Lekcje wychowania fizycznego - dla jednych radość, dla innych zmora

2017-08-20 19:56:06(ost. akt: 2017-08-20 20:03:30)

Autor zdjęcia: UKS FCM Mrągowo

Wychowanie fizyczne w szkole - radość czy zmora. Punkt widzenia zależy od siedzenia. Na ławce czy przy biurku. Strony wypowiadające się bardziej lub mniej oficjalnie, krytykujące czasami cudze postawy, mają jedna wspólną współzależność - dziennik. Jedni oceniają, a drudzy są w nim oceniani.
Przepracowałem kilka ładnych dziesiątek lat w tym zawodzie i wiem, że nie ma jednej oceny tych postaw. Zarówno po stronie mającej łatwiejszy dostęp do dziennika, jak i uczniowskiej wspartej, rodzicielską troską jest wiele racji. Niestety często nie spotykają one się w wzajemnej merytorycznej dyskusji. Strony kumulują emocje, okopując się na swoich stanowiskach, co na pewno nikomu nie służy. A wymagania są prawnie uregulowane i na tej podstawie powinniśmy budować swoje zawodowe i uczniowskie ambicje.

Wg badań NIK-u z 2015 r. od biegania na w-fie stroni 15% uczniów SP, 23% gimnazjalistów, a w następnym etapie 30% nie wykazuje troski o własną fizyczność. Jest to najgorszy wskaźnik w szkolnej frekwencji czynnego uczestnictwa w lekcji. A przecież rodzice, ci ciut starsi, i dziadkowie uważali ten przedmiot za niemożliwy do opuszczania, a baza wtedy i teraz to kosmiczna przepaść. Co więc się stało, że dzieci tracą czasami jedyną okazję do poprawy wydolności i podniesienia sprawności funkcjonalnej?

Zgodnie z ustawą rodzic może zwolnić dziecko z 4 godzin w semestrze, lekarz do 1 m-ca, a dyrektor na podstawie pisemnej prośby od rodziców popartej lekarską opinią na czas dłuższy. Skąd więc te dane?

Niestety pozostałe to bardzo często samodzielne decyzje ucznia podającego takie przyczyny, że bledną przy nich problemy świata. Nauczyciele mają swoje sposoby, aby temu przeciwdziałać. I tam dopiero zaczyna się zabawa, która bardzo często jest bardziej aktywna niż sam udział w lekcji. Ot takie przeciąganie liny, szkoda tylko, że nie na lekcji. Odciąga ono od właściwych zajęć pedagoga. I co - ani lekcji, ani frekwencji. Kończy się to czasami zwolnieniem z przedmiotu, ponieważ uczniom zależy na średniej ocen, a zła ocena z niego ją zaniża. Powód zdrowotny się znajdzie.

Od 2015 roku lekarze wystawiając zwolnienia z wychowania fizycznego, muszą wskazać jaki zakres ono obejmuje i co dany uczeń może wykonywać.

W założeniu jest to dobra zmiana przepisów, ale w praktyce indywidualizacja zajęć ograniczonego orzeczeniem w sprawności ucznia nie jest możliwa do przeprowadzenia z uwagi na liczbę uczniów na lekcji i bezpieczeństwo zajęć. Skupienie na jednym to brak kontroli na drugim. Tylko najbardziej empatyczni, dobrze wyposażenie w wiedze biomedyczną i zaprawieni w ekwilibrystycznych umiejętnościach nauczyciele sobie z tym radzą, pozwalając uczniom na kontrolowane samodzielności w kulturze fizycznej. Ci bardziej skostniali w postawach niepotrzebnie tracą energię w tym zmaganiu, odnosząc pyrrusowe zwycięstwa. Wiem też, że nawet najbardziej atrakcyjne lekcyjne formy o 8.00 rano, przed poważną klasówka, po pochłoniętym obiedzie na 20- minutowej przerwie czy po 6-7 lekcjach nie zachęcą do szczęśliwej aktywności. Higiena powysiłkowa oraz ciasnota i brak intymności w szatni podczas 5-10 minutowej przerwy dla coraz bardziej wymagających uczniów to również jeden z powodów absencji lekcyjnej. A ustawowy nakaz oceny zależnej od postępu z umiejętności i motoryki, to wymaganie zmieniające przyzwyczajenia tabelarycznych sprawdzianów. Nie dziwmy się więc absencji. Coś więc jest nie tak z tymi ustawami, że zwiększając liczbę godzin na podstawie raportów o coraz słabszej sprawności uczniów nie skutkuje to jej poprawą. Wprost przeciwnie, jest coraz gorzej. Z jednej strony wydajemy ogromne fundusze na szkolny w-f, z drugiej wszyscy szukają oszczędności na wydatkach w stowarzyszeniach sportowych, które zastępują szkoły w poziomie, szczególnie na zawodach sportowych. Nasuwa się prosty wniosek, chodzi o jakość, a nie ilość. To właśnie w stowarzyszeniach spotykają się dwie jakości. Trenerskie zaangażowanie i wolicjonalne wartości szkolonych w nich uczniów budują polski sport. A przecież tam nie ma ocen, nikt nikomu nic nie każe. Dzieci, młodzież i rodzice tak organizują czas, aby nie opuścić treningu i pogodzić go z nauką. Nie ma tam całej tej buchalterii ustawowej o zwolnieniach. I wszystko fajnie się kręci, z bieganiem włącznie. Podobnie dzieje się w amatorskiej aktywności. I jeszcze jedno. Organizm nie lubi, jak musi codziennie o różnych godzinach wydatkować energię przeznaczoną na w-f. Lubi powtarzalną, przewidywalną systematyczność w stałych godzinach, przyzwyczajając się do niej.

Trening 21-27 sierpnia (odpoczywamy po 3 tygodniach podkręcania)
Pn. Wolne
• Wt. Rozbieganie, a w nim 5x100 m - 8 km
• Śr. Wolne
• Czw. Stadion, swobodna sprawność, rozbieganie + 4x 100m na boso + OWB 2 - 5 min + 4x100m na boso z 10 minutowym truchtem po.
• Pt. Wolne
• Sb. Wybieganie, na które mam potrzebę z przebieżkami
• Nd. Wolne lub jak Sb.

Za tydzień. Astma wysiłkowa – powysiłkowy skurcz oskrzeli… brzmi groźnie.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5