Cezary Dybich i jego mknący maluch. Wicemistrz Pucharu Polski jest z Laseczna! [ZDJĘCIA, FILM]

2017-01-18 17:23:24(ost. akt: 2017-01-18 15:12:52)
Cezary Dybich na trasie jednego z wyścigów

Cezary Dybich na trasie jednego z wyścigów

Autor zdjęcia: Pasja w kadrze/ Marcin Brzemiński

Czego w 2017 roku należy życzyć Czarkowi Dybichowi? Na samym początku, co najmniej tak samo dobrego wyniku w Pucharze Polski Oponeo 126p Cup w rallycrossie jak w 2016, czyli wicemistrzostwa. Ważniejsza dla kierowcy rajdowego jest jednak popularyzacja ścigania w ukochanych maluchach.
Miłość do sportu dziedziczy się w genach. Bakcyla rywalizacji połknie się samemu, trzeba tylko poczekać na odpowiedni moment. To ojciec Witold zaszczepił w małym Czarku zainteresowanie sportami motorowymi, a że przypadło to na czas startów m.in. Mariana Bublewicza, to młody Dybich miał się na kim wzorować.

Ikona polskiej motoryzacji
Pochodzącemu z Laseczna w gminie Iława chłopakowi samo przyglądanie się pędzącym autom nie wystarczało. Postanowił, że sam spróbuje swych sił w rywalizacji. 33-latek wspomina, że pierwszy start zaliczył w Toruniu w 2000 roku.
— Jeździłem wówczas fiatem 126p. Popularny maluch przypadł mi na tyle do gustu, że już się nie przesiadłem do innego auta. Poczciwy maluch to ikona polskiej motoryzacji, ten samochód ma historię i duszę — mówi Czarek, który zawodowo związany jest z firmą... alpinistyczną. Praca na bardzo wysokich budynkach, drzewach i innych "wieżowcach" jest dla niego taką samą codziennością, jak stukanie w klawiaturę dla piszącego ten tekst. Odwaga wykorzystywana w pracy przydaje się też w rywalizacji sportowej, zwłaszcza w wyścigach.

Sport motorowy
żyje i ma się dobrze

Dybich od początku upodobał sobie rallycross, czyli wyścigi wielu aut ze startu wspólnego na zamkniętym torze o długości ok. kilometra. Nawierzchnia jest różnorodna, kierowcy muszą potrafić poruszać się po drodze szutrowej, asfaltowej, betonowej.


Czarek startował także w KJS-ach, czyli Konkursowej Jeździe Samochodem.
— KJS był przedsionkiem wyścigów. Odniosłem nawet kilka zwycięstw w tej formule oraz w wyścigach górskich, jednak później z przyczyn osobistych musiałem odwiesić kask na kołek — wspomina kierowca, o którym tak naprawdę mało kto w Iławie i okolicach słyszał. Tak się przynajmniej może wydawać. Czarek uważa, że jest inaczej, a sport motorowy niesprawiedliwie traktowany jest po macoszemu.

— W naszych okolicach, zwłaszcza w Lubawie i Nowym Mieście Lubawskim mamy duże tradycje i możliwości. Wbrew pozorom, sport motorowy w naszym regionie żyje i ma się dobrze. Na przykład lubawianie znani są w środowisku z tego, że znakomicie się ścigają, mają na koncie medale rangi mistrzostw Polski, a do tego są znakomitymi mechanikami — tłumaczy kierowca.

Wicemistrz Pucharu Polski
Widok kasku odwieszonego na kołku musiał Czarka mocno wkurzać, skoro postanowił — po dziesięciu latach przerwy — powrócić do ścigania. Z garażu wyciągnął swojego malucha (linię produkcyjną opuścił w 1983 roku, jednak z oryginału pozostał tylko dach), przyszykował go do startów i zgłosił się — trochę za namową kolegi — do pełnego cyklu odradzającego się w Polsce rallycrossu. W Pucharze Polski Oponeo stratują jeszcze m.in. auta bmw E36 i fiaty seicento.


— Kilka dobrych lat temu wyścigi rallycrossowe, m.in. w maluchach, zaczęły umierać śmiercią naturalną, zainteresowanie tą formą rywalizacji było coraz mniejsze. Na szczęście w ostatnim czasie znalazła się grupa pasjonatów, którzy chcą przywrócić im świetność. Pojawili się sponsorzy, dużą pomocą jeśli chodzi o promocję wykazali się tak świetni kierowcy, jak Tomasz Kuchar czy Krzysztof Hołowczyc. To wszystko spowodowało, że rallycross wstaje z kolan i jest coraz silniejszy — zauważa zawodnik, który sam też ma duży wpływ na powrót malucha na polskie tory wyścigowe.

Eliminacje Pucharu Polski Oponeo 126p Cup odbywały się na dwóch torach na terenie kraju: w Toruniu i Słomczynie. Zawodnicy najpierw walczyli podczas kwalifikacji o jak najlepsze miejsce na linii startu właściwego, następnie ruszali w bój. Do pokonania mieli 6 okrążeń, czas przejazdu jednego to ok. minuta.


Dybich chyba nie spodziewał się, że inauguracyjny, pełny sezon pójdzie mu tak dobrze. Na osiem rozegranych eliminacji raz wygrał, trzy razy był drugi, dwukrotnie zajmował trzecie miejsce.
— Momentami szło w kratkę, jednak zakończyło się drugim miejscem w klasyfikacji końcowej Pucharu Polski, co jest dobrym wynikiem — podsumowuje kierowca. Trzeba też jednak pamiętać, że aby uprawiać tę dyscyplinę sportu należy mieć po pierwsze licencję kierowcy rajdowego, a po drugie: jakieś trzydzieści tysięcy złotych. Tyle kasy w przybliżeniu pochłania sezon startów w imprezie rangi Puchar Polski.

Czarek nie ukrywa, że przydaliby się sponsorzy. Jeśli jednak miałby wybierać, to zdecydowanie wolałby, żeby była to firma z okolic Iławy, Susza czy Kisielic. Jego jedynym sponsorem w ubiegłym sezonie była suska firma Tilia.
— Jestem człowiekiem stąd i chciałbym promować nasze lokalne marki — tłumaczy wicemistrz, który z nadzieją patrzy na przyszłość fiata 126p w polskiej (i nie tylko) rzeczywistości motosportu.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Po rodzinie #2164777 | 37.47.*.* 21 sty 2017 15:01

    Nml i Lubawa robią kjs nawet autodrom jest w nowym miescie a ilawa ? Ostatni kjs był w Iławie chyba w roku 2001 jak pamiętam na urzędzie miasta i na parkingu zwanym "Manhattanie" i to Czarek startował też

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Madzia #2162482 | 94.254.*.* 18 sty 2017 17:57

    Gratulacje od dawnej znajomej z Olsztyna ;) Brawo brawo i zycze dalszych sukcesow :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Rinke #2162470 | 94.254.*.* 18 sty 2017 17:32

    Bylem widzialem. Slabe

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5