ŻEGLARSTWO: Po zdobyciu mistrzostwa Europy juniorek Wiktoria Gołębiowska już myśli o mistrzostwach świata

2017-07-31 17:00:46(ost. akt: 2017-07-31 12:33:13)
Wiktorię Gołębiowską po zdobyciu mistrzostwa Europy juniorek czekała na ochłodę kąpiel w morzu

Wiktorię Gołębiowską po zdobyciu mistrzostwa Europy juniorek czekała na ochłodę kąpiel w morzu

Autor zdjęcia: Robert Hajduk / Volvo Sailing Days

— Gdy na pierwszym treningu dostałam bomem w głowę, to powiedziałam sobie, że na kolejne zajęcia nie przyjdę za nic w świecie! — wspomina Wiktoria Gołębiowska. Gdyby iławianka utrzymała się w swym postanowieniu, to miałaby zapewne mnóstwo wolnego czasu i jej życie potoczyłoby się inaczej. Na szczęście żeglarka MOS-u zmieniła zdanie i właśnie wywalczyła — jako pierwsza Polka w historii — mistrzostwo Europy juniorek w klasie laser radial.

Tak: Agata Barwińska, choć sama ma jeszcze przed sobą lata pływania, nie musi martwić się o następczynię. Wiktoria Gołębiowska to jedna z najzdolniejszych żeglarek młodego pokolenia nie tylko w kraju, ale już nawet w Europie, na świecie. Niech dowodem potwierdzającym tę tezę będzie zdobyte niedawno mistrzostwo Europy juniorek.
Sama zawodniczka oraz jej trener podkreślają, że to między innymi treningi z Barwińską, a więc żeglarką pływającą z powodzeniem w regatach seniorskiego Pucharu Świata, pozwoliły jej osiągnąć tak wysoki poziom.

•••
Mistrzostwa Europy juniorek w klasie laser radial były jednym z elementów Volvo Sailing Days, które odbyły się w Gdyni. W rywalizacji, w której uczestniczyła iławianka, odbyło się dziesięć wyścigów. Zawody miały charakter otwarty i startowały w nich żeglarki także spoza Starego Kontynentu.
— Początek zapowiadał dobre zawody — wspomina Wiktoria. — Pierwszego dnia odbył się tylko jeden wyścig, w którym zajęłam trzecie miejsce. Następnego dnia na metę wpływałam jako druga i pierwsza. Czwarta oraz druga pozycja w kolejnych wyścigach pozwoliły mi na objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej. Później jednak zdarzyła się katastrofa — relacjonuje Gołębiowska.


Podczas wizyty w naszej redakcji żeglarka i jej trener do sprawy podchodzą już na chłodno, nawet z żartem wspominają najgorsze podczas tych regat wyścigi iławianki, jednak przyznają, że wówczas nie było im do śmiechu.
— Zdrowy rozsądek i odpowiednia analiza sytuacji wzięły w łeb! Emocje poniosły nie tylko Wiktorię, co przecież w tak młodym wieku jest rzeczą naturalną, ale także mnie, doświadczonego szkoleniowca. Zamiast wybierać rozwiązania bezpieczne, logiczne, wybieraliśmy skrajne, co nie dało żadnego efektu. Nie wyglądało to dobrze — wspomina Wojciech Janusz.

I rzeczywiście, dobrze nie było. Wiktoria zajmowała w kolejnych wyścigach miejsca 30, 15 i 26, a to oznaczało spadek w tabeli i wypadnięcie poza pierwszą trójkę.
— Podejmowałam złe decyzje już na starcie. Na przykład w jednym z wyścigów zamiast płynąć w środku floty, wybrałam jej bok i to był duży błąd. A rywalki w walce o podium pomniejszały punktowy dystans do mnie i w końcu mnie wyprzedziły — relacjonuje Gołębiowska.

Trener Janusz oraz sama żeglarka zdawali sobie sprawę, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Bo przecież za iławianką przemawiały umiejętności, których rywalki mogą jej tylko pozazdrościć.
— Wiktoria odstaje poziomem nie tylko od juniorek z Polski, bo tu różnica jest znaczna, ale także od przeciwniczek z innych krajów. Jest bardzo dobrze przygotowana a jej największym atutem jest szybkość. Ta żeglarka naprawdę pływa bardzo szybko — chwali swoją zawodniczkę trener iławskiego MOS-u.

— Trzeba też pamiętać, że podczas regat panowały bardzo trudne warunki, wiał silny wiatr, a z takiego najlepiej korzystają cięższe żeglarki. Ostatniego dnia wzięłam się jednak w garść, pływałam dużo lepiej i znacznie wyprzedziłam przeciwniczki mające apetyt na mistrzostwo. Miejsca 3. i 6. dały mi powrót na pierwsze miejsce w klasyfikacji i w efekcie mistrzostwo Europy — wspomina zadowolona żeglarka, która wicemistrzynię Europy, Włoszkę Elisę Navoni wyprzedziła aż o 11 punktów.

•••
Nie bez powodu trener Wojciech Janusz podkreśla różnicę w wyszkoleniu iławianki w porównaniu z innymi reprezentantkami Polski (kolejne Biało-czerwone były znacznie dalej w klasyfikacji ME juniorek). Okazuje się bowiem, że Gołębiowska trenuje praktycznie dwukrotnie więcej, niż pozostałe młode Polki.
— W większości ich szkolenie polega na treningach na obozach kadry. A w naszym przypadku podstawą jest szkolenie w klubie oraz wyjazdy organizowane przez trenera Wojciecha Janusza. Poza tym mam okazję trenować z Agatą Barwińską oraz z Marcinem Rudawskim, wielokrotnym mistrzem świata w klasie laser — mówi Wiktoria, która podkreśla, że stara się prawie każdą wolną chwilę poświęcić na trening. Także ten związany z kondycją fizyczną.

— Wiele osób, z przykrością muszę stwierdzić, że także niektórych nauczycieli wychowania fizycznego, uważa, że żeglarstwo nie wymaga żadnego przygotowania fizycznego. Po prostu wsiadasz na łódkę i płyniesz, a po drodze świetnie się bawisz i relaksujesz. Tymczasem jest zupełnie inaczej — mówi trener Janusz.
— Aby w ogóle myśleć o startowaniu w gronie najlepszych żeglarzy czy żeglarek trzeba być bardzo dobrze przygotowanym nie tylko pod kątem wiedzy żeglarskiej i umiejętności, ale także mocy, siły, wytrzymałości. To trzeba podkreślić i odróżnić w końcu towarzyskie regaty z imprezą na koniec dnia od zmagań w klasach olimpijskich — tłumaczy szkoleniowiec.

•••
W przyszłym roku iławianka będzie broniła na węgierskim Balatonie tytułu wywalczonego w Gdyni. Szansa na powtórzenie sukcesu jest spora, bo z rywalizacji odpadną dziewczyny, którym skończy się wiek juniorki (poniżej 19 roku życia). A Gołębiowska nie miała jeszcze 17. urodzin!

Świeżo upieczoną mistrzynię Europy czekają w tym roku jeszcze ważniejsze regaty, niż ME. W dniach 13-18 sierpnia w Holandii odbędą się juniorskie mistrzostwa świata. Tuż po nich rozpoczną się, także w Medemblik, mistrzostwa świata seniorek, w których z kolei wystartuje Agata Barwińska.
— Chcemy jak najlepiej przygotować się do obu tych imprez, dlatego naszą ekipą w składzie Barwińska, Gołębiowska plus Rudawski i jeszcze Piotrek Malinowski byliśmy niedawno w Medemblik. Niby znamy ten akwen z poprzednich regat, w których startowała Agata, jednak trzeba sobie przypomnieć warunki, jakie tam panują i dostosować do nich taktykę i strategię — tłumaczy Wojciech Janusz. O medale może być ciężko jednak iławianki potrafią zaskoczyć.

•••
Podczas pobytu w redakcji rozmawiamy na różne tematy. Wiktorii i jej trenerowi pokazujemy na przykład zdjęcia wykonane dobrych kilka lat temu. Na jednej z fotografii młodziutka Gołębiowska wraz z Hanną Dzik przyglądają się płetwie mieczowej.
— Z Hanią chodziłyśmy razem do przedszkola i gdy jej mama zapisała ją na treningi do MOS-u, to także zachęciła mnie do rozpoczęcia przygody z żeglarstwem. Podobno od początku zdradzałam talent. Pamiętam jednak, że gdy na pierwszym treningu dostałam bomem w głowę, to powiedziałam sobie, że na kolejny nie przyjdę za nic w świecie! — wspomina Gołębiowska.
Kiedyś dzieciaki, a teraz... Wiktoria to mistrzyni Europy, a Hania Dzik wraz z Julią Szmit dwukrotnie z rzędu zdobywały mistrzostwa świata ISAF juniorek w klasie 420.


Przygodę z żaglami Gołębiowska rozpoczęła w 2007 roku. Jej brat Jakub, także bardzo zdolny żeglarz (klasa 420), treningi zaczął dwa lata później. W rodzinie nie było wcześniej żadnych tradycji żeglarskich.
Podczas rozmowy zagadujemy Wiktorią od kiedy trenuje... jazdę na deskorolce. Bo właśnie taki środek lokomocji po Iławie wybiera najczęściej żeglarka.
— Ja po prostu bardzo nie lubię być uzależniona od komunikacji miejskiej. W moim garażu pełno jest więc hulajnóg i deskorolek — zdradza swoją drugą pasję Gołębiowska. Na pytanie o ewentualne triki, zawodniczka rzuca okiem na trenera i szybko odpowiada, że nie, żadnych nie potrafi. Bo przecież przy trenerze nie ma co się przyznawać do wykonywania ewolucji...

Co ciekawe, miłośnikiem skateboardingu jest także Miłosz Jankowski, a więc pierwszy od czasu skoczka wzwyż Jarosława Kotewicza sportowiec z Iławy, który pojechał na igrzyska olimpijskie.
Jeszcze podczas treningów w Wirze trenerka Urszula Janikowska zabraniała "Miłkowi" jazdy na deskorolce. Stara miłość, jak wiadomo, nie rdzewieje. Po przylocie do Rio de Janeiro Jankowski szybka dał nam znać, że w wiosce olimpijskiej jest skatepark i po startach musi koniecznie od kogoś pożyczyć deskę i pojeździć...

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5