasz Makowski. Pochodzący ze Złotowa (gm. Lubawa) fighter pojedynkował się z Krzysztofem Mendlewskim z Murowana Goślina Team (kat. -70kg). Tomek, odwrotnie niż Damian, wagę robił dosłownie w ostatniej chwili. Istniała obawa, że może nie wystarczyć mu sił na trzy rundy.
- Tomek zdominował rywala w dwóch pierwszych rundach, w trzeciej rzeczywiście opadł z sił. Doprowadził jednak walkę do końca i wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów – mówi Dawid Tarasiewicz.


Ile sił i zdrowia kosztowało Makowskiego zrzucanie na ostatnią chwilę kilogramów i sama walka? Ano tyle, że po pojedynku z Mendlewskim lekarz musiał udzielać mu pomocy, podano mu kroplówki. Ciśnienie krwi: 80/50. Mimo to, zwycięstwo smakowało bardzo dobrze. Tomek wyrównał rodzinny bilans walk na Slugfest do stanu 1-1. W styczniu jego brat Kamil przegrał we Wrześni z Tomaszem Terlikowskim w kat. -77kg)

Niedługo o kolejnych zawodach, w których będzie można zobaczyć zawodników Arrachionu.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5