REFLEKSJA ANDRZEJA BUKA

: Czwórmiasto

2014-09-01 15:29:33(ost. akt: 2014-09-01 15:32:04)
Przeszło dziesięć lat temu zobaczyłem mój przyszły dom, choć wtedy to były mury przykryte papą. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to, że tutaj chcę dopełnić swojego żywota.

Nie wiem skąd ta myśl się wzięła, ale niebawem minie 9-ta rocznica mojej przeprowadzki do Radomka, czyli jednej z czterech wsi leżących blisko siebie, bo oprócz niej jest jeszcze Wikielec, Karaś i Szeplerzyzna, stąd w tytule Czwórmiasto. Życie tutaj ma same zalety, bo to wieś, ale do miasta, nawet piechotą niedaleko, nie mówiąc o rowerze, czy samochodzie. Każda wieś ma sklepy, a jedna nawet lokal gastronomiczny. Jest też miejsce do relaksu, bo oprócz trzech boisk, w tym jednego stadionu z profesjonalnym oświetleniem mamy „Orlika”, czyli kompleks boisk ze sztuczną nawierzchnią do piłki nożnej, koszykowej, badmintona itd. 


Wszystko to powstało dzięki władzom naszej gminy i staraniom lokalnych działaczy czwartoligowego GKS Wikielec, klubu istniejącego dzięki ich pasji i zaangażowaniu. 
Nie trzeba jeździć do miasta, bo można tutaj zrobić niezbędne zakupy, wypełnić ciekawie czas, uprawiać w godnych warunkach różne dyscypliny sportowe. Dodatkowo latem sąsiedztwo trzech jezior czyni ten rejon jeszcze bardziej rajskim. Nasze sioła sąsiadują z przeuroczym jeziorem Karaś, ale wystarczy rower, 20 minut i już jest się w jeziorze Gil w Jamielniku lub Czystym koło Smolnik. Woda w nich wyborna, przejrzysta zaprasza do długiej kąpieli. Zważywszy na tropikalne temperatury prawie każdego lata można tu spędzić wspaniałe wakacje.

Okoliczne lasy chronią rowerzystów przed upałem lub silnym wiatrem, jedyny problem to liczne gałęzie na duktach leśnych, ale przecież jedziemy się zrelaksować, a nie na wyścigi. Uwielbiam zacząć dzień od jazdy rowerem i ożywczej kąpieli w jeziorze. Daje mi to dobry humor na cały dzień. Mam tu praktycznie wszystko, czego potrzeba do wypoczynku. Dlatego tak niechętnie wyjeżdżam gdziekolwiek na wakacje.

Każdy taki wyjazd powoduje same stresy począwszy od korków na drogach, po miejsca do parkowania po dojechaniu na miejsce. Czy to w górach, czy nad morzem ulice, plaże i szlaki pełne są turystów, na ścieżkach rowerowych ruch jak na Marszałkowskiej w Warszawie, zamiast pogadać z sąsiadem obok, każdy pędzi jak na Tour de Pologne, a ja się stresuję, że zaraz jakiś rozpędzony kask walnie we mnie.

W Czwórmieście czas płynie inaczej, każde spotkanie z sąsiadem to powód do wymiany zdań, rzadko kończy się na zwyczajowym dzień dobry. Pełna swoboda i niech tak zostanie.




Andrzej Buk, germanista, pedagog


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5