Z Tłumaczeniem na Ty - felieton Grzegorza Olszewskiego

2016-09-11 19:00:00(ost. akt: 2016-09-08 12:52:15)
Grzegorz Olszewski jest magistrem filologii o specjalności nauczycielskiej w zakresie języka angielskiego

Grzegorz Olszewski jest magistrem filologii o specjalności nauczycielskiej w zakresie języka angielskiego

Autor zdjęcia: Magdalena Rogatty

Serdecznie witam wszystkich Internautów portalu ilawa.wm.pl. Myślę, że jakiś czas temu, pisząc felietony Z Językiem na Ty, zainteresowałem Państwa różnymi ciekawymi aspektami językowymi w porównaniu języka polskiego z językiem angielskim i na odwrót. Jednak gdy mowa o dwóch językach, to szalenie ciekawym tematem do omówienia jest samo tłumaczenie. Stąd tytuł nowych felietonów Z Tłumaczeniem na Ty.
Czy zastanawiali się Państwo kiedyś dlaczego niektóre tytuły hitów filmowych w tłumaczeniu brzmią zupełnie inaczej? Skąd się to bierze? Tu na myśl przychodzi mi wręcz natychmiastowo znany wszem i wobec film Dirty Dancing. Czy jego tłumaczenie Wirujący seks to poprawna wersja? Nad tym skupię Państwa uwagę w jednym z wydań.

Żaden profesjonalny tłumacz nie weźmie się do pracy z tekstem literackim bez znajomości teorii tłumaczeniowej, która była, jest i będzie szerokim spektrum dającym ogrom wiedzy, jakie kroki powinni podejmować tłumacze wykonując swoją pracę. O pułapkach czyhających na tłumaczy będzie również jeden z artykułów.

Ale dość już zapowiedzi. Cykl Z Tłumaczeniem na Ty chciałbym zacząć od konceptu serii tłumaczeniowej. Czy zwrócili Państwo kiedyś uwagę na to, że niektóre książki doczekały się więcej niż jednej wersji tłumaczeniowej? Na tym właśnie polega fenomen serii tłumaczeniowej, gdy jedno dzieło jest tłumaczone po wielokroć.

Powodów tego może być wiele, na przykład, dany tłumacz jest przekonany, że może wykonać pracę lepiej niż jego poprzednik. Może też uważać, że poprzednie tłumaczenie zawierało błędy różnego rodzaju, od interpunkcyjnych, gramatycznych, sensownych, interpretacyjnych, aż po ortograficzne.

Co więcej, język oryginału, jak i tłumaczenia mógł się zwyczajnie zestarzeć, co skutkuje potrzebą odnowy tekstu. Ciekawym przykładem są polskie starodawne słowa typu: zali, ongiś czy też XVII-XVIII-wieczny element dekoracyjny przypinany do pasa noszony przez szlachtę o nazwie kutas. Słowa te albo są już nieużywane w dzisiejszym języku, albo też mają inne znaczenie, dlatego należy je uaktualnić, a najłatwiej zrobić to tłumacząc tekst na nowo.

Kolejnym powodem nowych tłumaczeń tekstów mogą być pobudki komercyjne. Obecnie, popularne jest filmowanie różnych dzieł literackich, co sprawia, że dana książka zyskuje nowych odbiorców. Wydawnictwa, łaknące zarobku, zlecają nowe wydania, zatrudniając nowych tłumaczy. Dobrym przykładem może być literatura fantasy, która na początku XXI wieku doczekała się wielu ekranizacji.

Następną przyczyną powstawania nowych tłumaczeń jest nowa interpretacja danego utworu. Znaczącym czynnikiem, który wpływa na powstanie tekstu jest sam autor. Wiedza o jego życiu może mieć często duży wpływ na sposób pisania. Zdarza się, że te fakty są pomijane przy powstawaniu tłumaczeń. Może się też stać, że są one nieznane. Po ich odkryciu, sama treść utworu może się zmienić. Znakomitym przykładem może być Joseph Conrad, dla niektórych bardziej znany jako Józef Korzeniowski, autor takich książek jak Lord Jim czy lektury szkolnej Jądro Ciemności. Żeby zacząć go tłumaczyć, należy poznać co nieco na jego temat. Conrad to XIX-XX-wieczny angielski pisarz polskiego pochodzenia, który w nastoletnim wieku wyemigrował z Polski i zatrudnił się jako zwykły marynarz, po czym podróżował po wodach między Europą a Afryką i nauczył się języka angielskiego. Po następnych dwudziestu latach zdecydował się pisać książki. Dzięki swoim podróżom po Afryce jego wiedza na temat tamtejszej kultury była niesamowita. Był on niesamowitym opowiadaczem. Jego opisy przyrody przez wielu krytyków porównywane są do jakże szczegółowego opisu fotografii. Nie znając tych informacji o nim trudno doszukiwać się motywów jego twórczości. Jak się ma to do tłumaczenia? Przykładem może być tekst Conrada, który w pewnym fragmencie umieścił nazwę pomelo. Prawdopodobnie, dzięki powszechności marketów, które sprowadzają tropikalne owoce do Polski, każdy z Państwa wie, jak wygląda ten owoc. Jednak pierwsza tłumaczka Conrada, tłumacząc go w latach dwudziestych XX wieku nie miała tej wiedzy i nijak nie mogła jej zdobyć. Przetłumaczyła pomelo jako duże jabłko. I powstał tekst: Ma głowę wielkości dużego jabłka. Zamiast Ma głowę wielkości pomelo. Czy można to traktować jako błąd tłumaczeniowy? Na pewno dowiecie się Państwo w którymś z następnych wydań felietonów.

Wiele by można było pisać o serii tłumaczeniowej. Wiele jest też innych ciekawostek związanych z tłumaczeniem, teorią tłumaczenia, którymi z chęcią się z Państwem podzielę przy najbliższej okazji. Serdecznie pozdrawiam i zachęcam do nauki języków obcych.


Grzegorz Olszewski, magister filologii o specjalności nauczycielskiej w zakresie języka angielskiego



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5