Miłosz Jankowski i Jerzy Kowalski mistrzostwa świata kończą na czwartym miejscu

2017-09-30 16:49:08(ost. akt: 2017-09-30 17:22:48)
Jerzy Kowalski i Miłosz Jankowski (z prawej)

Jerzy Kowalski i Miłosz Jankowski (z prawej)

Autor zdjęcia: archiwum wioślarzy

„Jadą jak maszyny”, „To już jest marka”, „Mamy nadzieję, że nikt nic nie zrobi z tą osadą...” - mimo zajęcia najgorszego z perspektywy sportowca czwartego miejsca występ Miłosza Jankowskiego i Jerzego Kowalskiego w dzisiejszym finale A mistrzostw świata był bardzo dobrze oceniany przez ekspertów relacjonujących zawody. Reprezentacyjna dwójka podwójna wagi lekkiej, w której pływa iławianin Jankowski, po raz kolejny udowodniła, że należy do ścisłej czołówki globu.
Mistrzostwa świata to najważniejsza impreza w kalendarzu tegorocznych startów Miłosza Jankowskiego i pozostałych reprezentantów Polski. Zawody odbywają się Sarasocie (w niedzielę ostatni dzień zmagań), mieście położonym w stanie Floryda. Ten region USA został ostatnio mocno doświadczony przez huragan Irma.
— Po huraganie nie ma już praktycznie śladu. Jedyne pozostałości po Irmie to kupki połamanych gałęzi, które zaobserwowałem podczas treningów biegowych. Wszystkie domy są całe, bo akurat Sarasota szczęśliwie była oszczędzona przez żywioł. Jeśli chodzi o organizację imprezy, to wszystko zrobione jest w amerykańskim stylu: przepych i wszystko wielkie — pisał do nas tuż po przylocie do USA Miłosz Jankowski.

Sześc dni temu, w niedzielę, odbył się bieg eliminacyjny w którym iławianin wraz z Jerzym Kowalskim popłynął bardzo dobrze zajmując pewne pierwsze miejsce (czas 6:26:060, aż sześć sekund przewagi nad drugimi w wyścigu Belgami).
— Od początku biegu wyszliśmy na prowadzenie z Belgami. Przez cały dystans staraliśmy się płynąć odrobinę przed nimi, by w końcu "odpalić" i ich "złamać". Tak też się stało — iławianin relacjonuje wyścig.

Półfinały MŚ w konkurencji dwójek podwójnych wagi lekkiej odbyły się w czwartek.
- Do finału dostaną się trzy pierwsze osady. Naszymi rywalami są Niemcy, Ukraińcy, Francuzi, Brytyjczycy oraz Hiszpanie. Trzymajcie kciuki! — zachęcał wychowanek Wiru Iława.

Bieg, którego stawką był awans do wyścigu finałowego, Polacy popłynęli bardzo dobrze, zgodnie z nakreśloną wcześniej taktyką. Od początku na prowadzenie wyszli Francuzi Pierre Houin i Jeremie Azou, którzy w ostatnich latach zdominowali rywalizację w tej konkurencji. Polacy byli na drugim miejscu przez praktycznie cały wyścig. Na mecie zameldowali się także tuż za mistrzami olimpijskimi i awansowali do finału A mistrzostw świata.
- Półfinał od początku do końca popłynęliśmy bardzo równo, bez zbędnego w tym wyścigu mocnego finiszowania. Przy tej spokojnej jeździe zdziwiłem się nawet, że jesteśmy tak blisko Francuzów. Jutro musimy popłynąć jeszcze lepiej, już z ostrym finiszem – pisał wczoraj Miłosz.

Jak napisał, tak zrobił: od początku wyścigu Biało-czerwoni, kontrolując sytuację, płynęli na czwartym miejscu, pozostawiając siły na mocny finisz. Ostatnie 500 metrów (z 2000) to ulubiony odcinek trasy Jankowskiego i Kowalskiego. Tyle, że tym razem nie udało się dogonić ani młodych Chińczyków (Man Sun / Junjie Fan), którzy do grona najlepszych na świecie w tej konkurencji wskoczyli w tym roku, a tym bardziej Włochów Stefano Oppo i Pietro Rutę. Mistrzostwo świata wywalczyli rzecz jasna dominatorzy z Francji.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5