Największe porty na malutkiej Kamionce! Zobacz, jak kapitanowie z całego świata szkolą się pod Iławą [ZDJĘCIA]

2017-07-23 12:14:41(ost. akt: 2017-07-23 10:35:32)
Holowniki pomagają gazowcowi Dorchester Lady opuścić port, za sterami statku kursanci z Grecji, w holownikach instruktorzy

Holowniki pomagają gazowcowi Dorchester Lady opuścić port, za sterami statku kursanci z Grecji, w holownikach instruktorzy

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

— Przyjeżdżają do nas marynarze z całego globu, między innymi z Australii i USA. Akurat w ich krajach także istnieją podobne ośrodki szkolenia, jednak wolą uczyć się w Polsce, konkretnie pod Iławą. To chyba dobrze o nas świadczy — mówi Jerzy Ananiew, który szkoli kapitanów żeglugi wielkiej w malowniczo położonym ośrodku w Kamionce. Takich miejsc jest na świecie zaledwie kilka!
Mamy szczęście. W ośrodku szkolenia kapitanów żeglugi wielkiej w Kamionce (gm. Iława) goszczą właśnie dwaj Grecy.
— To bardzo zdolni kursanci, dobrze trafiliście — mówi Mirosław Łukawski, szef instruktorów.


Chwila rozmowy, odcumowanie i ruszamy na wody położonego w podiławskim lesie jeziora Silm. Znakomita większość mieszkańców Iławy i okolic akwen ten nazywa jednak inaczej: Kamionka, w nawiązaniu do wsi położnej na północno-zachodnim brzegu. Ustalamy więc, że posługujemy się nazwą potoczną.

Z oddali wygląda to tak, jakby duzi chłopcy bawili się na malutkich statkach w marynarzy. — I nawet członkowie mojej rodziny tak kiedyś podchodzili do naszych szkoleń. Mówili: jedziesz pobawić się swoimi stateczkami — żartuje Jerzy Ananiew.
To jednak nie jest zabawa, tylko konkretne manewry. W Badawczo-Szkoleniowym Ośrodku Manewrowania Statkami doszkalają się kapitanowie i piloci z całego świata, a na Kamionce odwzorowane są największe porty, m.in. holenderskie Rotterdam i Amsterdam.

UCZNIOWIE


Na pokładzie Dorchester Lady jest stabilnie. Z Ioannisem Mallisem i Panagiotisem Antonakasem za sterami nic nam nie grozi. Obaj, mimo dość młodego jeszcze wieku, od lat pływają wielkimi jednostkami. Grecy szkolą się właśnie na kapitanów gazowców, czyli statków przeznaczonych do transportu skroplonego naturalnego gazu ziemnego (LNG) lub skroplonego gazu porafinacyjnego (LPG). Aktualnie są starszymi oficerami, jednak już niedługo sami będą szefami na pokładach jednostek dostarczających gaz do Australii, Chin, Nigerii...

W opuszczeniu portu pomagają nam holowniki, którymi sterują instruktorzy. Wszystko odbywa się na komendy wydawane w języku angielskim, Grecy szczegóły tłumaczą między sobą w języku ojczystym. Skupienie takie, jak podczas wchodzenia do prawdziwego portu. Choć właściwie, warunki są bardzo zbliżone do rzeczywistych.
— Na tym jeziorze staraliśmy się idealnie odwzorować warunki panujące w danych portach, miedzy innymi głębokość i moc wiatrów — tłumaczy Ananiew.

Najpierw za sterem "gazowca" Dorchester Lady zasiada Panagiotis. Po wykonaniu wszystkich manewrów następuje przesiadka i teraz umiejętnościami może wykazać się Ioannis. Po wpłynięciu do macierzystego portu jest czas aby porozmawiać.
— Obaj mieszkamy w Atenach. Nasza praca na wielkich jednostkach zaczęła się w 2005 roku — mówią sympatyczni Grecy.

Panagiotis Antonakas pływał już statkami pasażerskimi, tzw. Ro-Ro (typ statku towarowego przystosowanego do przewożenia ładunków tocznych i pojazdów) oraz gazowcami.
— W mojej rodzinie nie było nigdy tradycji żeglarskich czy marynarskich. Po prostu kocham morze i chciałem związać się z nim zawodowo — mówi Panagiotis. Inaczej sytuacja wygląda z Ioannisem Mallisem.
— Pochodzę z położonej blisko Turcji wyspy Chios, gdzie praktycznie wszyscy pływają. Mam więc spore tradycje marynarskie także w swojej rodzinie. Początkowo pływałem na masowcach, później małymi tankowcami pomiędzy greckimi wyspami, a teraz pływam już większymi jednostkami — tłumaczy.

Obaj są bardzo zadowoleni z kursu, który właśnie przechodzą pod Iławą. Jak przyznają, na Kamionce mogą spróbować w praktyce manewrów, o których uczyli się w akademii morskiej w Atenach.
— Jeszcze nigdy w życiu nie mieliśmy tak fantastycznego kursu. Sterowanie nawet tak małymi jednostkami jest dużo lepsze i skuteczniejsze w nauce niż setki godzin spędzonych przed symulatorem. Poza tym możemy poznać tu i oswoić się z trudnymi sytuacjami, z którymi później będziemy mieli do czynienia w najróżniejszych portach — tłumaczy Panagiotis.

Z tematów zawodowych schodzimy na bardziej życiowe. Grekom podoba się Iława i okolice. Mieszkają, podobnie jak pozostali kursanci, w jednym z hoteli w centrum miasta.
— Praktycznie co wieczór spacerujemy ulicami Iławy i zajadamy się lodami. Jest tu bardzo ładnie i cicho — mówi Panagiotis. Na pytanie co sądzi o urodzie Polek, już nie jest tak wylewny w odpowiedzi. — Nie mogę nic mówić na ten temat, przyjechałem tu z żoną — stwierdza z uśmiechem starszy oficer.

NAUCZYCIELE


Kurs na kapitana żeglugi wielkiej trwa przeważnie kilka dni, od poniedziałku do piątku lub soboty. Tu nie ma zbyt dużo czasu na relaks i zwiedzanie okolicy. Zajęcia trwają od godziny 8 do 18, codziennie przewidziana jest także godzina nauki teoretycznej. Warto w tym miejscu dodać, że w Iławie, tuż nad jeziorem Jeziorak, znajduje się Ośrodek Badawczy Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa PG — tu była pierwsza siedziba ośrodka szkolenia, który później przeniósł się do Kamionki.

— Mamy także kursy organizowane w weekend, od piątku do niedzieli — mówi pochodzący z Gdyni Mirosław Łukawski, który podkreśla jedną ważną kwestię.
— Na tym jeziorze nie uczymy podstaw sterowania statkami, bo te nasi kursanci powinni już dawno znać. Naszym zadaniem jest doszkalanie i doskonalenie umiejętności oficerów, którzy za niedługo sami będą kapitanami — tłumaczy szef szkolenia.

Zarówno Łukawski jak i Ananiew to kapitanowie z wieloletnimi stażami pracy na morzu. Do tego Łukawski na przykład przez dwa lata rządził na pokładzie Daru Młodzieży, czyli statku szkoleniowego Akademii Morskiej w Gdyni.
— Aby zostać instruktorem, trzeba przede wszystkim posiadać dyplom kapitana żeglugi wielkiej wraz z odpowiednimi zaświadczeniami oraz przejść przeszkolenie dydaktyczne. Do tej roli trzeba być dobrze przygotowanym — mówi Łukawski, który pierwsze kursy przeprowadzał w 1990 roku. Gdańszczanin Ananiew zaczynał jeszcze wcześniej, bo w 1986, a pierwszych kapitanów szkolił jeszcze na Jezioraku.

SZKOŁA


Kamionka to ewenement na skalę kraju — w Polsce nie ma drugiego takiego miejsca. Na świecie istnieje jeszcze kilka takich ośrodków (Francja, Anglia, USA, Australia, Indie) w których szkoli się kapitanów, jednak ten spod Iławy ma chyba jedną z najlepszych opinii.
— Przyjeżdżają do nas marynarze z całego globu, między innymi z Australii i USA. Akurat w ich krajach także istnieją podobne ośrodki szkolenia, jednak wolą uczyć się w Polsce. To chyba dobrze o nas świadczy — mówi Jerzy Ananiew.

Badawczo-Szkoleniowy Ośrodek Manewrowania Statkami powstał w 1980 roku, założycielami były: Politechnika Gdańska, Akademia Morska w Gdyni oraz miasto Iława. Właścicielem jest Fundacja Bezpieczeństwa Żeglugi i Ochrony Środowiska z siedzibą w Iławie. Przeprowadzka do Kamionki odbyła się w 1991 roku.

— Corocznie z naszych kursów korzysta około 200-220 marynarzy z całego świata. Dlaczego wybierają akurat nas? Bo chyba jesteśmy najlepsi — mówi Jacek Nowicki, szef ośrodka w Kamionce.
Jeszcze dwa, trzy lata temu istniała obawa, że Kamionka straci swoją renomowaną "szkołę" a powodem był zbyt niski stan wody w jeziorze. Na szczęście w tym roku sytuacja, podobnie jak w pozostałych akwenach Pojezierza Iławskiego, znacznie się poprawiła i — póki co — ośrodkowi nie grozi likwidacja.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5